Piłkarze Pogoni Szczecin podejmują w sobotni wieczór na własnym boisku jedyną dotąd niepokonaną drużynę w ekstraklasie Lechię Gdańsk. Nasz rywal w pięciu meczach stracił tylko jedną bramkę – ze stałego fragmentu gry, nie dopuszcza zatem rywala do sytuacji strzeleckich po zorganizowanych i przygotowanych atakach.
Pogoń natomiast po takich akcjach bramek nie zdobywa, w obecnym sezonie w pięciu meczach do bramki rywala trafiła zaledwie raz, po strzale z rzutu karnego. Jest zespołem w ekstraklasie najmniej skutecznym, ale co gorsza nie kreuje sytuacji, nie daje powodów, by sytuacja mogła się odmienić.
Biorąc pod uwagę te statystyki, to wychodzi na to, że portowcom trudno będzie w sobotę przełamać fatalną strzelecką passę, tym bardziej, że po raz pierwszy w obecnym sezonie zmierzą się z przeciwnikiem naprawdę wymagającym.
Pogoń dotąd grała z przeciwnikami z miejsc 5, 11, 12, 13 i 15. Z dotychczasowych przeciwników tylko Piast plasuje się w górnej połowie tabeli, pozostali wyglądają równie kiepsko, jak Pogoń, ale jednak trochę lepiej. Miedź i Zagłębie S. swoje jedyne zwycięstwa odniosły w konfrontacji właśnie z Pogonią. Obecnie poprzeczka dla szczecińskiej drużyny nieco się podniesie, choć wcześniej wisiała i tak za wysoko.
Rywale z topu
Lechia w przeciwieństwie do Pogoni w pięciu meczach obecnego sezonu aż trzy razy mierzyła się z drużynami z pierwszej czwórki poprzedniego sezonu: Legią, Jagiellonią, Górnikiem i nie straciła w tych meczach gola. Mało tego, występowała w tych spotkaniach w roli gości i dwa z tych trzech meczów wygrała, a jeden zremisowała.
To jest zespół świetnie zorganizowany w defensywie, absolutnie nie do poznania w porównaniu z poprzednim sezonem, dający dowody na to, że drużyna mniej więcej w tym samym składzie, ale z trenerem, czy bez niego, to czasem zupełnie dwie różne ekipy.
To Piotr Stokowiec odmienił Lechię i z zespołu broniącego się w poprzednim sezonie przed spadkiem uczynił czołową ekipę w kraju, niejako przywrócił Lechii jej miejsce, bowiem przed poprzednim sezonem zespół ten zawsze kwalifikował się do pierwszej ósemki, dwa razy był nawet bardzo blisko medalowej lokaty plasując się na mecie rozgrywek na czwartym miejscu.
Ten sam trener – inna drużyna
Pogoń ma tego samego trenera, co w rundzie wiosennej, a jednak mimo to spisuje się zdecydowanie gorzej, też jest zespołem nie do poznania, ale przeszła metamorfozę negatywną. Na pewno duży wpływ na spadek dyspozycji mają duże roszady dokonane w drużynie w przerwie letniej. Te roszady wciąż się odbywają, jeszcze się nie zakończyły i prawdopodobnie zobaczymy jeszcze w drużynie jednego, lub nawet dwóch nowych piłkarzy.
Jest jednak coraz więcej wątpliwości, czy nowi piłkarze odmienią drużynę na tyle, by ta zaczęła grać na miarę oczekiwań. Już nawet nie chodzi o wejście zespołu na jakiś bardzo wysoki poziom, ale jedynie taki gwarantujący minimum przyzwoitości.
Poziom ostatnich dwóch meczów był momentami skandaliczny, absolutnie nie do zaakceptowania i nie można wszystkiego tłumaczyć kontuzjami i zmianami w zespole. W wyjściowej jedenastce meczu we Wrocławiu wystąpiło czterech nowych piłkarzy, od których wymagamy podniesienia wartości drużyny a nie jej obniżenia.
Majewski na ławkę
Trener Kosta Runjaic prawdopodobnie stracił już cierpliwość do Radosława Majewskiego, którego w pojedynku z Lechią chce posadzić na ławce rezerwowych. Być może jego miejsce w roli ofensywnego pomocnika zajmie Iker Guarrotxena, który dobrze wypadł w swoim pierwszym, w pełnym wymiarze czasowym meczu. Wtedy jednak wystąpił w roli skrzydłowego.
Polska piłka sięgnęła w ostatnim czasie dna, polski futbol klubowy znalazł się w piłkarskiej ruinie, a Pogoń w tej ruinie usadowiła się na ostatnim miejscu w tabeli, zanotowała najgorszy start w 70-letniej historii klubu, nigdy jeszcze po pięciu meczach nie miała na koncie zaledwie jednej zdobytej bramki i to z rzutu karnego.
Ta sytuacja musi jak najszybciej ulec poprawie i może w tym pomóc 26-latek z Hiszpanii. Polskie kluby mają deficyt dobrze wyszkolonych, niekonwencjonalnych piłkarzy. Guarrotxena pokazał, że pod względem umiejętności piłkarskich absolutnie przerasta wszystkich piłkarzy Pogoni, może okazać się kimś takim, kto w pojedynkę, indywidualną akcją odmieni losy meczu.
Zadecydują indywidualności
Wartość drużyny bardzo często oceniana jest przez pryzmat jednej lub dwóch indywidualności. Guarrotexena może stać się w Pogoni takim piłkarzem, drugim takim graczem może być Zvonimir Kozulj, musi jednak ustabilizować formę, notować mniej strat, poczuć się pewniej.
Guarrotxena wykonał w meczu ze Śląskiem 12 dryblingów, drugi w tej klasyfikacji Kozulj miał ich na koncie 4, czyli razem 16. Cała reszta zespołu wykonała 15 dryblingów, z których 3 były udziałem rezerwowego Jakuba Błanika, przebywającego na boisku nieco ponad kwadrans. To świadczy o indywidualnych umiejętnościach reszty graczy, które nie są na wysokim poziomie.
Pogoń może w najbliższym czasie stać się zespołem nieco uzależnionym od jednego lub dwóch piłkarzy i oby to nastąpiło jak najszybciej, bo dotychczasowy dorobek punktowy, bramkowy, prezentowana forma są na poziomie, który przez nikogo nie może być akceptowany. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser