Od piątku na zgrupowaniu w tureckim Belek przebywa Lubomir Tupta, niespełna 20-letni napastnik Hellas Werony, który zagrał w niepełnym wymiarze w trzech sparingach i wciąż poddawany jest obserwacji.
To piłkarz, który praktycznie z karierą seniorską nie miał jeszcze do czynienia, Pogoń w razie pozytywnej oceny nie ma szans na związanie się z piłkarzem na dłużej, możliwe jest tylko półroczne wypożyczenie. Zawodnik ma z włoskim klubem ważny kontrakt do 2021 roku, ten nie jest zainteresowany pozbyciem się słowackiego napastnika, ale jedynie ogrywaniem go w dobrej dla jego rozwoju na ten moment lidze.
Taki transfer musi budzić wątpliwości. Pogoń w sezonie, w którym broni się przed degradacją, chce związać się z piłkarzem bez doświadczenia i tylko do końca maja. To nowa sytuacja, która nie daje gwarancji powodzenia, ale takiej samej gwarancji nie było w sytuacji pozyskiwania do drużyny przed rokiem Nadira Ciftciego, czy jeszcze wcześniej Vladimira Dvalishviliego, czyli napastników z doświadczeniem. Obaj łącznie zdobyli dla Pogoni trzy gole.
Przeciwieństwo Ciftciego
Pogoń zdecydowała się na zupełnie nowy kierunek. Chce angażować się w mariaż z piłkarzem na dorobku, ale z dużymi perspektywami, bez szans na zarobek przy ewentualnej sprzedaży. Dokładnie tak samo, jak rok temu przy wypożyczeniu Nadira Ciftciego, który odesłany został do domu jeszcze przed zakończeniem umowy.
Różnica jest jednak spora. Tupta dopiero może się stać graczem klasowym i Pogoń może mu w tym pomóc, natomiast Ciftci nigdy takim nie był, miał tylko jeden, bardzo krótki dobry okres gry, a o wypożyczeniu przeważyła bardziej przynależność klubowa i kwota odstępnego, jaką za piłkarza zapłacił Celtic Glasgow. Dziś Pogoń nie chce już się na to nabierać.
Pojawiają się wątpliwości, czy piłkarz, który już zasmakował włoskiej Serie A zechce angażować się w słabej polskiej ekstraklasie. O wiele większe wątpliwości byłyby jednak przy transferze napastnika doświadczonego. Takiego na przykład, jak Grzegorz Kuświk, który w tym roku skończy 31 lat, ma duże wymagania finansowe, ale w ostatnim czasie mało szans na regularną grę.
To nie jest potwarz
Trzeba też wiedzieć, że Pogoń jest obecnie w takim miejscu i na takim pułapie, że mogłaby ściągnąć jedynie piłkarza do odbudowy, a historia pokazuje, że niemal zawsze kończyło się to bardzo źle. Dla niektórych otwarcie przyznanie się do tego, że Pogoń ma tylko ogrywać młodego piłkarza dla klubu z Serie A, to potwarz, zniewaga. Jak to? Pogoń musi się przecież szanować.
Dziś nie wiadomo, czy klub zwiąże się umową ze słowackim napastnikiem, nie wiadomo, czy ten się sprawdzi, ale zdecydowanie lepszy jest taki kierunek, nastawiony na budowanie czegoś, szukanie i penetrowanie najkorzystniejszych rozwiązań, niż godzenie się na sprawdzone warianty, które w innych okolicznościach kończyły się niepowodzeniami.
Tak właśnie Pogoń postępowała w dwóch poprzednich okienkach transferowych. Pozyskiwała graczy powszechnie znanych, kojarzonych z tych najlepszych dla siebie okresów gry, a te dawno już minęły. Dariusz Formella przed przyjściem do Pogoni był już dwukrotnie z Lecha wypożyczany, Lasza Dvali mimo 22 lat grał już w ośmiu klubach z sześciu krajów, Tomasz Hołota w czterech klubach, a Łukasz Załuska niemal przez całą swoją karierę był rezerwowym. Dziś Pogoń na takich piłkarzy nie spogląda.
