Pogoń w piątkowy wieczór podejmuje przed własną publicznością mistrza Polski i uczestnika fazy grupowej tegorocznej piłkarskiej Ligi Mistrzów. Ani Legia Warszawa, ani Pogoń nie rozgrywają dotąd dobrego sezonu.
Każdy z tych klubów trzy poprzednie sezony plasował się w górnej połowie tabeli, Legia zawsze na miejscach: pierwszym, lub drugim. Obecnie zajmują miejsca w drugiej połowie tabeli, bezwzględnie poniżej oczekiwań, możliwości i aspiracji.
- Na pewno zdajemy sobie sprawę, z jaką drużyną przyjdzie nam się mierzyć - powiedział w czwartek Kazimierz Moskal, trener Pogoni Szczecin. - Ostatnio widzieliśmy Legię grającą zupełnie inaczej, jak za kadencji trenera Hasiego. Myślę, że już mecz z Wisłą był konsultowany z trenerem Magierą. W kolejnych: ze Sportingiem i Lechią zmiany w sposobie gry były widzoczne. Zobaczymy, z jaką Legią zmierzymy się w Szczecinie. Na pewno będziemy chcieli realizować własny plan, skład mam już w głowie.
Pogoń przystąpi do meczu z Legią po pięciu ligowych spotkaniach bez wygranej. Udało się co prawda wygrać z Jagiellonią, ale było to spotkanie w ramach Pucharu Polski.
W ligowych rozgrywkach Portowcy zwyciężyli po raz ostatni prawie dwa miesiące temu. W ogóle w jedenastu spotkaniach pod woszą trenera Moskala, jego podopieczni cieszyli się z wygranej zaledwie dwa razy.
- Tych zwycięstw na pewno nie jest tyle, ile chcielibyśmy, żeby było - kontynuował szkoleniowiec. - Myślę, że słabsze, niż w poprzednim sezonie wyniki też mają wpływ na gorszą frekwencję. Atmosfera w drużynie i frekwencja zawsze działają w dwie strony. Jeżeli są na dobrym poziomie, to ma to wiele wspólnego z wynikami i na odwrót.
Legia w obecnym sezonie zdecydowaną większość bramek traciła po stałych fragmentach gry. Wie o tym doskonale trener Moskal i podczas dwóch ostatnich treningów zespół dopracowywał kilka wariantów.
- Bardzo często jest tak, że o końcowym wyniku decydują stałe fragmenty gry - mówi K. Moskal. - Chcemy mieć przygotowane pewne warianty i wierzę, że w meczu będziemy umieli to wykorzystać. Nie liczymy oczywiście tylko na rzuty wolne, czy rożne. Trzeba je najpierw wywalczyć, musimy być przygotowani na walkę w środkowej formacji, często w tamtych rejonach boiska rozstrzygają się losy meczu.
Trener Moskal ma ten komfort, że żaden z graczy nie narzeka na kontuzję. W dobrych nastrojach wrócili z meczów reprezentacji kadrowicze.
- Na pewno bramka Adama Gyurcso w meczu reprezentacji Węgier dodała mu pewności siebie - uważa K. Moskal. - Wierzę, że swoje walory potwierdzi również w piątkowy wieczór. ©℗ (par)
Fot. R. Pakieser