Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin 2:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Krasic (9), 2:0 Wojtkowiak (67).
Żółte kartki: Maloca (Lechia), oraz Zwoliński (Pogoń).
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).
Widzów 10 181.
Lechia: Milinkovic - Wojtkowiak, Maloca, Wawrzyniak - Chrapek (59, Stolarski), Kovacevic, Mila (69, Haraslin), Krasic (76, Łukasik), Peszko – F. Paixao, Kuświk.
Pogoń: Kudła - Rudol, Fojut (46, Zwoliński), Czerwiński, Nunes - Frączczak, Piotrowski (68, Listkowski), Murawski, Akahoshi, Gyurcso - Dwaliszwili (69, Kort).
Piłkarze Pogoni Szczecin przegrali w Gdańsku z miejscową Lechią i nie sama porażka jest najgorsza. Mecz wskazał, w którym miejscu jest szczeciński zespół.
W konfrontacji z wymagającym przeciwnikiem, grającym szybko, zdecydowanie, o pewien poziom wyżej od średniej, ligowej przeciętnej, nie ma za wiele do powiedzenia, nie dysponuje praktycznie żadnymi atutami.
Okazało się, że jakiekolwiek przymiarki do gry w europejskich pucharach są zdecydowanie na wyrost i absolutnie ponad miarę. Piłkarze w drużynie wiodący, ci na których miała opierać się gra zespołu nie ciągną drużyny do przodu, zatrzymują się na pewnym pułapie, nie wytrzymują presji i brak im zwykłej piłkarskiej jakości.
Akahoshi zawodzi
Akahoshi nie po raz pierwszy potwierdził, że silnie naciskany nie umie się przeciwstawić grze agresywnej, nie umie wykorzystać swojego potencjału. To ofensywny pomocnik, który nie kreuje sytuacji, nie bierze udziału w akcjach, nie bierze na siebie odpowiedzialności.
Ale nie on jeden. Gyurcso jest kolejnym takim graczem. Potencjał w ofensywie ma spory, ale w defensywie gubi się, nie rozumie prostych zachowań, do tego dochodzi brak dokładności, niefrasobliwość i chaos.
Dwaliszwili razi brakiem szybkości, jest ociężały. Jeżeli przeciwnik jest słabszy, pozostawia więcej miejsca na boisku, to Gruzin może się pokazać, ale w rywalizacji z takimi drużynami, jak Lechia, czy Legia to piłkarz ten jest bezradny, wręcz nieporadny.
Rudol i Kort najlepsi
Skład Pogoni konstruowany jest w ten sposób, by piłkarze pozyskani, z wysokimi kontraktami ciągnęli drużynę na wyższy poziom, a niestety tego nie robią.
We wtorkowy wieczór to piłkarze wychowani w szczecińskiej akademii: Rudol i Kort sprawiali najlepsze wrażenie, ale to nie od nich powinno się oczekiwać trzymania drużyny w ryzach, odpowiedniego poziomu całej drużyny.
To są piłkarze, którzy mają dopasować się i przy lepszych, bardziej doświadczonych graczach podnosić swój poziom. Na podstawie meczu w Gdańsku i kilku poprzednich można wysnuć wniosek, że tak się nie dzieje.
Pogoń w rundzie wiosennej rozegrała 11 spotkań i wywalczyła w nich 11 punktów. Z taką średnią spada się z ligi i trzeba mieć świadomość, że tegoroczna Pogoń prezentuje poziom nie drużyny aspirującej do gry w europejskich pucharach, ale poziom drużyny mającej problem w rywalizacji z jakimkolwiek rywalem. I gdyby nie udana końcówka poprzedniego roku, to sytuacja drużyny mogłaby być dramatyczna.
Pogoń tłem dla Lechii
Lechia na tle Pogoni zademonstrowała, jak ma wyglądać zespół dopiero myślący o pokazaniu się w Europie. Lechia przygotowuje się na ten krok od trzech lat. Pogoń co pół roku sprowadza jednego, lub dwóch w miarę klasowych graczy, a to zdecydowanie za mało, by wymagać więcej, niż Pogoń pokazuje.
Lechia szczególnie przed przerwą praktycznie zdemolowała portowców, z łatwością wdzierała się w pole karne. Po przerwie nie forsowała już tempa, prowadziła wyraźnie i nie czuła się zagrożona. To jest najbardziej przykre – fakt, że Pogoń nie postraszyła rywala, nie zmusiła go do popełnienia błędu.
Siła ofensywna portowców przedstawia się mizernie. Nie ma sytuacji, nie ma strzałów, nie ma goli. Pretensje są do napastników, ale ci nie otrzymują podań, nie ma akcji oskrzydlających, zespól atakuje zbyt małą ilością piłkarzy.
Kiepskie wrażenie
Ma się nieodparte wrażenie, że rywal gra o jednego, lub nawet o dwóch graczy więcej. Taka sytuacja powtarza się, szwankuje organizacja gry. Pogoń nie czyni postępów, gra gorzej, niż w sierpniu i we wrześniu ubiegłego roku, a powinno być lepiej. Tego oczekiwaliśmy.
Pogoń wciąż liczy się w grze o trzecie miejsce i wciąż powinna próbować je wywalczyć. Nie dlatego, żeby zagrać w europejskich pucharach, ale po to, by osiągnąć sukces. Do tego potrzeba jednak odwagi i wiary, a tego wydaje się w drużynie brakować. Wojciech Parada