ŚWIT Skolwin - GÓRNIK Konin 2:2 (2:1); 0:1 Przybyszewski (9 karny), 1:1 Baranowski (25), 2:1 Baranowski (38), 2:2 Przybyszewski (58 karny).
W sobotnie popołudnie na Skolwinie była ładna słoneczna pogoda, sporo kibiców, na których czekały darmowe kiełbaski i kaszanka, cztery bramki i wiele emocji, a zabrakło jedynie zwycięstwa gospodarzy.
Spotkanie rozpoczęło się trochę nieoczekiwanie, bo już w 9 minucie, w pozornie niegroźnej sytuacji, sfaulowany w polu karnym został jeden z koninian i arbiter podyktował jedenastkę, a celnym strzałem popisał się Dawid Przybyszewski. Szczecinianie nie załamali się jednak i grając spokojnie, przystąpili do odrabiania strat.
W roli głównej wystąpił pozyskany latem z II-ligowych Błękitnych Stargard stoper Patryk Baranowski, który w akcjach podbramkowych na przedpolu Górnika wykazał się sprytem i spokojem, dwukrotnie umieszczając piłkę w siatce i wyprowadzając Świt na prowadzenie.
Po niecałym kwadransie drugiej połowy, gdy gospodarze praktycznie powstrzymali już atak koninian, doszło do niepotrzebnego faulu we własnym polu karnym i arbiter po raz drugi podyktował rzut karny przeciwko Świtowi, a Przybyszewski ponownie nie dał szans szczecińskiemu bramkarzowi. Ostatnie pół godziny gry to była mądra obrona gości i ataki Świtu, które jednak nie przekładały się na tzw. stuprocentowe pozycje strzeleckie. ©℗ (mij)
Fot. Szymon KUFEL