Wtorek, 05 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Michniewicz odporny na hejt

Data publikacji: 21 kwietnia 2016 r. 18:48
Ostatnia aktualizacja: 28 maja 2016 r. 22:39
Piłka nożna. Michniewicz odporny na hejt
 

Ostatnie trzy mecze Pogoni z Lechem rozgrywane w Szczecinie obserwowało średnio powyżej 10 tys. kibiców. Wszystko wskazuje na to, że sobotni pojedynek tych drużyn zgromadzi na trybunach tych kibiców zdecydowanie mniej. To efekt dość mało widowiskowego stylu gry preferowanego przez portowców i wyników zdecydowanie poniżej oczekiwań.

- Zawsze wychodząc na boisko oczekuję od kibiców wsparcia – apeluje przed meczem Łukasz Zwoliński, który w ostatnich tygodniach jest jednym z najbardziej krytykowanych piłkarzy w drużynie.

- Łukasz nie strzela goli, ale na treningach pracuje bardzo mocno – tłumaczy swojego podopiecznego trener Czesław Michniewicz. - Gdybym zauważył u niego małe zaangażowanie, to nie znalazłby się nawet na ławce rezerwowych.

Krytyka pod pseudonimami

Również szkoleniowiec nie jest w ostatnim czasie ulubieńcem kibiców na forach internetowych, podszywających się głównie pod pseudonimami.

- Jestem w Szczecinie już ponad rok i nigdy nie spotkałem się z sytuacją, by ktoś odezwał się do mnie w sposób grubiański – ocenia szkoleniowiec. - Zawsze spotykam się z przyjaznym stosunkiem, dlatego nie traktuję poważnie różnego rodzaju obelg pod moim adresem serwowanych w internetowych komentarzach.

Łukasz Zwoliński jest wychowankiem klubu, a jeszcze pół roku temu był najbardziej popularnym piłkarzem Pogoni. Sam piłkarz nie chce się odnosić do różnego rodzaju uwag kierowanych pod jego adresem. Zaznacza tylko, że zawsze zależało mu na dobrych stosunkach z kibicami.

- Łukaszowi niezręcznie jest o tym mówić, a poza tym to twardy mężczyzna i nie jest go łatwo złamać, ani wyprowadzić z równowagi – kontynuuje Czesław Michniewicz. - Rozumiemy gwizdy na stadionie, gdy źle gramy. Akceptujemy to i przyjmujemy z pokorą, jednak oczekujemy też zrozumienia i wsparcia wtedy, gdy nam nie idzie. Wtedy jest najbardziej potrzebne.

Gwizdy dla Przybeckiego

Szczecińscy kibice potrafią być bezlitośni i bezwzględni. W grudniu ubiegłego roku przekonał się o tym Miłosz Przybecki, który wchodząc na boisko w trakcie drugiej połowy meczu Pogoń – Lechia przy stanie 0:0 spotkał się ze strony trybun z porcją gwizdów.

Zamiast wsparcia i otuchy w sytuacji dla drużyny niesprzyjającej, musiał się wykazać nie lada odpornością psychiczną. To właśnie Przybecki w tamtym meczu wykonał akcję, po której Pogoń zdobyła zwycięską bramkę już w doliczonym czasie gry, ale publiczność na pewno mu w tym nie pomogła.

O bezwzględności szczecińskich trybun przekonał się też dobitnie Mateusz Matras – dziś jeden z najbardziej szanowanych piłkarzy w drużynie przez kibiców, ale jeszcze jesienią roku 2014 był to gracz stanowiący dla tych samych kibiców okaz do drwin i szyderstw. ©℗ (par)

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

chuliganski trud
2016-04-24 15:36:30
ale z lechami, legiami, piastami, lechiami, itd. gramy juz bardzo dobrze. i to jest paradoks. z lepszymi druzynami lecimy a z gorszymi sie meczymy. ja tam jestem z nimi. "czy wygrywasz, czy nie" !!!
daro
2016-04-23 14:20:10
POGON gra slabo malo efektownie trener powinien zostac murarzem remisy porazki az dziw ze jestesmy tak wysoko w tabeli .Gra pogoni to meczarnia dla widza .

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA