Rozmowa z Maciejem Stolarczykiem – dyrektorem sportowym Pogoni Szczecin
Dla Macieja Stolarczyka to już trzecie okienko transferowe w roli dyrektora sportowego Pogoni Szczecin. W ubiegłym roku sprowadził dwóch klasowych graczy: Jarosława Fojuta i Vladimira Dwaliszwiliego, pół roku temu jednego: Adama Gyurcso, a obecnie ponownie dwóch: Kamila Drygasa i Spasa Deleva.
– Fojut, Dwaliszwili i Gyurcso to na pewno klasowi gracze, ale nie do końca spełnili oczekiwania, o czym świadczy pożegnanie się z Gruzinem. Jak będzie z Drygasem i Delevem?
– Nie zgodzę się, że trzej wymienieni okazali się transferami nietrafionymi. Fojut miał świetną jesień, trochę słabszą wiosnę, ale jest naszym fundamentalnym piłkarzem i jeżeli nie zawiedzie go zdrowie, to na pewno będzie czołowym środkowym obrońcą w ekstraklasie również w przyszłości. Nieco więcej oczekiwaliśmy od Vlado, to fakt, ale jeśli chodzi o Adama, to dopiero podczas najbliższej rundy powinien pokazać swoje możliwości. Drużyna nastawiona jest bardziej ofensywnie i liczymy, że Adam będzie lepiej wykorzystywany. To wciąż utalentowany gracz, który ma duże ambicje.
– Czy na eksplozję talentu Deleva i Drygasa też będziemy musieli czekać do następnej rundy?
– Drygas jest świetnie znany, w jego przypadku oczekujemy, że natychmiast stanie się naszym ważnym ogniwem, natomiast co do Deleva, to bierzemy pod uwagę, że może potrzebować trochę czasu. Najlepiej, jakby zaskoczył od razu, ale wiemy, że nie zawsze tak się dzieje. Znamy jego przeszłość, wiemy, że dwukrotnie nie poradził sobie w klubach zagranicznych, ale dziś jest piłkarzem dojrzalszym. Spas zarówno w Turcji, jak i w Hiszpanii miał kłopot z komunikacją, w Polsce jest mu pod tym względem łatwiej, po rosyjsku lepiej się w Polsce dogadać niż w innych krajach. Mamy w planie wynająć mu nauczycielkę od języka polskiego, chodzi o jak najszybszą aklimatyzację, która i tak przebiega bardzo sprawnie.
– Transfer Deleva był zaskoczeniem. Polskim kibicom nie był dotąd znany. Jak doszło do pozyskania Bułgara?
– Obserwowaliśmy go pod kątem kolejnego sezonu. W przyszłym roku kończyła mu się umowa z Beroe Stara Zagora i chcieliśmy się trochę na niego przyczaić. Nagle okazało się, że piłkarz zerwał umowę z klubem i był wolnym graczem już teraz. Ponieważ nasze wcześniejsze próby pozyskania innego piłkarza nie powiodły się, to postanowiliśmy jako klub zadziałać szybko i takim sposobem Spas znalazł się u nas.
– Kto był piłkarzem, z którym Pogoń negocjowała wcześniej?
– Mitchell Schet. To Holender, który w poprzednim sezonie grał w drużynie mistrza Słowacji AS Trencin. Piłkarz obawiał się gry w polskiej ekstraklasie, bo nasłuchał się jakichś opowieści, że Polska to kraj rasistów. Wybrał inny klub w Słowacji, ale nie płaczemy z tego powodu.
– Dlaczego Pogoń zrezygnowała z Dwaliszwiliego?
– Tu nie chodziło tylko i wyłącznie o sprawy sportowe. Od tego sezonu na boisku może przebywać jednocześnie tylko dwóch piłkarzy spoza Unii Europejskiej, a my już dwóch takich mamy: Akahoshiego i Kitano, a trzecim interesowaliśmy się, gdy nie było jeszcze tematu Deleva. Poza tym zatrudnienie piłkarza spoza UE niesie za sobą dodatkowe koszty, dodatkowe procedury, a Vlado był też piłkarzem drogim w utrzymaniu, co nie jest bez znaczenia. Uznaliśmy, że dawał nam zbyt mało w stosunku do naszych oczekiwań. Wciąż musimy pamiętać, że pozyskani piłkarze z bogatym CV muszą być przygotowani na zdecydowanie większe wymagania w stosunku do większości innych piłkarzy w drużynie.
– Delev był piłkarzem nieznanym, ale po wnikliwej analizie okazało się, że statystyki ma całkiem niezłe.
– To piłkarz o podobnym potencjale, jak Schett, czy van Kessel, którego w AS Trencin obserwowaliśmy pół roku temu. U nas w kraju piłkarzy traktuje się bardzo różnie. Taki Makuszewski, którego uważam za znakomitego skrzydłowego, trafił do Lecha ze statystykami znacznie gorszymi w całej swojej karierze od Deleva. Oczywiście można się spierać, czy Delev grał w równie wymagających ligach co Makuszewski. To są jednak tylko opinie, natomiast liczby są nieubłagane. Na papierze mamy mocny skład, zawsze jednak boisko wszystko weryfikuje. Nie możemy mieć pewności, czy Delev da nam to, czego od niego oczekujemy, nie mamy pewności, czy Gyurcso odpali na tyle, ile się spodziewaliśmy, ale wiemy na pewno, że pozyskaliśmy piłkarzy, jakich Pogoni brakowało. To są reprezentanci swoich krajów, z doświadczeniem międzynarodowym i stosunkowo wciąż młodzi.
