Piłkarze Pogoni Szczecin zmierzą się w sobotę w Gliwicach z miejscowym Piastem. Dziś to jest wicemistrz Polski, jednak w czasach PRL futbol w Gliwicach zawsze znajdował się w cieniu wielkich śląskich firm. W Gliwicach wychowała się cała plejada znakomitych później piłkarzy. Dziś skład Piasta opiera się na piłkarzach zagranicznych.
Po raz pierwszy obie jedenastki zmierzyły się ponad pół wieku temu - w roku 1961. Szczecinianie toczyli bój o pierwszą ligę z lokalnym rywalem Arkonią niemal do ostatniej chwili. Na cztery kolejki przed końcem Pogoń miała o jeden punkt więcej od Arkonii i jechała do Gliwic po niemal pewne zwycięstwo.
- W Gliwicach było kilka piłkarskich klubów, jak Sośnica, czy GKS - mówi grający w tamtym meczu Teodor Jabłonowski. - Również w innych małych śląskich aglomeracjach powstawały mocne drużyny piłkarskie - w Knurowie, czy Raciborzu. Musieliśmy się liczyć z ciężkim zadaniem, ale nie spodziewaliśmy się porażki.
Pogoń przegrała w Gliwicach 0:1. Miała zdecydowaną przewagę, ale grała nieskutecznie i chaotycznie. W zespole z Gliwic wyróżnił się wówczas zaledwie 19 letni błyskotliwy skrzydłowy, Hubert Skowronek, który po latach trafił do słynnego Górnika Zabrze i zagrał w finałowym meczu o Puchar Zdobywców Pucharów z Manchesterem City.
- Gliwice znane były wówczas z tego, że są wylęgarnią talentów - wspomina Jabłonowski.
To właśnie stamtąd wyruszył w wielki piłkarski świat Lucjan Brychczy. Gdy miał 20 lat upomniała się o niego armia. W roku 1954 Brychczy był piłkarzem anonimowym, grał w klubie III-ligowym, więc propozycję przenosin do Warszawy potraktował, jako duże wyróżnienie. Po latach Brychczy był dużym wyrzutem sumienia dla klubów śląskich, które pozwoliły takiej piłkarskiej perełce na opuszczenie regionu i zaaklimatyzowanie się w stolicy.
Rok 1961, kiedy Pogoń traciła w Gliwicach szansę powrotu do ekstraklasy, był ostatnim, kiedy w mieście tym terminował Włodzimierz Lubański. W następnym sezonie trafił już do Górnika i jako 15 latek zadebiutował w ... Szczecinie na stadionie Arkonii w wygranym 3:1 meczu z gospodarzami.
Józef Gałeczka to legenda Zagłębia Sosnowiec, król strzelców ekstraklasy w barwach tego klubu, reprezentant Polski, zdobywca Pucharu Polski jako zawodnik i trener. W latach 1955-59 reprezentował barwy Piasta, z którym przez dwa sezony rywalizował na zapleczu ekstraklasy. Piasta opuścił podobnie, jak Brychczy w wieku 20 lat.
Józef Kopicera jest kolejnym reprezentantem Polski, który wychował się w Piaście, a opuścił go w wieku 20 lat. Tym razem w przeciwieństwie do Brychczego, szybko zadziałał Ruch Chorzów, w barwach którego został mistrzem Polski i zadebiutował w kadrze Kazimierza Górskiego.
Joachim Marx, to kolejna legendarna postać, która wychowała się w Piaście. Jego historia była trochę podobna do Lucjana Brychczego. W wieku 19 lat wyjechał do Warszawy, ale nie do Legii, ale do Gwardii. To był milicyjny klub i często piłkarze w ramach odbycia służby wojskowej wybierali właśnie grę w milicyjnym klubie.
Tak postąpił Marx, który jednak po 6 latach gry w warszawskim klubie wrócił na Śląsk, ale już do znacznie mocniejszego klubu, jak Piast, czyli do Ruchu Chorzów.
Jerzy Musiałek opuścił Piasta w wieku 18 lat na rzecz Górnika Zabrze, a Franciszek Smuda grał w Piaście już jako piłkarz ukształtowany na zapleczu ekstraklasy, a stamtąd trafił do Legii Warszawa. Andrzej Buncol natomiast podobnie, jak jego kilku wielkich poprzedników wyjechał z Gliwice w wieku 20 lat i jak kilku innych trafił do Ruchu Chorzów. (par)