Szczecińscy piłkarze - których po raz trzeci jesienią prowadził Paweł Ozga, zastępujący pauzującego za czerwone kartki pierwszego trenera Roberta Kolendowicza - odnieśli kolejne dziewiąte zwycięstwo na swym stadionie (siódme jesienią, a dwa wcześniejsze wiosną), choć Puszcza postawiła twarde warunki i była bliska co najmniej remisu...
Piłkarska PKO BP Ekstraklasa: POGOŃ Szczecin - PUSZCZA Niepołomice 2:1 (1:0); 1:0 Efthýmis Kouloúris (36), 1:1 Michális Kossídis (71), 2:1 Linus Wahlqvist (83).
POGOŃ: Valentin Cojocaru - Linus Wahlqvist, Benedikt Zech, Léo Borges, Leonárdo Koútris (84 Wojciech Lisowski) - Wahan Biczachczjan (56 Alexander Gorgon), João Gamboa (69 Rafał Kurzawa), Kacper Łukasiak (69 Adrian Przyborek), Fredrik Ulvestad, Kamil Grosicki (84 Olaf Korczakowski) - Efthýmis Kouloúris
PUSZCZA: Kewin Komar - Artur Crăciun, Dawid Szymonowicz, Roman Jakuba, Dawid Abramowicz - Mateusz Stępień (84 Jakov Blagaić), Jakub Serafin, Michał Walski (46 Mateusz Radecki), Wojciech Hajda (46 Lee Jin-hyun), Mateusz Cholewiak (84 Artur Siemaszko) - Michális Kossídis
Żółte kartki: Gamboa, Korczakowski - Jakuba, Siemaszko. Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów: 17 454.
Przed meczem portowcy byli uważani za zdecydowanych faworytów, ale boiskowa rzeczywistość okazała się bardziej złożona i wygraną gospodarzy trzeba uważać za dość szczęśliwą, choć zaczęło się obiecująco, a przede wszystkim efektownie, gdy Kouloúris tzw. angielką z powietrza próbował pokonać Komara, lecz piłka przeleciała tuż obok bramki. Trzy minuty później strzał Ulvestada niepołomicki bramkarz końcami palców przeniósł nad poprzeczką, po czym w grze był długi, blisko 20-minutowy przestój... W 36. minucie po pressingu Biczachczjana i Łukasiaka, Ormianin zagrał w pole karne, gdzie podanie przedłużył Grosicki i ostatecznie futbolówka spadła pod nogi Kouloúrisa, którego strzał został zablokowany (Grek gestykulował, że była ręka i należy się rzut karny), ale natychmiastowa dobitka trafiła do siatki. W ostatniej minucie pierwszej połowy, po krótkim rajdzie i zwodzie Grosickiego, Ulvestad potykając się uderzył obok słupka.
Od początku drugiej połowy goście zaatakowali, seryjnie egzekwując rzuty rożne, a po jednym z nich w 49. minucie Łukasiak wybił piłkę z linii bramkowej po strzale Abramowicza. W 60. minucie Jin-Hyun oddał strzał z bliskiej odległości, ale Borges dotknął piłki i ta o centymetry minęła słupek. Po zagraniu z rzutu rożnego doszło do potwornego zamieszania w szczecińskim polu bramkowym, a piłka po uderzeniu leżącego Szymonowicza, szczęśliwie trafiła w poprzeczkę. Sytuację tę sprawdzał jeszcze VAR, ale nie znaleziono podstaw do podyktowania rzutu karnego. Tym niemniej wydawało się, że wyrównanie wisi na przysłowiowym włosku... Trzy minuty później Łukasiak odnalazł się pod drugą bramką groźnie strzelając, ale po rykoszecie i próbie interwencji golkipera gości skończyło się jedynie kornerem. W 71. minucie po kolejnym dośrodkowaniu w tym meczu Abramowicza, Kossídis głową pokonał Cojocaru. Pogoń mogła odzyskać prowadzenie po trzech minutach, ale Grosicki strzelił nad poprzeczką. W 80. minucie bliscy drugiej bramki byli natomiast goście, lecz Cholewiak fatalnie główkował (gdyby jednak padł gol, nie wiadomo czy zostałby uznany, bo podejrzewamy, że mógł być spalony). Dwie minuty później po rzucie rożnym powstało kolejne wielkie zamieszanie pod szczecińską bramką. Portowcy odpowiedzieli kontrą, a po podaniu Kurzawy, Kouloúris nie trafił w piłkę. Minutę później dość szczęśliwie po wrzutce Ulvestada, Wahlqvist strzałem głową z bliska przesądził o wygranej Pogoni, a był to jego debiutancki gol w barwach Dumy Pomorza. Po odzyskaniu prowadzenia szczecinianie dobrze zarządzali meczem, dokonując zmian oraz grając na czas i utrzymali jednobramkową zaliczkę, a w doliczonym czasie Kouloúris mógł jeszcze podwyższyć wynik po kontrataku, ale strzelił nad bramką.
W drugiej połowie, do 83. minuty, lepiej prezentowała się jednak na boisku Puszcza i gdyby po wyrównaniu nadal atakowała z wcześniejszym animuszem, mogłoby być niebezpiecznie. Na szczęście goście zadowolili się chwilowym wyrównaniem. Przez ponad pół godziny od rozpoczęcia drugiej połowy, dość zaawansowany wiekowo zespół Pogoni sprawiał wrażenie, że zaczyna brakować mu sił. Trochę niepokojąco to wróży przed meczem Pucharu Polski z Odrę w Opolu, który odbędzie się już we wtorek o godz. 15 oraz w kontekście ligowego meczu z Motorem w Lublinie w Dzień Zaduszny (sobota 2 listopada o godz. 17.30). (mij)