Miniony sezon był pierwszym w województwie zachodniopomorskim, w którym z premedytacją zastosowano brak ewidencji wyników i tabel w najmłodszych kategoriach wiekowych. Rozgrywki miały być prowadzone wyłącznie według ustalonej unifikacji, wybrane turnieje miały być poddane hospitacji i prowadzone w formule pikniku rodzinnego.
Celem zmian ma być inne postrzeganie rozwoju młodych piłkarzy. Przede wszystkim priorytetem ma być rozwój indywidualny, radość z gry, komfort pracy trenerów dzięki czemu ma być uruchomiona większa kreatywność zarówno dzieci, jak i szkoleniowców.
Od lat mówi się o tym, że wynik zabija kreatywność, ale trudno wszystkim zrozumieć, co to właściwie znaczy. Przecież wiadomo, że wychodzi się na boisko po to, by wygrywać mecze i nic w tym względzie się nie zmienia. Chodzi o metody i świadomość osób dorosłych: trenerów, prezesów klubów i rodziców.
Klasycznymi przykładami grania na wynik są: zawsze najmocniejszy skład, zawsze zawodnicy grają na tych samych, optymalnych dla siebie pozycjach, nie rozwijają się przez to. Ci słabsi, z drugiego planu grają albo mało, albo wtedy, gdy wynik jest rozstrzygnięty. Ogranicza się w ten sposób ich rozwój, który przy dalszym etapie dorastania może być na zupełnie innym poziomie.
Gra na wynik to brak ryzyka
Ponadto przy grze na wynik ogranicza się ryzyko, gra się do pewnej piłki, panuje strach przed utratą piłki, utratą gola, błędem. Trener nie może podejmować decyzji zamiast zawodników. Naczelną zasadą powinno być, że trener jest szefem na treningu, natomiast mecz jest dla piłkarzy. To oni muszą nauczyć się decydować, podejmować decyzję, dokonywać wyborów.
Zachodniopomorski Związek Piłki Nożnej po zakończeniu sezonu zorganizował ankietę wśród trenerów najmłodszych grup wiekowych, chcąc obiektywnie podsumować pierwszy sezon rozgrywany w nowej formule bez ewidencji wyników i tabel. Z przeprowadzonej ankiety wynika, że nie wszystko przebiegało zgodnie z wytycznymi. Nie wszyscy trenerzy zastosowali się do wskazówek. Potrzebna jest większa ich świadomość, lepsza selekcja trenerów i większa ich kontrola.
Z przeprowadzonej ankiety wynika, że większość szkoleniowców najmłodszych grup wiekowych to osoby w wieku 18-24 lat, a więc z bardzo małym doświadczeniem, ale teoretycznie powinni mieć bardzo dużo zapału, energii i chęci. Nie zawsze jednak tak to wygląda.
Ogólna opinia osób nadzorujących rozgrywki jest taka, że coraz mniej trenerskich pasjonatów, ludzi z charyzmą, potrafiących zarażać optymizmem i chęcią do pracy, stawania się lepszym. Nie zawsze do tego zawodu trafiają ludzie mający odpowiednie predyspozycje.
Bycie trenerem jest trendy
Bycie trenerem jest dziś trendy. Posiadanie dresu znaczącego w regionie klubu z herbem na klatce piersiowej powoduje duże zaufanie społeczne, autorytet. Oddźwięk jest bardzo przyjazny, jednak brakuje ludzi, dla których praktycznie nie istnieją żadne bariery, dla których trening, chęć przebywania z młodzieżą, to największy dar i przyjemność.
Tak było w poprzedniej dekadzie w SALOS-ie, w którym wychowało się wielu znanych obecnie i szanowanych szkoleniowców, jak: Adam Gołubowski, Paweł Sikora, Paweł Ozga, Marcin Łazowski czy Piotr Łęczyński. Mimo wręcz spartańskich warunków trenerzy ci potrafili wyszkolić znakomitych piłkarzy, uczestników mistrzostw Europy, młodzieżowych mistrzostw Europy, medalistów juniorskich mistrzostw Europy.
W SALOS-ie swoje kariery rozpoczynali tacy piłkarze, jak: Filip Starzyński, Paweł Lisowski, Patryk Lipski, Sebastian Rudol, Hubert Matynia, Sebastian Kowalczyk, Damian Pawłowski i żaden z nich nie miał komfortowych warunków do pracy. Wręcz przeciwnie, były one w dzisiejszych czasach wręcz nie do przyjęcia, a trenerzy często pracowali za… pizzę kupowaną przez księdza Tadeusza Balickiego.
Przykładem dość frywolnego podejścia do swoich obowiązków niektórych trenerów jest fakt, że około 30 procent rozgrywanych meczów planowano poza weekendem, choć dyrektywy były jasne i klarowne. Wydział Szkolenia ZZPN kategorycznie zabronił rozgrywania turniejów w terminie od poniedziałku do piątku.
Zakłócony cykl szkoleniowy
Polecenie było logiczne. W tych terminach z uwagi na zajęcia szkolne i obowiązki zawodowe rodziców zainteresowanie turniejami jest mniejsze. Cel zatem nie jest realizowany w takim stopniu, jak zakładano. Trenerzy organizujący turnieje w środku tygodnia zakłócają ponadto cykl szkoleniowy, który musi się odbywać według Narodowego Modelu Gry.
Co trzecia impreza organizowana w środku tygodnia powoduje, że szkoleniowcy mają wtedy wolny weekend, a podejmując się pracy w zawodzie trenera trzeba od samego początku założyć, że wolnych weekendów praktycznie nie ma. Kto tego nie rozumie, to nie powinien tkwić w tym zawodzie. Od tego biorą się późniejsze zaniedbania w wyszkoleniu piłkarzy. To jest brak umiejętności planowania, improwizowania, dostosowania się.
8 procent ankietowanych przyznało, że prowadziło zespoły bez ważnej licencji trenerskiej. To też jest sytuacja absolutnie nie do przyjęcia i trudno zrozumieć, że ma miejsce. Generalnie większość trenerów pozytywnie wyraziło się na temat zmian polegających na rezygnacji z ewidencji wyników i tabel.
Ponad 80 procent ankietowanych wyraziła się pozytywnie na temat wzrostu komfortu pracy trenera, czyli, co za tym idzie, zwiększono rotację zawodników podczas meczów, realizowano założenia szkoleniowe, a nie taktyczne podczas meczów, udoskonalano wybrane elementy gry bez patrzenia na wynik meczu.
Ponad połowa ankietowanych stwierdziła też, że rezygnacja z ewidencji wyników i tabel spowodowała lepsze zachowanie rodziców, którzy z większym spokojem, większą swobodą obserwowali poczynania swoich pociech. Niestety, ponad 30 procent ankietowanych stwierdziło, że nie wszystkie turnieje rozgrywano zgodnie z przepisami gry unifikacji PZPN, co też w przyszłości musi ulec zdecydowanej poprawie. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser