Zagłębie Lubin - Pogoń Szczecin 0:1 (0:1) 0:1 Buksa (6).
Żółte kartki: Balic, Guldan, Suljic (Zagłębie), oraz Buksa, Kozulj, Podstawski, Kowalczyk (Pogoń).
Sędziował Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 4 661.
Zagłębie: Hładun - Czerwiński, Kopacz, Guldan, Balic - Zivec (90, Dąbrowski), Tosik (78, Poręba), Slisz, Starzyński, Bohar - Szysz (81, Suljic).
Pogoń: Stipica - Triantafyllopoulos, Zech, Łasicki - Bartkowski, Kowalczyk, Podstawski (79, Dąbrowski), Kozulj, Matynia - Buksa (80, Frączczak), Spiridonovic (72, Hostikka).
Piłkarze Pogoni Szczecin pokonali w wyjazdowym meczu Zagłębie Lubin i bez względu na wyniki pozostałych spotkań w tej kolejce pozostaną na pozycji lidera. Na zwycięstwo zapracowali głównie w pierwszej połowie spotkania, którą rozegrali niemal koncertowo, powinni w tym czasie zdobyć jeszcze kilka goli, mieli zdecydowaną przewagę, dobrze operowali piłką i kontrolowali wydarzenia.
Po przerwie szczecinianie zostali zepchnięci do głębokiej defensywy, bronili się w ostatnim kwadransie rozpaczliwie, wręcz desperacko, nie pokazali nawet ułamka dobrego futbolu zaprezentowanego przed przerwą. Interesowało ich jedynie utrzymanie korzystnego wyniku i to się udało.
Znów w roli głównej wystąpił Stipica, który w końcówce wybronił dwa groźne uderzenia, a w całym meczu wyłapał mnóstwo dośrodkowań. Był królem własnego pola karnego, nie popełnił żadnego błędu, był uosobieniem spokoju, ojcem zwycięstwa.
Pogoń rozpoczęła mecz trójką środkowych obrońców. Trener Runjaic zastosował identyczny wariant taktyczny, jak w pierwszej połowie towarzyskiego meczu z Cagliari i trzeba przyznać, że w nowym ustawieniu Pogoń ponownie prezentowała się bardzo korzystnie. Szybko uzyskała prowadzenie, Spiridonovic z łatwością wbiegł z piłką w pole karne rywala, dokładnie dograł do Buksy, a były napastnik Zagłębia pogrążył swój były klub.
Pogoń nie popełniła tego samego błędu, co w spotkaniu z Rakowem. Utrzymała koncentrację i tylko na moment oddała inicjatywę. Przez cały czas miała jednak kontrolę nad meczem i boiskowymi sytuacjami. Lepiej radziła sobie w środkowej strefie, bardzo dobrze prezentował się Kowalczyk, który wreszcie gra na swojej optymalnej pozycji i dopiero teraz prezentuje swoje walory: technikę, czucie przestrzeni, przyspieszenie, spryt.
Wyraźnie lepiej, jako drugi napastnik obok Buksy prezentował się Spiridonovic. Potwierdził, że jest graczem z łatwością znajdującym się w dobrych sytuacjach w polu karnym rywala. W pierwszej połowie meczu z Zagłębiem wykonał otwierające podanie zakończone golem, oddał jeden groźny celny strzał i miał jeszcze jedną dogodną pozycję, po której został powalony przez defensora Zagłębia na ziemię, ale sędzia uznał, że faulu nie było. Podyktowanie rzutu karnego nie byłoby błędem.
Pogoń przed przerwą oddała pięć celnych strzałów, wykonała trzy otwierające podania, okazje do strzelenia gola mieli jeszcze: Kowalczyk, Bartkowski i Łasicki. Zabrakło szczęścia i mocy przy oddaniu strzału, ale gra była imponująca, drużyna mogła się podobać.
Po przerwie Zagłębie zagrało bardziej agresywnie, zepchnęło portowców do defensywy. Szczecinianie z każdą minutą gaśli w oczach. Z każdą upływającą minutą zanosiło się na stratę gola, dwa razy świetnymi interwencjami popisał się Stipica, dobrze i z wyczuciem grała trójka naszych środkowych obrońców, którzy wybijali posyłane w pole karne wrzutki. Praktycznie się nie mylili.
Druga linia portowców przestała istnieć, zawodnicy rezerwowi dali słabe zmiany, nie umieli utrzymać piłki, przegrywali pojedynki, źle oceniali sytuację na boisku. Szczególnie irytujący był Hostikka, który podejmował złe decyzje, zwalniał grę, źle wkomponował się w mecz i nie pomagał.
Ostatecznie skromne zwycięstwo udało się uratować po meczu, w którym szczecinianie zademonstrowali nowe ustawienie, świetną formę przed przerwą i rozpaczliwą, pozbawioną pomysłu obronę minimalnego prowadzenia po przerwie. ©℗ Wojciech Parada