Ekstraliga piłkarek nożnych: OLIMPIA Szczecin - APLG Gdańsk 0:1 (0:1); 0:1 Kędzierska (24 samobójcza).
OLIMPIA: Piątek - Kędzierska (85 Surmiak), Brzozowska, Szymaszek, Oleszkiewicz (40 Oleksiak) - Brodzik, Bińkowska (77 Bagińska), Böhm, Witczak (57 Lipiejko), Radochońska - Bissong
W upalne sobotnie popołudnie szczecinianki rozegrały pierwszy ligowy mecz w tym sezonie na własnym boisku i przegrały tak jak podczas wyjazdowej inauguracji (ale w znacznie mniejszych rozmiarach), nie strzelając ani jednej bramki. Spotkanie było zacięte, twarde, obfitowało w ostre wejścia, faule i żółte kartki, ale nie wynikało to ze złośliwości, lecz walki o jak najlepszy wynik.
Pierwsza połowa była wyrównana i obie drużyny stworzyły sobie po kilka sytuacji strzeleckich. Najważniejsza akcja miała miejsce w 24 minucie, kiedy to do wrzutki pod szczecińską bramką do piłki wyskoczyły gdańszczanka Kowalczyk i nasza obrończyni Kędzierska, która interweniowała tak niefortunnie, że odbita od niej piłka wpadła do bramki Piątek. Później APLG miał jeszcze okazję do podwyższenia rezultatu.
- Przede wszystkim brakuje nam kreatywności i szybkich decyzji oraz strzałów na bramkę - mówił w przerwie nieusatysfakcjonowany szczeciński trener Adam Gołubowski.
Po zmianie stron mecz miał już zdecydowanie inny przebieg i toczył się przy dużej optycznej przewadze Olimpii, a drużyna gości ograniczała się do obrony, przeprowadzając jedynie nieliczne, ale groźne kontry skrzydłami.
Szczecinianki wypracowały sobie kilka dobrych sytuacji strzeleckich, dwukrotnie pod gdańską bramką powstało potworne zamieszanie i oglądaliśmy też jeden naprawdę groźny strzał zza pola karnego. Tak zwanych czystych stuprocentowych sytuacji podbramkowych prawie jednak nie było, bo drużyna beniaminka broniła się bardzo umiejętnie.
Olimpia najbliższa wyrównania była kwadrans po przerwie; w 61 minucie w polu karnym sfaulowana została Radochońska i dwuminutowym rozgardiaszu do piłki ustawionej na 11 metrze podeszła Brodzik, ale jej strzał z rzutu karnego nie trafił w bramkę.
Szczecinianki przegrały więc drugi mecz, a z pozytywów warto odnotować, że ekstraligowy debiut zaliczyła nasza juniorka Wiktoria Lipiejko.
Z powodu ograniczeń epidemiologicznych na stadion mogła wejść jedynie grupa 50 zapisanych wcześniej kibiców, a pozostali musieli oglądać spotkanie zza płotu. W czasie meczu jeśli piłka wpadła na trybuny, to była dezynfekowana... ©℗ (mij)
Fot. R. Pakieser