Liderująca w piłkarskiej PKO BP Ekstraklasie Pogoń Szczecin w zimowej scenerii rozgromiła w Łęcznej miejscowego Górnika i utrzymała przodownictwo w tabeli. Profesorem okazał się powracający do reprezentacji narodowej Kamil Grosicki, który zdobył przepiękną bramkę oraz miał udział przy trzech pozostałych.
PKO BP Ekstraklasa: GÓRNIK Łęczna - POGOŃ Szczecin 0:4 (0:2); 0:1 Mariusz Fornalczyk (10), 0:2 Kamil Grosicki (19), 0:3 Luka Zahovič (65), 0:4 Maciej Żurawski (69).
Górnik: 33. Maciej Gostomski - 20. Bartosz Rymaniak, 32. Jonathan de Amo, 2. Tomasz Midzierski (46, 8. Szymon Drewniak), 3. Leândro - 70. Jason Lokilo, 6. Janusz Gol, 17. Łukasz Szramowski (46, 21. Kryspin Szcześniak), 77. Damian Gąska (46, 88. Álex Serrano), 22. Serhij Krykun (69, 13. Marcel Wędrychowski) - 18. Bartosz Śpiączka (69, 19. Przemysław Banaszak).
Pogoń: 1. Dante Stipica - 2. Jakub Bartkowski, 13. Kóstas Triantafyllópoulos, 33. Mariusz Malec, 97. Luís Mata - 17. Mariusz Fornalczyk (60, 54. Maciej Żurawski), 8. Damian Dąbrowski, 14. Kamil Drygas (60, 21. Jean Carlos Silva), 27. Sebastian Kowalczyk (73, 22. Wahan Biczachczjan), 11. Kamil Grosicki (73, 18. Michał Kucharczyk) - 9. Piotr Parzyszek (60, 10. Luka Zahovič).
Żółte kartki: Midzierski, Szcześniak - Bartkowski. Sędziował: Tomasz Musiał z Krakowa. Widzów: 2385.
Przed meczem spadło na Lubelszczyźnie sporo śniegu, ale organizatorzy zdołali dokładnie uprzątnąć boisko i tylko za liniami bocznymi widzieliśmy spore hałdy białego puchu. W czasie spotkania temperatura oscylowała wokół zera Celsjusza, a śnieg cały czas padał, lecz od razu topniał i momentami już w powietrzu zamieniał się w kropelki wody.
W tych ekstremalnych warunkach gospodarze wybiegli na murawę mocno zmotywowani, by dotrzymać pola liderowi i zrehabilitować się za ostatnie pięć porażek: w Pucharze Polski, 3 w lidze i ostatnio w sparingu z Resovią (w pojedynku tym testowali nowe ustawienie defensywy z czwórką obrońców oraz schematy do wykorzystania przeciwko Pogoni i... ulegli rzeszowianom 0:4). Animuszu starczyło im jednak tylko na pięć minut, a później inicjatywę przejęli portowcy.
W 7. minucie po dalekim przerzucie Dąbrowskiego, Grosicki podał do Kowalczyka, który strzelił nad poprzeczką. W 10. minucie portowcy objęli prowadzenie, gdy po centrostrzale Grosickiego kontakt z piłką miał jeszcze bramkarz Gostomski, po czym futbolówka trafiła do Fornalczyka, który posłał ją do siatki. Dziewięć minut później Grosik rogalem umieścił piłkę w okienku bramki gospodarzy podwyższając rezultat, a po kolejnych dwóch minutach nasz skrzydłowy mógł cieszyć się z trzeciego gola, lecz w sytuacji sam na sam z bramkarzem strzelił obok słupka. W ostatnich dziesięciu minutach przed przerwą mecz się nieco wyrównał. Stipica obronił groźne strzały, Krykuna w 38 minucie i Lokilo w doliczonym czasie I połowy. W 42 minucie w szczecińskim polu karnym piłka odbiła się od głowy Dąbrowskiego i trafiła go w rękę, lecz sędzia słusznie uznał, że nie było to celowe zagranie, kwalifikujące się na rzut karny. Chwilę wcześniej przed tą sytuacją niebezpiecznie z rzutu wolnego strzelał Grosicki, lecz Gostomski zdołał odbić piłkę.
Po przerwie w barwach Górnika zameldował się wypożyczony z Pogoni Szcześniak, a gospodarze rozpoczęli drugą połowę od mocnego uderzenia, gdy w 52. minucie Lokilo... strącił śnieg z poprzeczki. W 60. minucie trener Kosta Runjaić dokonał pierwszych zmian i to od razu trzech, które przyniosły bramkowy efekt już po pięciu minutach. Grosicki podał do rezerwowego Carlosa Silvy, którego strzał obronił golkiper, a później dobijać zaczęli pozostali zmiennicy; uderzenie Żurawskiego zostało zablokowane, za to Zahović nie dał żadnych szans Gostomskiemu trafiając pod poprzeczkę. W 69 minucie po świetnym rajdzie, Grosicki dośrodkował, piłkę przepuścił Carlos Silva myląc rywali, a Żurawski z bliska posłał piłkę do siatki, ustalając końcowy rezultat. W tej samej minucie wszedł na boisko wypożyczony z Pogoni Wędrychowski, który zapisał się tym, że po ataku na niego, żółtą kartką ukarany został Bartkowski. W 81 minucie w słupek trafił Zahović, a dwie minuty później po dalekim wznowieniu Stipicy, piłkę poprowadził Carlos Silva i podał do Biczachczjana, którego strzał odbił się od głowy Szcześniaka i skończyło się tylko na rzucie rożnym. W końcówce spotkania groźnie strzelali jeszcze: Carlos Silva, Dąbrowski i Kucharczyk. Pogoń wygrała więc w pełni zasłużenie, a jej wysokie zwycięstwo mogło być jeszcze okazalsze. ©℗
(mij)