Priorytety poprzednich trenerów
To właśnie sprowadzanie przez klub graczy o uznanej renomie, ale wątpliwej klasie sportowej spowodowało, że drużyna zajmuje obecnie ostatnie miejsce w tabeli. Poprzedni dwaj trenerzy bardziej dbali o ratowanie własnej reputacji, niż budowanie czegoś nowego, bardziej trwałego.
Lubomir Tupta nie jest jednym z wielu młodych piłkarzy, ale najbardziej utalentowanym słowackim piłkarzem z rocznika 1998, który zawsze tam gdzie grał, to gole strzelał jak na zawołanie. Hellas Verona nie chce się go pozbyć, tak jak Lech chciał się pozbyć Formelli, Arminia Hołoty, a Śląsk Dvaliego.
Hellas wiąże z piłkarzem określone nadzieje, widzi w nim potencjał, a Pogoń staje przed szansą, by ten potencjał w drużynie Kosty Runjaica obudzić. Pogoń na piłkarzu nie zarobi, ale może zyskać sportowo. Również wizerunkowo. Jeżeli manewr z Tuptą powiedzie się, to oznaczać to może, że Pogoń jest dobrym miejscem rozwoju dla utalentowanych graczy z jednej z najbardziej topowych lig w Europie.
Tupta jak Zieliński
Tupta to jest piłkarz, który podążył podobną drogą jak obecny reprezentant Polski Piotr Zieliński. Dziś nie wiemy, czy jest to piłkarz równie utalentowany, obaj występują na innych pozycjach, ale analogii jest sporo. Zieliński też wcześnie wyjechał do Włoch i też w tym kraju przebijał się do wielkiej europejskiej piłki. Też w wieku 20 lat był wypożyczony z Udinese do Empoli, natomiast Tupta może zostać wypożyczony do Pogoni.
Zieliński grał na wypożyczeniu aż dwa lata, Tupta jeżeli się sprawdzi, to też może zostać w Pogoni dłużej. Może jeszcze okazać się dla Hellas Verony piłkarzem nie do końca gotowym, natomiast dla Pogoni już tak. Jeżeli się nie sprawdzi, to wróci do Włoch, a Pogoń może próbować po raz kolejny z innymi piłkarzami.
Dziś czołowi polscy nastolatkowie grają w klubach zagranicznych i też są wypożyczani, ale raczej nie chcą wracać do Polski. Zrobił tak Kamil Wojtkowski, o którego też starała się Pogoń, Krystiana Bielka z Arsenalu chce wypożyczyć Legia, natomiast Mikołaja Kwietniewskiego z Fulham chce Legia, Lechia i Wisła.
Polskie kluby chcą wypożyczać
Polskie kluby chcą wypożyczać młodych, zdolnych piłkarzy, ale ci nie chcą wracać do kraju. Wciąż żyjemy w przeświadczeniu o dużej wartości, która nie jest poparta faktami. Ubiegłoroczny turniej młodzieżowych mistrzostw Europy pokazał, że szkolenie w Słowacji jest na zdecydowanie wyższym poziomie niż w Polsce.
1,5 roku temu w eliminacjach do juniorskich mistrzostw Europy Słowacja też ograła Polskę, choć to my byliśmy gospodarzami turnieju. Słowacja w składzie z najlepszym na boisku Tuptą ograła Polskę w składzie z naszymi najlepszymi graczami z rocznika 1998 i ’99: Listkowskim, Wojtkowskim, Jóźwiakiem, Szymańskim.
Skoro Tupta chce, skoro Pogoń uzna, że warto, to oznaczać to może zupełnie nowe otwarcie w szczecińskim klubie. Wciąż panuje przekonanie, że wprowadzanie do zespołu młodego, niedoświadczonego piłkarza oznacza dla niego jedynie naukę, a dla drużyny ogromne ryzyko.
W ostatnim sparingu z rumuńskim Voluntari zagrało aż dziesięciu młodzieżowców, w tym czterech juniorów, mecz zakończył się zwycięstwem, a gole strzelali tylko wychowankowie. To tylko sparing, ale na dziś nie ma innej możliwości sprawdzenia się. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. pogonszczecin.pl