Piłkarska reprezentacja Polski zagra w piątek eliminacyjny mecz do mistrzostw świata z Rumunią. Z żadnym innym przeciwnikiem nasza narodowa drużyna nie mierzyła się tak często. Piątkowa potyczka odbędzie się już po raz 35.
Tylko w pięciu z tych spotkań grali piłkarze Pogoni. Było ich w sumie pięciu. Tylko jeden z nich – Waldemar Jaskulski zagrał przeciwko Rumunii dwa razy i to za każdym razem w meczu o punkty. Tylko jeden z nich – Marek Leśniak strzelał gole.
Pierwszym piłkarzem Pogoni, który zagrał przeciwko Rumunii był Krzysztof Urbanowicz. Było to 7 września 1983 roku, a mecz zakończył się remisem 2:2. To był znakomity czas Pogoni Szczecin. Po sześciu meczach była liderem tabeli, z sześciu meczów wygrała pięć, w sześciu spotkaniach zdobyła 13 goli, a straciła tylko dwa.
Rewelacyjnie grający zespół miał w swoim składzie wielu piłkarzy na reprezentacyjnym poziomie, ale tylko Urbanowicz trafił wówczas do pierwszej reprezentacji Polski. Pozostali: Marek Szczech, Marek Ostrowski, Adam Kensy, czy Marek Leśniak byli podporami reprezentacji olimpijskiej, która w tamtym czasie miała w kraju silniejsza pozycję.
Kuriozalna historia
Jesień roku 1983 był kuriozalna w historii polskiej piłki nożnej. Pierwsza reprezentacja kraju, która rok wcześniej została trzecią drużyną świata była drugą drużyną w swoim kraju. Stało się tak dlatego, bo pierwszy zespół miał już znikome szanse na awans do finałowego turnieju mistrzostw Europy, natomiast olimpijska drużyna wciąż walczyła o awans do Igrzysk Olimpijskich w roku 1984.
Urbanowicz w meczu przeciwko Rumunii zadebiutował w reprezentacji, ale tylko dlatego, że jego kolega klubowy Marek Ostrowski był potrzebny na tej samej pozycji w reprezentacji olimpijskiej. Pogoń miała wtedy tak silną drużynę, że jedną pozycję dwóch najważniejszych reprezentacji obstawiali piłkarze właśnie szczecińskiego klubu. W Pogoni Ostrowski występował w drugiej linii, ale w reprezentacji na lewej obronie.
Urbanowicz w meczu z Rumunią zagrał pełne 90 minut i wypadł na tyle obiecująco, że wystąpił też w kolejnym meczu reprezentacji, ale już o punkty w eliminacjach mistrzostw Europy z ZSRR w Moskwie, zakończonym porażką 0:2 i stratą szans na awans do finałowego turnieju mistrzostw Europy we Francji. Dla Urbanowicza była to jednak najbardziej spektakularna runda w jego karierze. Swój reprezentacyjny dorobek zamknął na czterech meczach.
Ostrowski filarem u Piechniczka
Po raz drugi piłkarz Pogoni wystąpił w konfrontacji z Rumunią 27 marca 1985 roku. Polska rozegrała wyjazdowe spotkanie i bezbramkowo je zremisowała. Cały mecz na lewej obronie zagrał Marek Ostrowski. To był wtedy podstawowy gracz w kadrze trenera Antoniego Piechniczka.
Zespół szykował się do wiosennych eliminacyjnych meczów do mistrzostw świata z Belgią, Albanią i Grecją. Nasz zespół przegrał z Belgią, ale pokonał na wyjazdach Grecję i Albanię i znacznie przybliżył się do awansu. W każdym z tych spotkań pierwszoplanową postacią był Ostrowski.
W wygranym 4:1 meczu z Grecją zdobył swoją jedyną bramkę w reprezentacji. Była ona przedniej urody, zdobyta strzałem zza linii pola karnego. Ostrowski słynął ze znakomitego uderzenia zarówno lewa, jak i prawą nogą.
Szczególny był mecz w Tiranie z Albanią. Polska wygrała 1:0 po golu Zbigniewa Bońka. Spotkanie odbywało się dzień po finale Pucharu Mistrzów, w którym Juventus zdobył trofeum po zwycięstwie nad Liverpoolem i bramce z rzutu karnego Platiniego po faulu właśnie na Bońku. Nasz kapitan, a obecnie prezes PZPN nie świętował z drużyną zwycięstwa, ale poleciał prywatnym samolotem na mecz reprezentacji Polski i zagrał dwa oficjalne mecze dzień po dniu. Dziś taka sytuacja byłaby nie do powtórzenia.
Dwa gole Leśniaka
Trzeci mecz pomiędzy Polską, a Rumunią, w którym zagrali piłkarze Pogoni odbył się 2 września 1987 roku. Zakończył się zwycięstwem polskiej reprezentacji 3:1. To był pierwszy mecz pomiędzy obu reprezentacjami, w którym piłkarz Pogoni wpisywał się na listę strzelców i pierwszy, w którym zagrało aż dwóch portowców.
W wybornej formie znajdował się wtedy 23-letni Marek Leśniak. W sezonie 1986/87 został królem strzelców z 24 golami, a jesienią 1987 roku należał do wiodących postaci reprezentacji Polski. W meczu z Rumunią zdobył dwa gole, a jednego o rok młodszy Andrzej Rudy.
To byli piłkarze, na których budowano nadzieje związane z reprezentacją. Rok później obu w Polsce już nie było. Zarówno Leśniak, jak i Rudy oddalili się samowolnie od reprezentacji i nielegalnie opuścili kraj w celu kontynuowania kariery w niemieckim klubie. Znacznie lepiej potoczyły się losy Leśniaka. Rudy miał niebywały talent, ale w pełni go za granicą nie wykorzystał.
Czerwona kartka Jaskulskiego
Ostatnim piłkarzem Pogoni, który zagrał przeciwko Rumunii był Waldemar Jaskulski. W roku 1995 był to podstawowy piłkarz w kadrze Henryka Apostela. W Pogoni pełnił rolę libero, a w kadrze prawego obrońcy. Z obu funkcji wywiązywał się znakomicie.
Jaskulski przeciwko Rumunii zagrał dwa razy – za każdym razem w eliminacjach do mistrzostw Europy. Po raz pierwszy w wyjazdowym meczu rozegranym 29 marca 1995 roku. Polska przegrała wtedy z Rumunią 1:2 (1:1), choć po golu Andrzeja Juskowiaka prowadziła. Jaskulski nie dotrwał nawet do końca meczu, bo już przy stanie 1:2, w 73 minucie meczu otrzymał od sędziego czerwoną kartkę.
W rewanżowym meczu tych drużyn rozegranym 6 września 1995 roku w Zabrzu padł bezbramkowy remis, który praktycznie eliminował nas z gry o awans do finałowego turnieju w Anglii. Jaskulski tym razem kartki nie otrzymał i przebywał na boisku od pierwszej do ostatniej minuty. ©℗ Wojciech Parada