Wtorek, 23 lipca 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Piłkarz z duszą wojownika

Data publikacji: 12 sierpnia 2019 r. 17:21
Ostatnia aktualizacja: 13 sierpnia 2019 r. 09:53
Piłka nożna. Piłkarz z duszą wojownika
 

W Klinice Chirurgii Szczękowo-Twarzowej przy ul. Unii Lubelskiej w Szczecinie przeprowadzono w niedzielę zabieg nastawienia łuku kości jarzmowej u hiszpańskiego piłkarza Ikera Guarrotxeny, który doznał groźnie wyglądającej kontuzji podczas sobotniego meczu Pogoni z Wisłą Kraków.

– Zabieg udało się wykonać najmniej inwazyjną metodą – powiedział lekarz Jędrzej Marczewski. – W przeciągu tygodnia piłkarz powinien wrócić do treningów na boisku w specjalnej masce.

Jestem gotowy, jeszcze bardziej przystojny niż wcześniej - napisał w dość humorystyczny sposób na swoim koncie tweeterowym piłkarz po przeprowadzonym zabiegu.

Wychodzi zatem na to, że nie stało się nic poważnego, choć wyglądało to poważnie i niebezpiecznie. Dziwna i kuriozalna była też reakcja samego piłkarza nie do końca zdającego sobie sprawę z powagi sytuacji.

W 45. minucie spotkania Pogoni z Wisłą Iker Guarrotxena opuścił boisko z kontuzją. Bask ucierpiał po zderzeniu głową z Rafałem Janickim i nie mógł kontynuować gry. Wyglądało to bardzo groźnie. Piłkarz długo nie podnosił się z boiska, potem dwa razy kładł się i nie podnosił o własnych siłach.

Kuriozalna sytuacja

Trener Runjaic zarządził szybką zmianę, po czym Bask podniósł się z murawy, pobiegł sprintem w kierunku strefy zmian i kategorycznie wskazywał, że jest gotowy do gry. Wręcz nalegał na to, by pozostać na murawie. Pozostał na boisku i po kilkudziesięciu sekundach mając piłkę przy nodze wybił ją na aut i znów położył się na murawę. Wyglądało to bardzo niebezpiecznie.

– Na początku doktor pokazał, że Iker musi zejść z boiska, a później ta decyzja została zmieniona – mówił po meczu o tej sytuacji trener zespołu Kosta Runjaic. – Wszyscy wiemy, że Iker to wojownik i pokazywał, że chce grać. Z szacunku do niego należało mu na to pozwolić. Do końca połowy pozostawały sekundy i wiedzieliśmy, że w przypadku problemów zdrowotnych po prostu zmienimy go w przerwie.

Ostatecznie dolegliwości nie pozwoliły Guarrotxenie dokończyć spotkania i zszedł z placu gry jeszcze przed przerwą. Sprawiał wrażenie zamroczonego. Następnie ambulans odwiózł go do szpitala przy ul. Unii Lubelskiej i tam został poddany wszystkim niezbędnym medycznym procedurom. Od kibiców otrzymał duże wsparcie i podziękował za to.

Chciałbym wyrazić cała swoją wdzięczność dla wszystkich kibiców Pogoni. Podziękować za wasze wiadomości i gigantyczne wsparcie. Operacja kości jarzmowej zakończyła się sukcesem dzięki czemu jestem już prawie gotowy do powrotu na boisko - napisał piłkarz w poniedziałek.

Guarrotxena od dawna uchodzi w Pogoni za piłkarza najbardziej walecznego, krnąbrnego i zadziornego. Imponuje przy tym dobrym wyszkoleniem technicznym, a zdaniem trenera Kosty Runjaica, wciąż nie pokazał wszystkich swoich atutów. Piłkarz jest w Pogoni od roku, ale nie jest pewniakiem w drużynie. O miejsce w zespole musi walczyć. Nic dziwnego, że był mocno zdeterminowany, żeby spotkanie ukończyć.

Wrócił na kilkadziesiąt sekund

Sprawa była jednak poważna, a cała sytuacja wręcz kuriozalna. Zawodnik po ewidentnie dziwnych zachowaniach nie miał prawa znajdować się na boisku po pierwszych oznakach dość poważnych zaburzeń głowy. Wrócił jednak na boisko, ale na szczęście bez żadnych kolejnych nieprzyjemnych dla jego zdrowia konsekwencji.

Całą pierwszą połowę Hiszpan rozegrał na dobrym poziomie. Oddał dwa strzały, w tym jeden niecelny i jeden zablokowany. Był aktywny i dążył do wypracowania sobie lub partnerom pozycji strzeleckich. Wykonał jedno bardzo dobre otwierające podanie do Buksy, po czym nasz napastnik minimalnie przestrzelił.

Ponadto Guarrotxena miał w swoim dorobku dwa celne podania w pole karne, dwa kontakty z piłką w polu karnym rywala. Nie pozorował gry, starał się stworzyć przewagę i szukał rozwiązań niestandardowych. Trochę zabrakło w jego wykonaniu udanych dryblingów. Zanotował tylko jeden udany zwód przy czterech takich próbach.

W pierwszej połowie wykonał aż 8 sprintów. Biorąc pod uwagę fakt, że w całym meczu piłkarzem z największą liczbą sprintów był Jakub Bartkowski, a zanotował ich 15, to 8 w wykonaniu Guarrotxeny w jednej połowie jest wynikiem bardzo wartościowym.

Potrafił przyspieszyć

Guarrotxena nie uchodzi za piłkarza nad wyraz szybkiego, jednak jego maksymalną prędkość obliczono na poziomie 31,96 km/h, co jest czwartym wynikiem w drużynie (za Bartkowskim, Zechem i Listkowskim). Potrafi zatem mocno przyspieszyć.

Guarrotxena był piłkarzem mającym najwyższy procentowy wskaźnik celności podań. Na 21 prób tylko jedna była nieudana, co oznacza, że zanotował 95 procent celności podań. Jak na skrzydłowego, który musi ryzykować, musi stwarzać przewagę, szukać indywidualnych pojedynków, to wynik imponujący.

Dla przykładu zastępujący go Santeri Hostikka zanotował 56 procent celności podań. W liczbach całkowitych miał na swoim koncie zaledwie pięć celnych podań, czyli cztery razy mniej od swojego poprzednika. Pogoń zatem była zmuszona wymienić piłkarza z najlepszym procentem celności podań na gracza, który ten wynik w drużynie zanotował najgorszy.

Inny z rezerwowych skrzydłowych – Srdjan Spiridonovic podczas spędzonego kwadransa na boisku zanotował 67 procent celności podań, czyli lepiej od Hostikki, ale zdecydowanie gorzej od Guarrotxeny. Też nie był zatem tak dokładny jak Hiszpan.

26-letni skrzydłowy przebywał na boisku zaledwie przez jedną połowę, ale wygrał ze wszystkich piłkarzy najwięcej główkowych pojedynków, choć nie należy do piłkarzy z przesadnie dobrymi warunkami fizycznymi. Na sześć pojedynków w powietrzu wygrał aż pięć. Cztery wygrane powietrzne pojedynki miał na swoim koncie przez cały mecz Konstantinos Triantafyllopoulos, drugi piłkarz Pogoni w tej klasyfikacji.

Niewątpliwie brak Hiszpana w drugiej połowie ujemnie wpłynął na jakość pojedynku, jednak w drugim kolejnym spotkaniu Pogoń potrafi sobie poradzić w sytuacji, kiedy w trakcie gry traci czołowego piłkarza z powodu urazu. Wcześniej podobny los spotkał Kamila Drygasa, obecnie Ikera Guarrotxenę. Mimo niesprzyjających okoliczności, Pogoń oba mecze wygrała, choć straty personalne poniosła bardzo bolesne. ©℗ 

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

tomek
2019-08-13 09:32:29
ale prezes nie siega do kieszeni
Czytelnik
2019-08-12 18:25:01
Jak w takim tempie będziemy tracić takich twardzieli,zawodników z ikrą i niedających sobie dmuchać w kaszę,to zostaną nam panienki.Sytuacja kadrowa robi się nieciekawa.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA