Pogoń Szczecin - Legia Warszawa 0:0
Żółte kartki: Akahoshi, Gyurcso (Pogoń), oraz Rzeźniczak, Pazdan (Legia).
Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom).
Widzów 14 348.
POGOŃ: Kudła - Frączczak, Rudol, Fojut, Nunes - Matras (83, Piotrowski), Murawski - Listkowski (58, Dwaliszwili), Akahoshi, Gyurcso (85, Przybecki) - Zwoliński.
LEGIA: Malarz - Broź (83, Bereszyński), Rzeźniczak, Jędrzejczyk, Hlousek - Guilherme, Pazdan - Aleksandrow, Prijovic (72, Hamalainen), Duda (78, Kucharczyk) - Nikolic.
Pogoń nie dała się pokonać wicemistrzom Polski, nie dała sobie strzelić bramki drużynie, która w rundzie wiosennej w polskiej ekstraklasie dominuje i wygrywa z łatwością.
Remis z liderem przy jednoczesnej porażce Cracovii oznacza, że portowcy zakończyli fazę zasadniczą na trzecim miejscu. To na pewno duży sukces drużyny Czesława Michniewicza i paradoksalnie, że w rundzie wiosennej drużyna ta wygrała dotąd tylko raz.
Legia chciała zagrać tak, jak w pewnie wygranym 2:0 meczu w Poznaniu z Lechem i trzeba przyznać, że Pogoń w porównaniu z mistrzami Polski pokazała większy charakter, większą odporność, siłę, determinację, agresję i wolę walki.
Goście zaczęli mecz tak, jakby chcieli go rozstrzygnąć w pierwszych kilku minutach. Nie przebierali w środkach, postępowali na pograniczu faulu, ale portowcy w miarę upływu czasu coraz częściej z twardych i bezpardonowych potyczek wychodzili zwycięsko.
Mecz bez sytuacji
To nie był mecz, w którym drużyny stwarzały sytuacje bramkowe, ale ewidentnie wyczuwało się, że każdy, nawet najmniejszy błąd skończy się właśnie utratą gola.
Obie drużyny z dużą starannością zadbały o uzyskanie przewagi w środkowej strefie boiska. Najmniejsze spóźnienie choćby jednego gracza powodowało, że akcja błyskawicznie przenosiła się pod pole bramkowe jednego, lub drugiego bramkarza.
Nasz bramkarz w całym meczu po celnym strzale rywala musiał interweniować tylko raz. W pierwszej połowie. Legia w miarę upływu czasu sprawiała wrażenie coraz bardziej zrezygnowanej. To Pogoń po przerwie uzyskała przewagę w środkowej strefie boiska.
W drugiej połowie mniej widoczny był Matras, ale wyraźnie ożywił się Murawski. Przed przerwą nasz kapitan był wyraźnie w cieniu bezpardonowo interweniujących rywali. Dużo czasu musiało minąć, by 35 - letni pomocnik znalazł odpowiedni rytm.
Pogoń bez celnego strzału
Pogoń w całym meczu nie oddała celnego strzału, ale usilnie i ambitnie do tego dążyła. Została trochę niesprawiedliwie potraktowana przez sędziego. Najpierw należał się rzut karny za rękę Jędrzejczyka, a następnie rzut wolny po faulu na Gyurcso tuż za linią pola karnego.
Gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, przed przerwą rzut karny powinien też zostać podyktowany dla Legii - za faul Listkowskiego na Guillerme.
To był mecz, w którym trudno wyróżnić konkretnych piłkarzy. Wszyscy spełnili zadania i oczekiwania, nikomu nie zabrakło determinacji i jakości. Nikt też nie zawiódł, każde zagranie było odpowiedzialne.
Gra portowców była zrównoważona, postawa w defensywie po raz kolejny dowiodła, że to silna strona portowców - nawet pod nieobecność naszego asa, Jakuba Czerwińskiego.
Dwóch juniorów i dwóch wychowanków
Pogoń w tak ważnym meczu pokazała w grze dwóch juniorów (Listkowski, Piotrowski) i dwóch wychowanków (Zwoliński, Rudol) i wszyscy oni podjęli walkę z renomowanym przeciwnikiem.
Mecz toczył się w obecności rekordowej w ostatnich latach liczby kibiców, którzy mimo braku goli nie mogą czuć się zawiedzeni. Remis remisowi jest nierówny, a ten uzyskany przeciwko Legii sposobiącej się do walki o Ligę Mistrzów jest dużą wartością.
Trzeba mieć zatem nadzieję, że tysiące fanów, którzy przyszli na mecz po raz pierwszy w ogóle, albo po dłuższej przerwie, zechcą to powtórzyć w meczu grupy mistrzowskiej, w której portowcy bronić będą trzeciej pozycji w tabeli. ©℗ Wojciech Parada
Fot. R. Pakieser