Po piątkowym remisie Jagiellonii we Wrocławiu w przedostatniej kolejce, sytuacja w tabeli tak się ułożyła, że aby grać w europejskich pucharach, portowcy musieli w sobotę na Twardowskiego, w ostatnim meczu sezonu na swoim boisku, wywalczyć jeden punkt i absolutnie nie miało znaczenia, czy szczecinianie wygrają, czy zremisują. Plan został wykonany i teraz wszystko jest w nogach naszych piłkarzy, którzy jeśli 24 maja o godz. 17.30 pokonają Jagiellonię w Białymstoku, to wystąpią w Lidze Konferencji Europy!
Piłkarska PKO BP Ekstraklasa: POGOŃ Szczecin - LECHIA Gdańsk 3:3 (2:2); 0:1 Kacper Sezonienko (6), 1:1 Elias Olsson (32 samobójcza), 1:2 Iwan Żelizko (40), 2:2 Fredrik Ulvestad (45), 3:2 Efthýmis Kouloúris (72), 3:3 Michał Głogowski (90).
POGOŃ: Valentin Cojocaru - Linus Wahlqvist, Danijel Lončar, Luizão, Leonárdo Koútris (90 Wojciech Lisowski) - Adrian Przyborek (90 Jakub Lis), João Gamboa (56 Kacper Łukasiak), Fredrik Ulvestad, Rafał Kurzawa (46 Kacper Smoliński), Kamil Grosicki (90 Antoni Klukowski) - Efthýmis Kouloúris
LECHIA: Szymon Weirauch - Dominik Piła, Bujar Pllana, Elias Olsson, Miłosz Kałahur - Camilo Mena (87 Tomasz Wójtowicz), Rifet Kapić, Iwan Żelizko, Bohdan Wjunnyk (87 Karl Wendt), Maksym Chłań (87 Anton Carenko) - Kacper Sezonienko (87 Michał Głogowski)
Żółte kartki: Wahlqvist, Przyborek, Luizão, Ulvestad - Pllana, Kapić. Sędziował: Patryk Gryckiewicz (Toruń). Widzów: 19 917.
W wyrównanym i zaciętym spotkaniu, obfitującym w ostre starcia, faule i kartki - kilkakrotnie przerywanym przez sędziego z powodu popisów pirotechnicznych kibiców obu drużyn - gdańszczanie dwukrotnie obejmowali prowadzenie, a Duma Pomorza za każdym razem odzyskiwała remis, by sama przez kilkanaście minut wygrywać, zaś w końcówce portowcy dramatycznie bronili cennego podziału punktów, co udało się osiągnąć. Po szczecinianach (którzy mają nadzwyczaj krótką ławkę rezerwowych), a szczególnie kapitanie drużyny Grosickim, widać było zmęczenie środowym, wygranym 3:0 w grodzie Gryfa zaległym meczem z Motorem Lublin, ale mimo to Pogoń zdołała zrealizować swój cel, zdobywając bardzo cenny punkt, dzięki któremu w ostatniej kolejce będzie mogła walczyć o Europę.
Spotkanie rozpoczęło się od ataków gości i już w 2. minucie Wjunnyk przeprowadził groźną akcję w polu karnym, lecz na szczęście strzelił dość lekko i Cojocaru nie miał większych problemów. Dwie minuty później VAR rozpatrywał, czy gdańszczanom nie należał się rzut karny za zagranie ręką, a po kolejnych dwóch minutach i centrze Kapicia, Sezonienko wygrał pojedynek powietrzny i strzałem głową zdobył pierwszego gola. Pierwszą groźną akcję szczecinianie przeprowadzili dopiero w 16. minucie, gdy Grosicki po krótkim rajdzie na wprost bramki, dalekim strzałem próbował zaskoczyć grającego w pierwszej połowie pod słońce Weiraucha, ale golkiper zdołał wybić piłkę na korner. Po pięciu minutach Grosik próbował strzału bezpośrednio z rzutu rożnego, ale bramkarz znowu był górą. Szczecinianie kontynuowali natarcie i po jednym z kolejnych kornerów Luizão uderzał głową i nogą, lecz za każdym razem przyjezdni blokowali strzały, a po chwili Kouloúris zdecydował się na sytuacyjne uderzenie, lecz piłka minimalnie minęła bramkę. W 28. minucie po kontrze Lechii, bardzo aktywny Mena, naciskany przez Luizão, strzelił tuż obok słupka, a zaraz potem ten sam zawodnik gdańszczan uderzał z ostrego kąta i choć wyglądało to groźnie... piłka wyszła na aut. Trzy minuty później po kontrataku Przyborek wbiegł z prawej strony w pole karne i próbował nieco wycofać piłkę, a Olsson interweniował tak niefortunnie, że zaliczył samobójcze trafienie. W 35. minucie. po akcji Wjunnyka, Luizão wybił piłkę sprzed linii bramkowej. Pięć minut później, gdy Pogoń grała w osłabieniu, bo po udzieleniu mu pomocy medycznej zgodnie z przepisami boisko musiał na chwilę opuścić Lončar (zamiast podbiec na środek boiska, by uzyskać zgodę sędziego na powrót do gry, chyba za namową masażystów czekał bezskutecznie kilka metrów od narożnikowej chorągiewki...), goście spokojnie rozegrali korner, a Żelizko strzałem w okienko z 25 metrów ponownie dał ekipie z Trójmiasta prowadzenie. Po kolejnych pięciu minutach akcję przeprowadził Przyborek i podał Ulvestadowi, który z kilku metrów doprowadził do wyrównania, a po tej akcji arbiter nie wznawiał już gry, tylko zaprosił zawodników do szatni.
Początek drugiej połowy był bezbarwny, ale z upływem minut przewagę zaczęli uzyskiwać szczecinianie. W 54. minucie po kontrze i dośrodkowaniu Grosickiego, Kouloúris nie doszedł do piłki. W kolejnej akcji Przyborek strzelił obok bramki, a następnie Grosicki z rzutu wolnego uderzył zbyt słabo, zaś później Koútris strzelił nieopodal słupka. W 64. minucie po strzale zza pola karnego Lončara, kierunek lotu piłki zmienił jeszcze Kouloúris i futbolówka o centymetry minęła słupek. Okres dominacji gospodarzy w 72. minucie zwieńczył golem Kouloúris, wygrywając pojedynek główkowy po centrze Grosickiego. Po tej bramce kibice obu drużyn prześcigali się w popisach pirotechnicznych i sędzia sporo razy przerywał grę z powodu zadymionego boiska, a nawet raz na kilka minut wraz piłkarzami udał się do szatni (na trybunach w sobotę sporo się działo i będzie można o tym przeczytać w poniedziałkowej gazecie w rubryce „Podpatrzone, podsłuchane"). W końcówce do ataku i odrabiania strat ruszyła Lechia, a obiecującej akcji w polu karnym nie wykorzystał Kałahur, który jeszcze chciał wymusić jedenastkę. Pod drugą bramką uderzał Przeborek, a piłkę wybił Olsson. Później groźnie z daleka strzelał Żelizko i najpierw nie dał się zaskoczyć nadz bramkarz, a później znokautowany został Łukasiak. W ogromnym zamieszaniu pod szczecińską bramką okazję miał Wendt, ale Cojocaru rozpaczliwie wybił piłkę nogą na korner, a niedługo później po rzucie rożnym jeden z gdańszczan główkował tuż mad poprzeczką. Wydawało się, że wyrównanie wisi na przysłowiowym włosku i tak się stało w 90. minucie, gdy Głogowski w polu karnym ograł trzech szczecinian i umieścił piłkę w siatce. W doliczonym czasie goście jeszcze chwilę atakowali, ale później nieco odpuścili i zaczęli szanować piłkę, sprawiając wrażenie zadowolonych z remisu. Jeden punkt w pełni zadowolił też portowców i szczecińskich kibiców. ©℗ (mij)