Bohaterami wygranego meczu z Piastem Gliwice byli piłkarze z rocznika 1995: Dariusz Formella, Dawid Kort i Sebastian Rudol. Ten pierwszy zdobył w debiucie bramkę, ten drugi wykonał kapitalną asystę – pierwszą w swojej karierze na boiskach ekstraklasy, był ponadto kapitanem zespołu – też po raz pierwszy, natomiast Rudol zdobył zwycięskiego gola.
Na boisku występował jeszcze jeden z ich rówieśników – David Niepsuj. Też miał swój wkład w wygraną portowców. To po jego akcji Pogoń wywalczyła rzut rożny, a po nim Rudol strzelił zwycięskiego gola. Na ławce rezerwowych cały mecz przesiedział natomiast Hubert Matynia, któremu z całej czwórki najtrudniej będzie wywalczyć sobie miejsce w składzie.
Tych wszystkich piłkarzy łączy też fakt, że nie zdołali się zakwalifikować do finałowego turnieju młodzieżowych mistrzostw Europy, choć dla kilku z nich było to spore rozczarowanie i zaskoczenie. W mniejszym lub większym stopniu byli brani pod uwagę, otrzymywali powołania na mecze towarzyskie, ale żaden z nich ostatecznie w kadrze na duży turniej się nie znalazł.
Zmiennik z Niemcami
Formella ostatni kontakt z młodzieżówką miał jesienią ubiegłego roku. Wystąpił w roli zmiennika podczas prestiżowego, wygranego meczu z Niemcami. To był mecz, który wlał złudne nadzieje w serca polskich kibiców, bowiem podopieczni trenera Dorny wygrali z późniejszymi mistrzami Europy 1:0, a Formella co prawda w roli zmiennika, ale w tamtym wydarzeniu uczestniczył.
Również jesienią ubiegłego roku pokazał się ze znakomitej strony w innym towarzyskim spotkaniu z Czarnogórą. Na boisku przebywał przez pięć kwadransów, ale w tym czasie zdążył wbić przeciwnikowi dwa gole, zaliczył jedną asystę, a zespół Marcina Dorny rozgromił rywala aż 6:0.
Runda jesienna poprzedniego roku absolutnie zatem nie wskazywała na to, że już wiosną utalentowany skrzydłowy znajdzie się poza szeroką kadrą młodzieżówki. Nie było Formelli w kadrze na marcowe towarzyskie mecze z Włochami i Czechami, nie było go też w kadrze na turniej finałowy w czerwcu.
Trudny czas Formelli
Formella miał trudny czas, został pominięty przez Marcina Dornę, a Lech Poznań też nie sprawiał wrażenia klubu, który chce związać się z graczem na dłużej. Było raczej pewne, że jego czas w poznańskim klubie się skończył, co z pewnością nie jest dla piłkarza sytuacją korzystną i budującą.
W szerokiej kadrze Marcina Dorny na turniej mistrzostw Europy zabrakło też Sebastiana Rudola, choć ten należał do nielicznych jego piłkarzy, który w tej kadrze się znajdował od ponad pięciu lat. Rudol nie miał dobrej rundy wiosennej, jednak wydawało się, że dla Marcina Dorny jest piłkarzem ważnym ze względu na profesjonalne podejście, charakter i doświadczenie.
Obrońca Pogoni przed finałowym turniejem powołania otrzymywał regularnie, choć za każdym razem w meczach towarzyskich nie grywał. W trzech najważniejszych towarzyskich potyczkach przed finałowym turniejem – z Niemcami, Włochami i Czechami – Rudol nie spędził na boisku nawet minuty.
Gorszy od Szymińskiego i Łasickiego
Uczestniczył jednak w treningach i wydawało się, że na turniej pojedzie. Tak wynikało z zapewnień selekcjonera, który jednak wolał powołać takich defensorów, jak Przemysław Szymiński czy Igor Łasicki, co do których też nie miał planów, by stanowili w reprezentacji ważne ogniwo.
Żaden z nich w finałowym turnieju nie zagrał choćby minuty, Szymiński wcześniej zagrał w zaledwie trzech towarzyskich meczach trzy epizody, Łasickiemu brakowało regularnej gry w klubie, a w kadrze młodzieżowej przed turniejem zagrał w pięciu towarzyskich spotkaniach, ale tylko w jednym w podstawowym składzie.
W ostatnim meczu z Piastem brylował na boisku Dawid Kort i potwierdził tym samym wysoką formę prezentowaną wiosną. Było to jednak za mało, żeby w ostatniej chwili wedrzeć się do młodzieżowej reprezentacji Polski, tym bardziej że zawodnik wcześniej przez Marcina Dornę nie był próbowany.
Lipski pewniakiem
Pewniakiem był jednak rodowity szczecinianin, wychowanek Salosu Szczecin Patryk Lipski, który jednak ostatni mecz w dużym wymiarze czasowym zagrał 10 kwietnia, czyli na dwa miesiące przed turniejem. Kort natomiast od 10 kwietnia zagrał 9 meczów, strzelił w nich 4 gole, był wyróżniającym się piłkarzem w Pogoni, ale dopiero w obecnym sezonie ma pokazać swoje prawdziwe oblicze.
Okazało się zatem, że zupełnie inni gracze znajdowali się w optymalnej formie dwa sezony temu, kiedy trener Dorna rozpoczynał przygotowania do turnieju, a zupełnie inna sytuacja stworzyła się na dwa miesiące przed turniejem, kiedy selekcjoner nie chciał już dokonywać gruntownych roszad.
W spotkaniu z Piastem wyróżniającą się postacią był też David Niepsuj, który też był brany pod uwagę przy powołaniu na turniej Euro. Został powołany na ostatnie towarzyskie mecze z Włochami i Czechami, ale wyeliminowała go kontuzja. Trener Dorna chciał przyjrzeć się bliżej piłkarzowi podczas treningów i ewentualnie zobaczyć go w jednym z meczów.
1000 minut bez liczb
Nepsuj kontuzję wyleczył, występował wiosną w drużynie Pogoni regularnie, jego gra wyglądała coraz bardziej obiecująco, ale brakowało mu liczb. Wiosną na boiskach ekstraklasy przebywał ponad 1000 minut. To całkiem sporo, by pokusić się choćby o jedną asystę. 22-letni prawy obrońca wciąż na nią czeka.
Teoretycznie szanse na powołanie do reprezentacji młodzieżowej miał też Hubert Matynia, ale tylko pozornie. Podczas swoich nielicznych występów nie dał selekcjonerowi żadnych argumentów, w wyjściowym składzie występował niewiele i spisywał się bardzo niepewnie.
Wcześniej Matynia był regularnie powoływany do kadry Marcina Dorny jeszcze przed odniesieniem kontuzji, która prawie na rok wykluczyła go z gry. O tym, że Marcin Dorna ma dobre zdanie o piłkarzu, najlepiej świadczył fakt, że nieco ponad rok temu powołał piłkarza na zgrupowanie przed meczami towarzyskimi w momencie, gdy zawodnik dopiero wyleczył kontuzję. Trener tym samym dał wyraźny sygnał, że bardzo liczy na tego piłkarza. Później tych powołań już nie było, bo Matynia grywał praktycznie tylko w trzeciej lidze, a to było zdecydowanie za mało, by przekonać do siebie trenera reprezentacji.
Trener Skorża ma zatem do dyspozycji aż pięciu polskich piłkarzy z rocznika 1995 i przynajmniej czterech z nich ma duże szanse na grę w wyjściowym składzie. Do tego grona trzeba też doliczyć dwóch 22-latków z Gruzji: Mate Cincadze i Laszę Dwaliego. ©℗ Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser