Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin 1:1 (0:0) 0:1 Majewski (50), 1:1 Angulo (71, karny).
Żółte kartki: Koj, Ambrosiewicz (Górnik), oraz Kozulj, Podstawski (Pogoń).
Czerwona kartka: Koj (Górnik, 90).
Sędziował Wojciech Myć (Lublin).
Widzów: 11 261.
Górnik: Loska - Wiśniewski, Suárez, Bochniewicz, Koj - Nowak (66, Ambrosiewicz), Matuszek, Biedrzycki (54, Urynowicz), Ryczkowski - Smuga (46, Jiménez), Angulo.
Pogoń: Załuska - Stec, Walukiewicz, Malec, Nunes - Kožulj (90, Hołota), Podstawski, Drygas, Majewski (73, Błanik), Matynia (79, Benedyczak) - Frączczak.
Bez zwycięstwa zakończyli pierwszą część rozgrywek piłkarze Pogoni Szczecin. Przed pierwszą przerwą na reprezentacje nie zdołali pokonać żadnego z rywali, choć w zdecydowanej większości mierzyli się z drużynami słabszymi, mającymi problemy. Okazało się, że szczecinianie mają je jeszcze większe.
Pokonać nie udało się również Górnika, choć ten przystąpił do meczu z Pogonią zdziesiątkowany równie boleśnie, jak szczeciński zespół. W przekroju całego meczu goście wyglądali na drużyną z większą jakością, bardziej dojrzałą, mającą więcej atutów, ale absolutnie nie potrafili tego wykorzystać.
Pogoń zdobyła pierwszego gola z akcji w obecnym sezonie, po strzelonej bramce chciała mecz zakończyć, oddała trzy kolejne celne strzały, rywal nie wyglądał na drużynę mającą pomysł na odwrócenie wydarzeń na boisku, od początku było jasne, że może zagrozić jedynie ze stałych fragmentów gry i plan swój zrealizował.
Nieodpowiedzialny Kozulj
Nieodpowiedzialnie zachował się Kozulj, przegrał w polu karnym walkę o pozycję z Bochniewiczem i upadając na murawę pociągnął rywala za koszulkę. Protesty były nieuzasadnione, podyktowany rzut karny jak najbardziej słuszny, pretensje należy kierować do Bośniaka.
Już wcześniej miejscowi próbowali przy dośrodkowaniach sprytnie upadać na boisko po starciach z portowcami. Ci za sprawą Kozulja pomogli im, bo na wykreowanie akcji z głębi boiska nie było Górnika stać.
Pogoń była zespołem, który w końcówce zaprezentował więcej odwagi, jakości w ofensywie i determinacji. To szczecinianie mieli więcej z gry, zepchnęli przeciwnika do defensywy. Mieli swoje sytuacje, ale nie wykorzystali ich: Błanik, Nunes, Drygas.
Szczecinianie mogą być po meczu wściekli, na pewno wyczuwali, że są zespołem lepszym, z wyższą sumą umiejętności poszczególnych piłkarzy, ale to jeszcze trzeba udokumentować golami, a Pogoń stać było na zdobycie tylko jednej bramki.
I połowa bez liczb w ofensywie
O ile tempo i zaangażowanie pod bramką przeciwnika po przerwie zdecydowanie się poprawiło, to przed zmianą stron wyglądało to dużo gorzej. Pogoń w pierwszej połowie wykonała zaledwie jedno celne podanie w pole karne przeciwnika (Matynia), oddała jeden celny strzał z rzutu wolnego, czyli z piłki stojącej (Majewski), a poza tym nie umiała zagrozić drużynie młodej, w eksperymentalnym ustawieniu i bez należytego doświadczenia.
Pogoń mimo dużych ubytków kadrowych miała w swoich szeregach zdecydowanie więcej piłkarzy klasowych, rutynowanych, ale ponownie zawiedliśmy się na nich. W Pogoni zadebiutował Podstawski, który wystąpił zaledwie po trzech wspólnych treningach. W dobrze funkcjonujących drużynach takie rzeczy się nie dzieją, ale trener Runjaic wyraźnie wolał postawić na piłkarza absolutnie nowego względem tych graczy, których ma w treningu od dawna.
23-letni Portugalczyk oczywiście nam meczu nie wygrał, zademonstrował dużą dojrzałość, dobry przerzut, popisał się jedną indywidualną akcją ofensywną, przerwał dobrze zapowiadającą się kontrę, za co otrzymał żółtą kartkę, ale trzeba wziąć też poprawkę na to, że zagrał 90 minut po raz pierwszy od 11 marca. To będzie duże wzmocnienie drużyny, jeżeli ta zacznie funkcjonować, bo na razie zbyt wiele jest przypadku, a straty punktowe jak na początek sezonu bardzo duże. ©℗ Wojciech Parada