Niespełna cztery lata temu młodzi piłkarze Pogoni Szczecin wywalczyli brązowe medale mistrzostw Polski juniorów. Podczas tegorocznej wiosny w meczowej osiemnastce było ich aż pięciu, czterech grało w roli piłkarzy podstawowych, lub zmienników. Tylko Lewandowski jednak zaliczył mecze w pełnym wymiarze czasowym.
Po blisko czterech latach okazuje się, że najbardziej utalentowani gracze z tamtej drużyny juniorów wciąż nie mogą być pewni swojej pozycji w drużynie, a o miejsce muszą walczyć.
Jedynym, który dwukrotnie wychodził do gry w wyjściowym składzie był Mateusz Lewandowski. Sezon zaczął od gry na lewym skrzydle, ale z powodu kontuzji Ricardo Nunesa został wycofany na lewą obronę i pozostał tam do dziś.
Dość zaskakująca jest sytuacja z Łukaszem Zwolińskim. Piłkarz w poprzednim roku zdobył 12 goli, ale pod koniec rundy doznał kontuzji i jeszcze na początku okresu przygotowawczego nie trenował z pełnymi obciążeniami. Wykorzystał to jego konkurent do gry w ataku - Vladimir Dwaliszwili, który był najskuteczniejszym piłkarzem Pogoni w sparringach i wygrał rywalizację na pozycji napastnika.
Deja vu Zwolińskiego
Dla Zwolińskiego to podobna sytuacja do tej z ubiegłego roku. Wtedy co prawda rozpoczął rundę od gry w wyjściowym składzie, ale miejsce stracił i odzyskał je dopiero, gdy kontuzji doznał Marcin Robak.
Również Sebastian Rudol nie zawsze rozpoczynał sezon od gry w podstawowym składzie. Tak było jesienią poprzedniego roku, kiedy miał być przekwalifikowany na pozycję defensywnego pomocnika. Ostatecznie wrócił na prawą obronę i występuje tam do dziś.
Rudol obecną rundę też zaczął od ławki rezerwowych, ale opuścił ją już po pierwszym meczu. Wykorzystał sytuację, że za żółte kartki musiał pauzować Marcin Listkowsski i w podobnej sytuacji znajduje się obecnie, bo w najbliższym spotkaniu z Termaliką Nieciecza za żółte kartki pauzować będzie jego najpoważniejszy konkurent do gry na prawej obronie, Adam Frączczak.
Rudol klasycznym przykładem
Rudol jest klasycznym przykładem piłkarza, który znakomicie potrafi korzystać z takich okazji, jak absencje za kartki swoich kolegów. Wiosną poprzedniego roku dwa pierwsze mecze rozpoczynał na ławce rezerwowych, ale w trzecim już zagrał od pierwszej minuty. Później już do końca sezonu nie oddał miejsca w składzie.
Jeszcze bardziej zaskakująca sytuacja była przed dwoma laty. Rudol w inauguracyjnym meczu rundy wszedł na boisko na ostatnie 7 minut, bo czerwoną kartkę otrzymał prawy obrońca Frączczak.
W kolejnym spotkaniu zagrał po raz pierwszy w swojej karierze w wyjściowym składzie meczu ekstraklasy i to w spotkaniu, które przejdzie do historii. Pogoń rozgromiła wtedy Lecha 5:1, mecz rozgrywany był w 19 urodziny piłkarza, który zaliczyła nawet asystę.
Kort zmiennikiem, Murawski czeka
Dwa pierwsze tegoroczne mecze pokazały, że jednym z podstawowych dublerów wśród środkowych pomocników będzie Dawid Kort. Na szybki awans do pierwszego składu nie ma jednak co liczyć. Trener Michniewicz zapewnił, że jego wiodący gracze będą cieszyć się u niego dużym zaufaniem.
Najtrudniej będzie zaistnieć piątemu z brązowych medalistów mistrzostw Polski juniorów sprzed czterech lat. Sebastian Murawski musi czekać na przymusową przerwę jednego z dwóch środkowych obrońców: Jakub Czerwiński, lub Jarosław Fojut. Ten drugi ma już na koncie trzy żółte kartki i raczej mało prawdopodobne, by dotrwał bez żadnego upomnienia do końca sezonu.
Wszystko wskazuje na to, że każdy z brązowych medalistów mistrzostw Polski juniorów sprzed czterech lat dostanie jeszcze zatem w obecnej rundzie sporo szans. ©℗ Wojciech Parada