Wtorek, 23 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Największy potencjał w dużych miastach

Data publikacji: 02 maja 2020 r. 09:02
Ostatnia aktualizacja: 03 maja 2020 r. 20:05
Piłka nożna. Największy potencjał w dużych miastach
 

W pierwszej reprezentacji Polski od początku jej istnienia grało blisko 1000 piłkarzy. Ponad 30 procent z nich wywodzi się z dużych miast. Najwięcej z Krakowa - aż 110. W barwach Pogoni w reprezentacji Polski wystąpiło 21 piłkarzy i prawie połowa z nich, dokładnie dziewięciu urodziło się w Szczecinie.

Kolejni wychowankowie ze Szczecina: Kamil Grosicki i Piotr Celeban debiutowali w reprezentacji już po odejściu ze szczecińskiego klubu, dwóch następnych: Zbigniew Kozłowski i Jarosław Biernat byli do pierwszej reprezentacji powoływani na oficjalne mecze mecze o punkty w eliminacjach mistrzostw świata, lub Europy.

Regularne powołania do młodzieżowych kadr otrzymywali inni rodowici szczecinianie: Leszek Wolski, Dariusz Krupa, Bartosz Ława i Sebastian Kowalczyk. Inni późniejsi reprezentanci Polski: Henryk Wawrowski i Władysław Szaryński trafili ze szkolnych szczecińskich boisk do Arkonii, bo tam mieli bliżej, niż na Pogodno.

W Pogoni na przestrzeni ostatnich sześciu dekad najbardziej wartościowi piłkarze wywodzili się ze szczecińskich dzielnic, podwórek, skwerów, ulic. W klubie zostali ukształtowani jako chłopcy 14, lub 15-letni. Nikt wcześniej nie zabijał w nich kreatywności, każdy uczył się cwaniactwa w rywalizacji ze starszymi, na nierównych, niewymiarowych boiskach.

Przebijali się najlepsi

Przebijali się ci najlepsi, najbardziej sprytni, sprawni. Nie jeździli na cotygodniowe turnieje w różne miejsca w Polsce, ale czerpali radość gry na podwórkach. Na mniejszych boiskach uczyli się szybkości reakcji, mieli mnóstwo kontaktów z piłką i przy tym zachowywali radość z gry. Gra o wynik, poruszanie się według schematów rozpoczęła się w późnych czasach dojrzewania piłkarskiego już pod okiem wykwalifikowanych trenerów w klubie.

Marian Kielec rozpoczynał swoją przygodę z futbolem w Wielgowie, bo tam mieszkał. Zapisał się do pobliskiego klubu. Gdy do Wielgowa na oficjalny pojedynek przyjechała szczecińska Pogoń, młodzi zawodnicy z Wielgowa sprężyli się wyjątkowo. Wygrali 5:1, ale nic nie wskóraliby bez swojego lidera – Mariana Kielca, strzelca wtedy czterech goli.

– Potem potoczyło się wszystko bardzo szybko – wspomina Kielec. – Trafiłem do młodzieżowej drużyny Pogoni i tam zacząłem strzelać gole.

Mariana Kielca trenowali w Pogoni: Zdzisław Nowacki, Zbigniew Ryziewicz i Janusz Przybylski, a w pierwszym zespole zadebiutował w wieku 17 lat u Edwarda Brzozowskiego, w tym wieku zdobył swoją pierwszą bramkę w ekstraklasie i zaliczył hat tricka na stadionie Legii w Warszawie. Pod względem piłkarskim kształtował się jednak w swoim naturalnym środowisku, blisko domu, rodziców, ze swoimi kolegami ze szkoły.

Duet ze Skolwina

W latach 60 jego partnerami w drużynie Pogoni byli: Waldemar Folbrycht i Jerzy Krzystolik. Do dziś obaj pozostają najsłynniejszymi wychowankami miejscowego Świtu. Do Pogoni trafili w wieku 16 lat, a wcześniej byli kolegami nie tylko z miejscowej drużyny Świtu, ale również z tej samej szkoły podstawowej numer 17.

Folbrycht zadebiutował nawet w reprezentacji Polski. Przed 70 tysiącami widzów na stadionie śląskim w Chorzowie zagrał w meczu przeciwko Turcji w jednym zespole z takimi graczami, jak: Kostka , Gmoch, Oślizło, Maszczyk, czy Lubański.

Krzystolik w reprezentacji nigdy nie zagrał, ale w latach 60 strzelał dla Pogoni mnóstwo bramek, zaliczał asysty, był partnerem w ataku dla Mariana Kielca. W 209 meczach zdobył ich 41. Do dziś jest jednym z ośmiu piłkarzy Pogoni, którzy w meczach ekstraklasy i jej zaplecza zdobył minimum 40 goli.

Folbrycht po zakończeniu kariery osiągnął sukces w biznesie, Krzystolik natomiast został cenionym lekarzem. Obaj byli nie tylko świetnymi piłkarzami, ale też mieli pomysł na życie po zakończeniu kariery. Dzieciństwo spędzili jednak w gronie najbliższych, nie w internatach skupiających młodych zdolnych piłkarzy.

W latach 60 ubiegłego wieku Florian Krygier zapoczątkował w Pogoni proces szkolenia, selekcji, skautingu. Myśl była taka, żeby do Pogoni trafiali młodzi chłopcy z okolic, najlepiej z Pogodna. Florian Krygier doskonale zdawał sobie sprawę, że chłopcy z daleko położonych dzielnic mogą mieć problem z systematycznym uczęszczaniem na treningi.

Najbliżej z Pogodna

To dlatego do Pogoni trafiali głównie wychowankowie z Pogodna, lub dzielnic przyległych. W roku 1965 wicemistrzami Polski juniorów zostali: Zenon Kasztelan, Ryszard Malinowski, Jerzy Jatczak, Andrzej Rynkiewicz, którzy w komplecie zostali później zawodnikami pierwszego zespołu. Każdy z nich mógł dotrzeć na stadion praktycznie na pieszo, lub rowerem.

Z młodszych piłkarzy z Pogodna pod opiekę trenera Zbigniewa Ryziewicza trafili: Leszek Wolski i Andrzej Woronko, natomiast z okolic Turzynu: Zbigniew Czepan i Zbigniew Kozłowski. Wszyscy do Pogoni trafiali w wieku 13, lub 14 lat. Wcześniej grę w futbol traktowali wyłącznie, jako zabawę. Czepan nawet będąc jeszcze gaczem rezerw chodził normalnie do pracy.

Wszyscy wcześniej grali tylko na podwórkach, uczyli się nie tylko techniki, ale też sprawności ogólnej, brali udział w biegach przełajowych organizowanych przez szkoły, mieli zajęcia z gimnastyki, potrafili podciągać się na linie, wiedzieli na czym polega skok przez skrzynię. W taki sposób uczono sprawności dzieci i młodzież przez kilka dekad i doskonale się to sprawdzało.

Zbigniew Czepan i Zbigniew Kozłowski mieszkali blisko siebie, w okolicach Turzyna. Gdy zostali już piłkarzami Pogoni, na treningi zawsze chodzili torami kolejowymi od ulicy Kordeckiego aż na sam stadion. Pracownicy służby kolejowej gonili ich, ale zawsze im uciekali, mieli rozgrzewkę przed treningiem.

Na niego udawali się przeważnie już po kilku godzinach gonitwy za piłką w okolicach ulicy Kordeckiego. Jak zgłodnieli, to wdrapywali się na drzewa okolicznych działek, zrywali jabłka, jedli i dalej grali. Zorganizowali podwórkową drużynę, która wzięła udział w gigantycznym turnieju Dzikich Drużyn.

Swoje drużyny miała niemal każda ulica w Szczecinie. To była znakomita naturalna selekcja. W ten sposób do Pogoni trafili nie tylko Czepan z Kozłowskim, ale też Leszek Wolski i Andrzej Woronko, którzy reprezentowali zespół z Pogodna. Wszyscy czterej zagrali później w pierwszym zespole Pogoni. Występowali w Pogoni przez ponad 10 lat.

Młodzież z osiedla Zawadzkiego

W latach 70 wybudowano osiedle Zawadzkiego. Do nowo powstałych bloków wprowadzały się rodziny z małymi dziećmi, a wśród nich między innymi: Marek Włoch i Jerzy Kruszczyński. Na stadion nie mieli daleko, w Pogoni pojawiali się chłopcy z coraz bardziej odległych dzielnic Szczecina, również z centrum. Selekcja rozszerzała się na kolejne dzielnice, ale nie poza miasto. Z centrum trafił do Pogoni między innymi Krzysztof Urbanowicz, a następnie Kazimierz Sokołowski.

Włoch rozegrał w barwach Pogoni 206 meczów na poziomie ekstraklasy i jej zaplecza, zdobył 24 gole, był ulubieńcem Floriana Krygiera. Wielkiej kariery nie zrobił, bo zabrakło w jego postępowaniu bardziej profesjonalnego podejścia. Był jednak ważną częścią drużyny, która w roku 1984 stanęła po raz pierwszy w historii klubu na podium.

Jerzy Kruszczyński nie zapowiadał się tak doskonale, ale osiągnął od swojego rówieśnika z osiedla więcej. Został królem strzelców w drugiej lidze, grał w Pucharze Zdobywców Pucharów w barwach Lechii Gdańsk i Lecha Poznań przeciwko takich markom, jak: Juventus Turyn, czy Barcelona i strzelał tym drużynom gole. Wychował się jednak na szczecińskich szkolnych boiskach, a następnie do gry na profesjonalnym poziomie przygotowała go Pogoń.

Wychowankami szczecińskich ulic byli także: Dariusz Krupa z dzielnicy Pogodno i Paweł Drumlak zaczynający z uwagi na bliskość położenia z domem od gry w Stali Stocznia Szczecin. Krupa był młodzieżowym reprezentantem kraju, a Drumlak zadebiutował nawet w pierwszej reprezentacji za kadencji Jerzego Engela.

Reprezentanci z Prawobrzeża

W latach 80 ubiegłego wieku powstawały pierwsze blokowiska na Prawobrzeżu i jak się później okazało z tamtych rejonów zaczęły napływać do Pogoni coraz większe rzesze utalentowanej młodzieży. Radosław Majdan, Bartosz Ława, czy Piotr Celeban uczyli się gry właśnie na szkolnych boiskach na Prawobrzeżu.

Stamtąd dojeżdżali na treningi do Pogoni, Majdan nawet przeniósł się do sportowej szkoły podstawowej numer 48 przy ul. Czorsztyńskiej na Pogodnie, gdzie klasę piłkarską założył jego trener Włodzimierz Obst, który jako młody chłopak też z tej szkoły trafił za namową Floriana Krygiera do Pogoni.

Z różnych dzielnic Szczecina trafiali do Pogoni w różnym okresie późniejsi reprezentanci Polski, piłkarze markowych zagranicznych klubów: Jarosław Biernat, Dariusz Adamczuk, czy Kamil Grosicki. Ostatnim takim przykładem jest Sebastian Kowalczyk. Wszystkich łączyło jedno. Treningi w klubie były tylko uzupełnieniem ich sportowej aktywności, nigdy nie stanowiły kompleksowej sportowej edukacji. ©℗ Wojciech Parada

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

roger
2020-05-03 19:55:25
tak. Dareczek drugi od prawej
bobo
2020-05-03 09:13:08
Mógłby ktoś podać nazwiska piłkarzy z foto. U góry z lewej Szczech, Stelmasiak(?), Kozłowski, Czepan, Sokołowski(?) i na dole 2 od lewej Turowski(?) i 2 od prawej Krupa(?).
do poprawki
2020-05-02 23:54:36
Panie Wojciechu Parada ,trochę nieścisłości w tych w/w wywodach. Proszę poczytać historię naszej szczecińskiej piłki nożnej.
roger
2020-05-02 09:32:44
a może by tak osobny artykuł o Darku Krupie?? Mieszka w Szczecinie a trochę dokonał w swojej karierze..byłbym wdzięczny bo chodzilismy razem do szkoły i gralismy ze sobą w SP 60

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA