Piątek, 15 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Pogoń bez planu

Data publikacji: 14 sierpnia 2018 r. 22:28
Ostatnia aktualizacja: 16 sierpnia 2018 r. 10:51
Piłka nożna. Pogoń bez planu
 

Pogoń zanotowała jeden z najgorszych startów w swojej 45-letniej historii występów na najwyższym szczeblu rozgrywek. Dotąd były tylko cztery sezony, w których drużyna po czterech spotkaniach zdołała zaledwie raz zremisować, a pozostałe mecze przegrała. Obecny jest piąty.

Nie było jednak sezonu, w którym Pogoń nie zdobyła w pierwszych czterech sezonach gola po wykreowanej akcji. W roku 2002 szczecinianie też strzelili w czterech pierwszych spotkaniach zaledwie jedną bramkę, ale z gry. W obecnym sezonie jedyny gol padł po strzale z rzutu karnego.

Obecny sezon rozpoczął się jeszcze gorzej niż poprzedni, który również przejdzie do historii, jako jeden z najbardziej niechlubnych w historii. Pogoń przez pół roku poprzedniego sezonu okupowała ostatnie miejsce w tabeli i od ostatniego miejsca rozpoczęła kolejne rozgrywki. Trudno, żeby komuś taka sytuacja się podobała.

Trudno, żeby przejść obojętnie obok takiego stanu rzeczy, tym bardziej że z przebiegu gry Pogoń na więcej nie zasłużyła. Zasłużyła dokładnie na tyle, ile ma, czyli na jeden punkt i jedną bramkę.

Przed rozpoczęciem sezonu wydawało się, że drużyna nie tylko utrzyma formę z rundy wiosennej, ale będzie umiała też wejść na wyższy poziom. Miały o tym świadczyć dokonane transfery. W przerwie letniej było ich aż sześć, a wliczając wykupienie Adama Buksy, to nawet siedem.

Niemal wszystkie transakcje zostały przeprowadzone na miesiąc przed inauguracją sezonu, był zatem czas na dobre przygotowanie i aklimatyzację w zespole. Boisko po czterech pierwszych meczach brutalnie zweryfikowało dokonane zmiany w drużynie. Okazje się, że nie tylko nie podniosły poziomu w drużynie, ale nawet nie zrekompensowały strat.

Dwa lub trzy transfery

Trener Kosta Runjaic jeszcze przed meczem z Cracovią sugerował, że potrzebuje dwóch lub trzech nowych piłkarzy. To była zaskakująca sugestia, biorąc pod uwagę fakt, że Pogoń już dokonała bardzo dużo transferów i to kilku gotówkowych, których wcześniej w klubie nie notowano.

Sytuacja robi się trochę groteskowa. Szkoleniowiec po meczu z Cracovią zamiast na konferencję prasową, udał się do prezesa Jarosława Mroczka, a dopiero po rozmowie z nim przyszedł podzielić się swoimi spostrzeżeniami z meczu. Zaznaczył też, że rozmowa z prezesem będzie dokończona.

Można się domyślać, że trener przyczyn fatalnego początku próbuje szukać w niedostatecznej grupie klasowych piłkarzy. Chce, żeby było ich więcej, jednak przede wszystkim należałoby zadbać o dobrą formę obecnych zawodników. Większość z nich prezentuje się poniżej możliwości i potencjału.

W letnim okresie przygotowawczym to Kosta Runjaic miał decydujące zdanie przy formowaniu kadry zespołu. To trener zrezygnował z takich piłkarzy, jak: Cornel Rapa, Łukasz Zwoliński czy Dawid Kort, którzy znakomicie odnaleźli się w nowych klubach, a ich następcy w Pogoni rozczarowują.

David Stec nie wytrzymuje konkurencji z Cornelem Rapą, Radosław Majewski nie daje Pogoni więcej niż Dawid Kort w Wiśle, a żaden z napastników nie zdobył jeszcze gola, podczas gdy Łukasz Zwoliński po trzech ligowych spotkaniach w lidze chorwackiej ma na koncie tych bramek dwie.

Kontuzje napastników

Oczywiście pamiętamy o tym, że kontuzjowani są dwaj napastnicy: Adam Buksa i Soufian Benyamina, jednak problemy zdrowotne tego pierwszego znane były powszechnie już podczas poprzedniej rundy. Nie są żadną niespodzianką, można było taka sytuację przewidzieć i wziąć pod uwagę.

Pogoń zdecydowała się na rewolucję kadrową i jeżeli prawdą jest, że do końca okienka transferowego pozyska jeszcze przynajmniej dwóch lub trzech piłkarzy, to nasuwa się pytanie, czy 9 lub 10 transferów podczas jednego okienka transferowego, to jest dobra droga do budowania czegoś wartościowego i trwałego.

Na razie z przeprowadzonych transferów Pogoń nie ma praktycznie żadnej korzyści, a trzeba pamiętać, że w przerwie letniej straciła też dwóch kluczowych piłkarzy ze środkowej formacji: Jakuba Piotrowskiego i Rafała Murawskiego. Pogoń na dziś jest zespołem słabszym niż w poprzednim sezonie, choć papierowe rozważania mogły sugerować, że nastąpi coś zupełnie przeciwnego.

Nie trafiają tłumaczenia szkoleniowca, że duże roszady w zespole powodują, że na optymalną formę trzeba czasu. Może nie trzeba było dokonywać tak dużych i drastycznych zmian. Należało przewidzieć, że mogą nastąpić kłopoty. Na dziś wydają się bardzo duże, choć klub oczywiście w swoim stylu nie zamierza tego okazywać.

Na razie cztery mecze pokazały taką prawidłowość, że zespół biega w jednostajnym, średnim tempie, ale tylko do 70. minuty, a później całkowicie oddaje pole gry przeciwnikowi. To się powtarza z każdym spotkaniem.

Transfery nie sprawdzają się

Na siedem przeprowadzonych transferów, tylko w dwóch przypadkach możemy mówić o piłkarzach, którzy wystąpili dotąd w większym wymiarze czasowym niż 40 procent. To Radosław Majewski i Zvonimir Kozulj. Obaj też rozczarowują, nie wypełniają luki po Jakubie Piotrowskim i Rafale Murawskim, a z takim założeniem zostali pozyskani.

Dwóch z tych siedmiu graczy nie zagrało jeszcze wcale (Malec, Benyamina). W meczu z Cracovią najsłabszymi piłkarzami w drużynie byli gracze nowi: David Stec, Radosław Majewski i Zvonimir Kozulj. Czy kolejne transfery diametralnie odmienią sytuację?

Nie od dziś wiadomo, że w każdej drużynie kluczowe role odgrywają piłkarze występujący na dwóch pozycjach: bramkarz i napastnik. W angielskiej Premier League na trzy najdroższe transfery podczas tegorocznego lata, aż dwa dotyczą bramkarzy. To pokazuje, jak ważna jest to pozycja w zespole.

Trzech bramkarzy w czterech meczach

W Pogoni w czterech meczach obecnego sezonu grało już trzech bramkarzy, to swoisty precedens na skalę światową. To już trzeci sezon z rzędu, kiedy w drużynie w meczach ligowych występuje aż trzech bramkarzy, ale nigdy nie było sytuacji, że trzech bramkarzy występowało w czterech pierwszych meczach.

Również na pozycji napastnika w wyjściowej jedenastce wychodziło dotąd na boisko trzech napastników. Na dwóch newralgicznych pozycjach brakuje w zespole absolutnego lidera. Sytuację tłumaczą nieco kontuzje Łukasza Załuski oraz Adama Buksy i Soufiana Benyaminy. W składzie z Załuską i Buksą Pogoń jednak nie wyglądała lepiej, jak bez nich.

Trener Runjaic w czterech meczach obecnego sezonu skorzystał już z 22 piłkarzy, z których aż 20 grało przynajmniej raz w wyjściowym składzie. Mając duże ograniczenia w kadrze zespołu spowodowane kontuzjami, te roszady powinny być mniejsze, zredukowane do minimum.

Jest jednak inaczej, bo szkoleniowiec metodą prób i błędów szuka optymalnych rozwiązań personalnych, ale te powinien mieć gotowe już przed pierwszym meczem. Po okresie przygotowawczym i po rozegraniu sparingów, z których jeden był nawet zamknięty.

Bardzo często się zdarza, że szkoleniowcy leku na wszystkie problemy szukają w transferach. Te są oczywiście potrzebne, jednak w Pogoni powoli mamy do czynienia z sytuacją, że drużyny nie buduje się, ale całkowicie się ją zmienia.

Skorża też chciał transferów

Przed rokiem było podobnie. Trener Maciej Skorża po pierwszym nieudanym meczu z Wisłą Kraków zażądał od prezesa transferów. Były dwa. Do zespołu dołączyli: Lasza Dwali i Dariusz Formella. Obaj w rundzie jesiennej należeli do najsłabszych w drużynie, tego drugiego pozbył się Kosta Runjaic po zakończeniu rundy jesiennej.

Kiedyś Kazimierz Górski wypowiedział bardzo mądre zdanie na temat trenerów, którzy oczekują od właścicieli klubów transferów:

– „Nie możemy strzelać goli, bo nie mamy napastników”. To znaczy, że chce, by mu ich kupić? Jeśli cała filozofia ma polegać na kupowaniu, to nie potrzeba trenerów… – odparł na wątpliwości jednego z trenerów niegdyś znakomity szkoleniowiec.

Również Jurgen Klopp zauważył niegdyś, że wśród dziennikarzy i kibiców brakuje wiary w trening, a istnieje tylko magia transferów, które mają być lekiem na wszystkie problemy.

Pogoń po raz ostatni tak słaby start zanotowała w roku 2002, kiedy również dokonano rewolucji kadrowej. Drużynę wzmocniło kilkunastu nowych piłkarzy, kilku z nich również prezentowało solidny poziom, uznaną markę: Choto, Adżem, Pawlak, Chi Fon, Rodriguez, Saranovic, Sobczak. Rokowania były optymistyczne, a skończyło się jednak gigantyczną katastrofą, spadkiem i upadkiem klubu. ©℗ 

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

nowy trener
2018-08-16 10:10:31
jeszcze przegrana ze śląskiem i lechia i nie będzie już tego trenera. a pan mroczek mowiac ze ma do niego pelne zaufanie pokazuje po raz kolejny ze na pilce sie nie zna.
Victor
2018-08-15 15:06:47
Wiele cennych uwag. Ale 1. nie zawsze wszystkie transfery od poczatku zadziałają z oczekiwaną skutecznościa 2. mieliśmy pecha z kontuzjami 3. ograniczanie kosztów czyli oddanie Rapu było kolosalnym błędem. 4. być może nowe transfery uratują nas od blamażu. ŻYCZĘ TEGO NAM WSZYSTKIM
scorpio
2018-08-15 15:05:50
Czyzby ? Najslabsi byli David Stec, Radosław Majewski i Zvonimir Kozulj ? a co zaprezentowali pozostali poza Delvem ktory zawsze gra na maxa ? Majewski akurat prezentuje sie lepiej od Fraczczaka czy innych nie potrafiacych pilki celnie podac po ziemi !!! grajacych na stojaca albo strzelajacych fochy i faule jak Drygas po wejsciu z lawki . Niestety jakosci i proesjonalizmu zero.
kibic
2018-08-15 11:25:59
Rozwiązać ten pseudo klubik, teren zaorać i sprzedać pod budownictwo mieszkaniowe.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA