W zimowym oknie transferowym polską ekstraklasę opuściło kilkunastu podstawowych piłkarzy, za których polskie kluby łącznie zarobiły ponad 21 mln euro.
Oczywiście nie jest problemem odejście tak klasowych piłkarzy, jak Adam Buksa z Pogoni Szczecin i to jeszcze w sytuacji, kiedy klub dostaje za piłkarza w przeliczeniu prawie 18 mln złotych. To prawie 30 procent w skali całorocznego budżetu. Problem pojawia się wtedy, kiedy nie ma pomysłu, jak takiego piłkarza zastąpić, a z tym mamy do czynienia w obecnej chwili.
Według oficjalnych raportów za rok 2018, z Polski wytransferowano 93 piłkarzy, co stawia nasz kraj na 40. miejscu na świecie i na 24. miejscu w Europie. Jest zatem bardzo wiele krajów, które drenowane są w sposób zdecydowanie bardziej okrutny, ale wszystkich nie można mierzyć jedną miarą.
Z Francji w roku 2018 wyjechało 867 piłkarzy, czyli prawie dziesięć razy więcej niż z Polski. Wyjechało ich tak dużo, bo dobrych piłkarzy jest zdecydowanie więcej niż w Polsce. Nie powoduje to jednak nagłego załamania poziomu ligi francuskiej.
Ten poziom jest niezmienny od wielu lat. Francja jest obecnie piątą ligą w Europie i jej pozycja z powodu masowego eksodusu piłkarzy absolutnie nie jest zagrożona. W ich miejsce wchodzą do gry piłkarze przygotowani, odpowiednio wyszkoleni, wykorzystujący daną im szansę.
Wyrwa nie do uzupełnienia
W polskiej ekstraklasie wygląda to w ten sposób, że strata jednego lub dwóch piłkarzy tworzy nieprawdopodobną wyrwę w zespole, jakość drużyny spada drastycznie i nie widać sposobu, żeby sytuację naprawić. Nie ma ani następców wyszkolonych w akademiach, ani dobrych, jakościowych piłkarzy zagranicznych.
Oczywiście spośród tych 867 piłkarzy, którzy opuścili Francję w roku 2018, są gracze klasowi, ale też tacy, którzy zasilają ligi słabsze. Akurat w Polsce piłkarzy francuskich nie ma zbyt wielu, ale pojawiają się w różnych częściach świata. Nie ma to jednak nic wspólnego z zaniżaniem poziomu ligi francuskiej.
Szkolenie piłkarzy w takim kraju jak Francja jest niczym innym, jak przygotowywaniem do wykonywania zawodu. Uprawia go wiele tysięcy młodych ludzi. Ci najlepsi wyjeżdżają do topowych lig, ci dobrzy grają w lidze rodzimej, a ci słabsi uzupełniają kadry meczowe w krajach słabych pod względem piłkarskim.
W dziesiątce krajów eksportujących najwięcej piłkarzy są te najmocniejsze na świecie: wspomniana Francja, ale też Anglia (431 piłkarzy), Hiszpania (427) i Niemcy (394). To świadczy o tym, że są to kraje z mocnymi ligami, ale też najlepiej szkolące. Kraje te spośród wszystkich europejskich dostarczają do innych państw najwięcej piłkarzy przygotowanych do wykonywania zawodu.
W gronie dziesięciu największych eksporterów są też takie kraje, jak: Serbia (458 piłkarzy) i Chorwacja (374), ale mimo to kraje te dystansują Polskę w europejskim rankingu. Nie przeszkadza im masowy eksport najlepszych graczy.
Serbia zajmuje obecnie 18 pozycję w klubowym rankingu UEFA, a Chorwacja 19. Kraje te idą w tym względzie mocno w górę. Za ostatnie dwa sezony Serbia uplasowała się na 11 pozycji, a Chorwacja na 15 miejscu. Polska natomiast za dwa ostatnie sezony uzbierała tyle punktów, że pozwala jej to zająć 33 lokatę.
Problemem nie jest zatem masowa wyprzedaż, problemem jest umiejętność zastąpienia sprzedanych piłkarzy wyszkolonymi we własnych akademiach. Trzeba się przygotować na to, że z Polski będzie wyjeżdżać znacznie więcej piłkarzy, niż ma to miejsce obecnie. Może nawet będzie ich powyżej 200 i to w całkiem niedalekiej przyszłości.
Rozpacz po stratach
Rozpacz po stracie kilkunastu dobrych jak na polską ekstraklasę piłkarzy nie byłaby zauważalna, gdyby kluby miały do dyspozycji zawodników gotowych do wejścia do zespołu bez żadnego uszczerbku na jakości drużyny. Tak jednak się nie dzieje, bo tych piłkarzy nie szkoli się na odpowiednim poziomie. Dużo się o tym mówi, dużo klubów się za to chwali, ale nie ma to żadnego przełożenia w rzeczywistości.
W Polsce mieszka blisko 40 milionów ludzi i eksportuje z kraju niecałą setkę piłkarzy, natomiast w takich krajach, jak: Portugalia (279 piłkarzy), Belgia (217), Słowacja (176), Szwecja (160), Dania (155), Austria (138), Szwajcaria (125), Szkocja (108), Grecja (102) czy Czechy (99) piłkarzy wyjeżdżających z kraju jest więcej. Z małej i niezbyt mocnej sportowo Słowacji prawie dwa razy więcej, a i tak kraj ten w ostatnich latach wyprzedził naszą ligę w rankingu UEFA.
W wymienionych krajach mieszka od 5 do 10 mln ludzi, czyli kilka razy mniej niż w Polsce. W niektórych prawie dziesięć razy mniej, a graczy wyjeżdżających z kraju jest więcej. Wniosek z tego jest taki, że polski rynek, o którym mówi się w ostatnim czasie, że jest mocno drenowany, wcale w istocie nie został tak mocno osłabiony. Chodzi o to, że pieniądze zarabiane na transferach nie są przeznaczane na zakup dobrych, rozwojowych piłkarzy. Są marnotrawione przez ludzi zarządzających polskimi klubami.
W zimowym oknie transferowym polskie kluby zarobiły ponad 21 mln euro, ale wydały niecałe 4 mln euro. Dokładnie wydały niecałe 18 procent zarobionych pieniędzy i próbują dość nieudolnie wprowadzać w miejsce sprzedanych zawodników tych wyszkolonych we własnej akademii, które w większości nie funkcjonują na profesjonalnych zasadach.
Portugalska skuteczność
Z Portugalii w roku 2018 grało w innych klubach zagranicznych dokładnie trzy razy więcej piłkarzy niż z Polski, a w kraju tym mieszka cztery razy mniej ludzi. Skuteczność szkolenia jest zatem na nieporównywalnym poziomie. Podobnie w Holandii i Belgii, skąd w roku 2018 mieliśmy poza tymi krajami około pół tysiąca piłkarzy, a mieszka w nich łącznie niecałe 30 mln ludzi.
Z pół tysiąca piłkarzy można stworzyć 20 - zespołową ligę z 25 - osobowymi kadrami. Można to zrobić tylko z tych piłkarzy, którzy zostali wyszkoleni w Holandii i Belgii, a w roku 2018 grali w zagranicznych klubach. Mimo to Belgia i Holandia, to kraje z TOP 10 europejskich lig.
Z Polski wyjechało w roku 2018 93 piłkarzy, czyli mniej od niemal każdego liczącego się pod względem piłkarskim kraju w Europie. Więcej piłkarzy wyjeżdża też z krajów nieposiadających profesjonalnych lig zawodowych, jak z Bośni i Hercegowiny (158 piłkarzy) czy z Irlandii (135 piłkarzy).
Musimy być zatem przygotowani na jeszcze większy eksodus najlepszych graczy i jeżeli nie będziemy umieli zastępować tych najlepszych zawodnikami dobrze wyszkolonymi, do gry na zawodowym poziomie przygotowanymi, lub dobrej jakości piłkarzami zagranicznymi, to pozycja polskiego futbolu klubowego będzie się jeszcze pogarszać. W tym względzie osiągnęliśmy pułap absolutnie niedopuszczalny, ale może być jeszcze gorzej. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser