Wisła Płock- Pogoń Szczecin 2:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Kanté (78), 2:0 Kante (85)
Żółte kartki: Stefańczyk (Wisła), oraz Lewandowski, Gyurcso (Pogoń)
Sedziował Mariusz Złotek (Stalowa Wola)
Widzów: 5 620
Wisła: Kiełpin - Stefańczyk, Szymiński, Božić, Stępiński - Merebaszwili (82, Wlazło), Furman, Rogalski, Kriwiec (67, Hemeha), Reca (67, Ilijew) - Kanté
Pogoń: Henger - Frączczak, Rudol, Fojut, Lewandowski (46, Nunes) - Delew, Murawski, Piotrowski (82, Kort), Drygas, Gyurcsó - Kitano (46, Zwoliński)
Pogoń przegrała w Płocku z beniaminkiem ekstraklasy, a jej pozycja w tabeli robi się coraz bardziej niepokojąca. Pogoń miała grać futbol ofensywny i próbuje to robić. W ostatnich trzech meczach zdobyła jednak dwa gole, a straciła sześć. Przegrała drugi mecz z rzędu - drugi różnicą dwóch goli.
Pogoń za kadencji trenera Moskala zmieniła sposób grania, wykorzystuje potencjał skrzydłowych, jednak na nic to wszystko, jeżeli zespół nie będzie zdobywał punktów.
Trener Moskal sam sobie komplikue sytuację. Nie po raz pierwszy pokazał, że nie ceni umiejętności Matrasa. W sobotę piłkarz ten nie znalazł się w wyjściowej jedenastce - po raz trzeci w sezonie. W żadnym z tych meczów Pogoń nie wygrała, zdobyła w nich tylko punkt i strzeliła zaledwie jedną bramkę (Korona, Śląsk, Wisła).
Nie ma Matrasa - nie ma punktów i goli
Mało tego, w dwóch z tych trzech spotkań Matras nie wchodził do gry nawet jako zawodnik rezerwowy. W meczach tych Pogoń przegrywała i nie strzelała goli. To były jedyne mecze Pogoni w obecnym sezonie, w których drużyna nie strzelała bramek. Bez Matrasa w składzie przez choćby minutę.
Matras nie rozegrał przed tygodniem dobrego meczu w Poznaniu, ale nie na tyle złego, żeby zostać zdegradowanym do roli głębokiego rezerwowego. Matrasowi z końcem sezonu kończy się kontrakt i trzeba mieć nadzieję, że jego niespodziewany brak w podstawowym składzie nie ma z tym faktem niczego wspólnego.
Zamiana Matrasa na Piotrowskiego była zaskakująca jeszcze z tego powodu, że nie była jedyną dokonaną przez szkoleniowca. W bramce zadebiutował bowiem 20-letni Henger i za występ trzeba mu wystawić pozytywną cenzurkę, jednak desygnowanie do gry dwóch niedoświadczonych piłkarzy przy dość powszechnych w ostatnim czasie kłopotach w defensywie (sprzedaż Czerwińskiego i próba przestawienia na pozycję środkowego obrońcy Rudola) i ofensywie (fatalna dyspozycja strzelecka Zwolińskiego i małe doświadczenie Kitano) oznacza, że szkoleniowcowi albo zabrakło wyobraźni, albo wyczucia. To nie mogło się udać i gdzieś jakiś element musiał zawieźć.
Byli gorsi od nowicjuszy
Oczywiście nie można winić za porażkę ani Piotrowskiego, ani tym bardziej Hengera. To nie byli nasi najsłabsi piłkarze. Byli gorsi (Lewandowski, Kitano, Frączczak, Drygas). Ten drugi jeszcze przed przerwą spowodował praktycznie, że Pogoń po zmianie stron była cały czas w grze. Bronił świetnie przynajmniej w trzech sytuacjahch. Chodzi o podejmowanie nadmiernego ryzyka w sytuacji, gdy go podejmować nie trzeba.
Fajny i efektowny styl gry ma to do siebie, że zdarzają się od czasu do czasu takie mecze, jak z Termaliką, jednak nie gwarantują regularnego zdobywania punktów. Pogoń w meczu z Wisłą z Płocka traciła gole tak samo, jak w inauguracyjnym meczu z Wisłą z Krakowa. I też w roli zbyt pasywnego w roli wracającego się za zawodnikiem gospodarzy wystąpił Drygas.
Pogoń po 9 meczach jest zatem w tym samym miejscu, co na początku rozgrywek. Chce mieć inicjatywę, ale mecze przegrywa. Krótka euforia się skończyła bardzo szybko, a zdobycz punktowa jest taka, że Pogoń ma obecnie średnią 1 punktu na mecz.
Ma o 10 punktów mniej od Termaliki prowadzonej przez Czesława Michniewicza, który preferuje styl mało efektowny, ale skuteczny i którego praca w Pogoni oceniona została negatywnie.
Pogoni oczywiście mogą się zdarzyć wpadki, można je wkalkulować, ale seryjne przegrywanie różnicą dwóch goli świadczy o tym, że ta droga w dalszej perspektywnie może okazać się zbyt trudna. ©℗ Wojciech Parada