– Nowym piłkarzem jest też Drygas, choć kibice zdążyli się do tego przyzwyczaić już pół roku temu.
– Kamil przychodzi do nas jako piłkarz, który poprzedni sezon zakończył z 13 golami i 2 asystami. Wiem, że to tylko I liga, ale tam czasem takim piłkarzom gra się zdecydowanie trudniej. Kamil grał wcześniej w eliminacjach Ligi Mistrzów, w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Grał przeciwko Sparcie Praga, Dnipro Dniepropietrowsk, Manchesterze City, FC Salzburg w wieku zaledwie 19 lat. Od tamtej pory na pewno się rozwinął.
– Takiego CV nie ma jednak David Niepsuj. Pozyskanie tego piłkarza to też była duża niespodzianka.
– David jest klasycznym prawym obrońca i takiego potrzebowaliśmy. Nie przebił się w II Bundeslidze, ale zdarzało się to nawet reprezentantom Polski. To piłkarz o charakterystyce bocznego obrońcy, umiejącego się włączyć do akcji ofensywnej, mającego predyspozycje do gry na tej pozycji. Jest młodzieżowym reprezentantem Polski, więc rokuje na pewno bardzo dobrze.
– Pogoń zrezygnowała z usług Dwaliszwiliego i nie pozyskała w jego miejsce żadnego klasowego napastnika. Dlaczego?
– Zimą przedłużyliśmy kontrakt z Łukaszem Zwolińskim do 2019 roku. Pokazaliśmy tym samym, że liczymy na niego. Wiem, że wiosną wielu narzekało na jego grę, również sam Łukasz ma pewnie wiele sobie do zarzucenia. Nawet jednak w słabej, jak się powszechnie uważa, rundzie dla Łukasza potrafił zdobyć dwa gole i zaliczyć trzy asysty, nie będąc pierwszym wyborem na pozycji napastnika. Wierzymy, że przy większym kredycie zaufania piłkarz się odblokuje, a liczby z wiosny przynajmniej potroi.
– Jeden Zwoliński to jednak za mało.
– Nie mamy w ataku tylko Zwolińskiego. Rok temu nikt nie mógł nawet przypuszczać, że Listkowski zaliczać będzie jakiekolwiek minuty, a on stał się w wieku 17 lat pierwszym wyborem na pozycję skrzydłowego nie będąc właściwie klasycznym skrzydłowym. To jest typowy środkowy napastnik, poprzedni sezon miał być dla niego tylko przetarciem i liczymy, że zrobi kolejny postęp. Każdy kiedyś musi zacząć, Milik też nie strzelał od razu goli w Górniku, ale trener Nawałka na niego stawiał.
– Zwoliński i Listkowski w ataku, to wciąż mało.
– Jest jeszcze Kitano. Nie po to ściągaliśmy go pół roku temu z dalekiej Japonii, by nie dać mu szansy. Pierwsze pół roku potraktowaliśmy jako okres adaptacyjny. Kitano w trzeciej lidze zdobył 5 goli, choć wielokrotnie na boisko wchodził z ławki. Ma instynkt, jest świetnie wyszkolony, to może być nasze odkrycie. Jeżeli pozyskalibyśmy jakiegoś napastnika, to Listkowski czy Kitano mieliby trudniej. Myślimy o najbliższym sezonie, ale nie tylko. Wybiegamy zdecydowanie dalej.
– Były jakieś oferty na naszych piłkarzy?
– Trudno sprzedać dobrze piłkarza bez spektakularnych osiągnięć. Rok temu Zwoliński miał znakomitą serię i od razu pojawiały się oferty. Dobrze grała defensywa, nie traciła goli, drużyna nie przegrywała meczów i pod obserwacją znalazł się Czerwiński. Nie chcemy osłabiać drużyny, wyprzedawać najlepszych piłkarzy, ale czasem jeden transfer z klubu otwiera wiele dodatkowych możliwości.
– Rok temu w dość młodym wieku odszedł Kamil Wojtkowski, czy istnieje zagrożenie, że jacyś inni młodzi gracze też mogą pożegnać klub zbyt wcześnie?
– Od jakiegoś czasu pod silną obserwacją jednego z klubów duńskich jest Marcin Listkowski. Od przedstawiciela tego klubu otrzymujemy dość regularne zapytania, ale na razie ten piłkarz nie jest jeszcze na sprzedaż. Niedawno podpisaliśmy z nim pięcioletni kontrakt i najlepiej byłoby go sprzedać, kiedy będzie gwiazdą w naszej ekstraklasie. Ma potencjał, by tak się stało.
– Regularne wzmacnianie się jednym lub dwoma graczami wynika z ograniczonych środków, czy konkretnej polityki transferowej?
– Zdecydowanie to drugie. Pogoń ma oczywiście ograniczone pole manewru, jednak nie ulega wątpliwości, że moglibyśmy zamiast Drygasa i Deleva pozyskać czterech lub pięciu innych zawodników o zdecydowanie mniejszym potencjale i tańszych w utrzymaniu. Absolutnie nie o to chodzi. Kibiców chciałbym zapewnić, że Pogoń nawet dysponując większymi środkami, nie pozyska więcej piłkarzy, ale bardziej klasowych. Nie ilość, a jakość będzie miała decydujące znaczenie. Chcemy budować zespół systematycznie i z głową licząc na to, że w którymś momencie to odpali i osiągniemy realny sukces. Będziemy sukcesywnie dodawać co rundę po jednym lub dwa elementy, pilnując, by nie zburzyć tego, co już udało się zbudować.
– Dziękuję za rozmowę. ©℗ Wojciech Parada
Fot. pogonszczecin.pl