W Pogoni w obecnym sezonie grało zaledwie czterech wychowanków, z których tylko dwóch pochodzi ze Szczecina: Sebastian Kowalczyk i Marcel Wędrychowski. Dwóch pozostałych: Marcin Listkowski i Kacper Kozłowski trafili do Pogoni z miejsc oddalonych od Szczecina o przynajmniej 150 kilometrów.
To efekt skautingu, umiejętności namawiania do przenosin, jednak klub pozbawiony praktycznie konkurencji w dużym, prawie półmilionowym mieście powinien otaczać się zdecydowanie większą liczbą piłkarzy wychowanych na szczecińskich ulicach i podwórkach.
W Pogoni w minionym sezonie w wyjściowym składzie grało średnio 14 procent wychowanków. Na ten wynik pracowało dwóch piłkarzy: Sebastian Kowalczyk i Marcin Listkowski. W kolejnym sezonie tych graczy ma być więcej, ale nie wiemy, jak to wpłynie na wynik sportowy drużyny, który zawsze powinien być na pierwszym miejscu.
Do niedawna panował stereotyp piłkarza wysokiej klasy wychowanego w małych miejscowościach, a następnie wspinającego się po kolejnych szczeblach już w dużych klubach z dużych piłkarskich ośrodków. Takimi zawodnikami są między innymi wspomniani Kacper Kozłowski czy Marcin Listkowski. Wciąż jest ich bardzo wielu.
Naturalna rywalizacja
Liczne badania pokazujące na piłkarzy młodego pokolenia wskazują jednak, że coraz więcej dobrych piłkarzy wywodzi się z dużych metropolii, lub ich przedmieść. Kluby z dużych miast, stolic swoich krajów rywalizują między sobą nie tylko na najwyższym krajowym szczeblu, ale też w walce o utalentowanych graczy.
Pochodzą oni głównie z tych samych miast, bardzo często biednych obrzeży, rywalizujących od najmłodszych lat na podwórkach, skwerach, a następnie umiejętnie wpasowanych w ramy szkoleniowego trybu w dużych akademiach.
W Londynie jest obecnie pięć klubów grających na najwyższym poziomie Premier League i cztery z nich plasują się w pierwszej piątce klubów z największą liczbą wychowanków w wyjściowym składzie. Są to kluby dysponujące ogromnymi możliwościami finansowymi, a jednak zdecydowanie stawiają na młodych chłopców urodzonych w Londynie lub na jego przedmieściach.
W Chelsea procent wychowanków jest najwyższy, wynosi 30 procent, w West Ham United i Tottenhamie mamy po 18 procent wychowanków, a w Arsenalu 16 procent. Cztery silne kluby z jednego miasta liczące się w Europie potrafią wyszkolić piłkarzy światowego formatu i korzystają z nich w rozgrywkach najbogatszej ligi na świecie.
Piłkarska dzielnica Croydon
Charakterystycznym przykładem jest południowa dzielnica Londynu Croydon licząca 380 tys mieszkańców, czyli pod względem mieszkańców podobna do całego Szczecina. Uboga dzielnica Croydon wyprodukowała około 5 procent wszystkich piłkarzy z Premier League, wielu z ich z powodzeniem radzi sobie również w innych prestiżowych ligach, jak choćby Jadon Sancho z Borussi Dortmund wyceniany dziś na 120 mln euro.
Kolejny z londyńskich klubów Crystale Palace chce wybudować na terenie Croydon akademię piłkarską i zamierza przeznaczyć na ten cel 20 mln euro. Wszystko po to, aby mieć wyłączność na chłopców wywodzących się z tej ubogiej dzielnicy, w której mamy do czynienia z mieszanką kulturową, rasową i z tego wyłaniają się później piłkarskie unikaty, jak wspomniany Jadon Sancho z Borussii Dortmund, lub 23-letni Joe Gomez z Liverpoolu (wyceniany na 35 mln euro), czy 20-letni Reiss Nelson z Arsenalu (wyceniany na 12 mln euro).
W szerokiej kadrze londyńskiej Chelsea jest aż dwudziestu obcokrajowców, ale największą furorę robią wychowankowie południowej dzielnicy Londynu z Croydon: Ruben Loftus Cheek, Callum Hudson-Odoi i Tammy Abraham. Łączna wartość całej trójki to na dziś prawie 100 mln euro.
Tych pieniędzy nie trzeba wydawać sprowadzając piłkarzy z różnych części świata, ale wystarczy dobrze spenetrować rynek miasta lub nawet jednej dzielnicy o populacji 0,5 procent całego kraju. Dla przykładu Szczecin stanowi ponad jeden procent populacji całego kraju, a województwo zachodniopomorskie prawie pięć procent.
W ubiegłorocznych młodzieżowych mistrzostwach Europy w kadrze angielskiej reprezentacji do lat 21 znajdowało się aż ośmiu wychowanków dzielnicy Croydon. Mówi się o nich, że w kolejnych mistrzostwach świata zdominują turniej tak samo, jak paryskie dzieci uczyniły to podczas mundialu w Rosji.
Paryskie dzieci mistrzami świata
W reprezentacji Francji z roku 2018 było ośmiu piłkarzy wywodzących się z różnych dzielnic Paryża, którzy trafiali później do różnych klubów, niekoniecznie francuskiego giganta Paris St. Germain, w którym wychowanków paryskich dzielnic jest bardzo mało, bo zaledwie 8 procent.
Najbardziej znanym wychowankiem jest Kylian Mbappe wywodzący się z paryskich przedmieść Bondy zamieszkanych głównie przez ludność pochodzenia marokańskiego i algierskiego. To tam słynny dziś napastnik rozgrywał swoje pierwsze mecze, w swoim naturalnym środowisku.
To jednak kolejny przykład na to, że prawdziwy piłkarski potencjał jest głównie w dużych miastach, na jego obrzeżach, gdzie panuje naturalna podwórkowa rywalizacja, a stamtąd kariery robią już tylko ci najwytrwalsi, a nie ci, którzy dowożeni są na treningi samochodami przez swoich rodziców.
Londyn i Paryż to niejedyne takie przykłady. W silnej lidze rosyjskiej prym wiodą cztery moskiewskie kluby: Spartak, Lokomotiw, CSKA i Dynamo. Jednocześnie są to w Rosji kluby zdecydowanie najmocniej stawiające na swoich wychowanków. W Spartaku występuje ich średnio 30 procent w wyjściowych składach, w Lokomotiwie 28 procent, w CSKA 24 procent, a w Dynamie 20 procent.
Wychowankowie z Belgradu
W Belgradzie od lat o prymat nie tylko w stolicy Serbii, ale też w całym kraju rywalizują dwa kluby: Crvena Zvezda i Partizan. W tym drugim 19 procent wyjściowego składu stanowią wychowankowie, natomiast w najwyższej klasie rozgrywkowej występują jeszcze nieco mniej znane kluby: Cukaricki i Rad, które już bardzo silnie uzależnione są od wychowanków. W tym pierwszym klubie jest ich średnio 29 procent, w tym drugim 28 procent.
Liga serbska jest krajem najrzadziej korzystającym z piłkarzy zagranicznych. Średnio występuje ich około 14 procent, podczas gdy w słabszej pod względem piłkarskim polskiej ekstraklasie już blisko 50 procent.
W Lizbonie są trzy kluby, z których dwa mocno liczą się w Europie i odważnie stawiają na wychowanków. Portugalia jest krajem nastawionym głównie na eksport swoich najlepszych graczy i przez to dość istotny procent graczy stanowią obcokrajowcy. Jest ich około 60 procent. W lizbońskich klubach wychowankowie cały czas mają jednak bardzo mocną pozycję. W Benfice jest ich 26 procent, w Sportingu 12 procent, a w Belenenses 10 procent.
Na wychowankach opierają swoje drużyny najmocniejsze drużyny austriackie, które w komplecie wywodzą się z Wiednia. Wyjściowy skład Austrii Wiedeń stanowią w 37 procentach wychowankowie, nieco tylko mniej w Admirze Wacker – 33 procent, natomiast w Rapidzie 19 procent.
W Pradze mamy trzy kluby, z których szczególnie Sparta zachowuje mocno lokalny charakter opierając wyjściową jedenastkę na piłkarzach stanowiących w 28 procentach wychowanków. W zespole Bohemiansa jest to 15 procent, a w Slavii już zdecydowanie mniej, bo zaledwie 9 procent.
Lokalna identyfikacja w Hiszpanii
Są też w Europie miasta lub regiony, które nie są największe w kraju, a mimo to wychowankowie stanowią tam silną grupę i nie cierpi na tym jakość piłkarska. W Barcelonie funkcjonują dwa bardzo silne kluby, których moc budowana jest głównie na wychowankach. W Espanyolu występuje ich średnio 42 procent, czyli prawie połowa wyjściowego składu, natomiast w FC Barcelona niewiele mniej, bo aż 35 procent.
W kraju Basków funkcjonują aż cztery kluby na najwyższym krajowym poziomie, ale dwa z nich są absolutną chlubą regionu głównie z uwagi na swój lokalny charakter. W Athletic Bilbao występuje aż 49 procent wychowanków, natomiast w Realu San Sebastian wychowanków jest 38 procent, czyli też bardzo dużo.
W Rotterdamie najsłynniejszym klubem jest Feyenoord, w którego składzie występuje aż 33 procent wychowanków, ale to niejedyny klub z tego miasta grający na najwyższym szczeblu, który też mocno stawia na wychowanków. W składzie Sparty występuje średnio 21 procent wychowanków.
Przykłady w sposób klasyczny pokazują, że nawet w dużych europejskich miastach, w dużych i bardzo bogatych klubach szkoli się piłkarzy na bardzo wysokim poziomie i nie przeszkadza w tym fakt, że w mieście jest kilka klubów i każdy z nich może prowadzić własną politykę. Przeważnie bardzo skuteczną, rozwojową, mocno identyfikującą się z mieszkańcami i regionem. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser