Jarosław Mroczek z optymizmem i niecierpliwością oczekuje inauguracji rundy wiosennej w wykonaniu piłkarzy Pogoni Szczecin. Uważa, że zespół przystąpi do rozgrywek po dobrze przepracowanym okresie przygotowawczym i z dobrze nakreślonymi zadaniami.
Tym razem wstrzymał się od deklaracji, które w przeszłości przysparzały mu problemów. Nie określił celów drużyny, ale wszyscy i tak doskonale powinni wiedzieć, jak one wyglądają.
- Dla mnie jako prezesa klubu najważniejszą rzeczą jest, że klub realizuje swoje zadania, podąża wcześniej wytyczoną drogą, nie wykonuje nerwowych ruchów i pilnuje przede wszystkim budżetu – powiedział na przedsezonowej konferencji prasowej. - Przez cały okres przygotowawczy otrzymywaliśmy mnóstwo ofert od agentów piłkarzy, proszę wierzyć, że wybierać mogliśmy z dość dużego grona zawodników o różnym spektrum wieku, umiejętności, pozycji, na których występują. Nie o to jednak chodzi. Nie jesteśmy zainteresowani inwestowaniem w piłkarzy, którzy później siedzieliby na ławce rezerwowych, albo nawet na trybunach. Stąd tylko jeden transfer podczas obecnej zimy.
Prezes Mroczek podkreślał, że dla niego najważniejsze jest kryterium stabilności finansowej. Nie może dojść do sytuacji, że piłkarz, albo trener nie dostaną pensji na czas, a dzieje się tak w klubach, które podejmują niepotrzebne ryzyko, sprowadzają piłkarzy zbyt pochopnie.
- Naszym celem jest promocja młodych piłkarzy i ich sprzedaż – powiedział otwarcie. - Wtedy dopiero będziemy mogli pomyśleć o kupnie piłkarza. Pozyskane środki dają możliwości działania w wielu aspektach, ale trzeba najpierw sprawić, żeby nasz piłkarz stanowił dużą sportową atrakcję dla kontrahenta.
Prezes odniósł się też do sytuacji z Mateuszem Matrasem. Piłkarz po rundzie wiosennej odejdzie do Lechii Gdańsk, a klub na piłkarzu nie zarobi nawet złotówki. Podobnie było w przypadku Wojciecha Golli dwa lata temu.
- Zgadza się, że nie zarobimy na Matrasie, ale trzeba też pamiętać o takiej rzeczy, że piłkarz zwolni dość wysokie zarobki i w to miejsce możemy pozyskać innego gracza, oczywiście wolnego, bo głównie takich obserwujemy. Już dziś szukamy takiego.
Jarosław Mroczek zauważył, że piłkarze nawet w sytuacji, gdy mają problemy z regularną grą to absolutnie nie uważają, że powinni zejść z żądań finansowych. Cały czas uważają, że są warci zapłacenia dużych kwot.
- Takim przykładem jest Gino van Kessel, którego obserwujemy i interesujemy się nim już od prawie dwóch lat – zauważył J. Mroczek. - Piłkarz przeszedł z Trencina do Slavii Praga, ale tam praktycznie nie grał. Wciąż jednak jego oczekiwania finansowe są na bardzo wysokim poziomie, zdecydowanie ponad nasze możliwości. (par)
Fot. R. Pakieser