Piątek, 26 lipca 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Mecz, który zaszokował Portugalczyków

Data publikacji: 12 października 2018 r. 20:40
Ostatnia aktualizacja: 14 października 2018 r. 08:29
Piłka nożna. Mecz, który zaszokował Portugalczyków
 

W czwartek późnym wieczorem piłkarska reprezentacja Polski zmierzyła się w swoim drugim meczu piłkarskiej Ligi Narodów z reprezentacją Portugalii.

Polska przegrała 2:3 (1:2) i była to druga porażka w historii wzajemnych kontaktów poniesiona na własnym boisku. Po raz pierwszy i do minionego czwartku jedyny zdarzyło się to niemal 35 lat temu podczas meczu szczególnego, podszytego politycznym podtekstem z udziałem dwóch piłkarzy Pogoni Szczecin.

Portugalia, to jest przeciwnik wyjątkowy jeśli chodzi o akcenty szczecińskie. Obecnie w barwach Pogoni występuje dwóch piłkarzy wyszkolonych w najlepszych portugalskich akademiach: Ricardo Nunes w Benfice Lizbona i Tomas Podstawski w FC Porto.

W roku 1976 w pierwszym eliminacyjnym meczu piłkarskich mistrzostw świata Polska pokonała w Porto Portugalię 2:0 po golach Grzegorza Lato, a w kadrze meczowej znalazło się aż trzech piłkarzy rewelacyjnie spisującej się wtedy w rozgrywkach ligowych Pogoni Szczecin: Henryk Wawrowski, Zenon Kasztelan i Zbigniew Kozłowski. Nigdy wcześniej ani nigdy później w żadnym eliminacyjnym meczu nie było branych pod uwagę aż tylu graczy szczecińskiego klubu.

Niemal dokładnie 35 lat temu, 28 października 1983 roku, polska reprezentacja w ostatnim meczu eliminacji do mistrzostw Europy podejmowała Portugalię. Nie miała już szans na awans, ale mogła mieć pośredni wpływ na to, kto awansuje. Odbierając punkty Portugalii spowodowałaby, że awans miałaby zapewniony drużyna ZSRR, a nikt tego szczególnie w tamtym czasie nie chciał.

Niechęć do ZSRR

To był czas, kiedy wschodnie mocarstwo było szczególnie niechętnie odbierane w kraju, w którym nie minęły jeszcze dwa lata od wprowadzenia stanu wojennego, od odebrania ludziom nadziei życia w wolnym, niezależnym państwie.

W meczu uczestniczyło dwóch piłkarzy Pogoni Szczecin: Adam Kensy i Marek Ostrowski. Obaj byli w tamtym czasie rozrywani przez pierwszą reprezentację i reprezentację olimpijską. Byli wiodącymi piłkarzami Pogoni Szczecin, będącej w tamtym czasie rewelacją rozgrywek ligowych. Pogoń rozgrywała swój najlepszy sezon w historii. Wygrywała z potentatami: Widzewem, Lechem, a sezon zakończyła po raz pierwszy na medalowym miejscu.

Ostrowski i Kensy należeli jednak w tamtym dniu do najsłabszych piłkarzy w zespole. Ten pierwszy nawet opuścił boisko już po pierwszej połowie, a jedyny gol dla Portugalii padł właśnie po akcji stroną, za którą odpowiedzialny był Ostrowski. Kensy natomiast nie potrafił udźwignąć roli dyrygenta zespołu. Też został zmieniony, ale dopiero w drugiej połowie.

Absencja Bońka

To był mecz, który nie miał już dla polskiej reprezentacji żadnego znaczenia. Z tego powodu z przyjazdu zrezygnował Zbigniew Boniek, który był już wtedy gwiazdą Juventusu Turyn.

To nie był jeszcze ten czas, kiedy wszystkie mecze reprezentacji odbywały się w jednym czasie, a zwolnienia na mecze reprezentacji piłkarzy z klubów zagranicznych były normą. Klub nie musiał piłkarza zwalniać nawet na ważne wydarzenia, dlatego absencja Bońka w meczu praktycznie bez znaczenia nie była zaskoczeniem.

Atmosfera wokół tego spotkania była jednak nieprawdopodobna. 20 tysięcy kibiców na wrocławskim Stadionie Olimpijskim była przez cały mecz całym sercem za rywalem. Gdy jedyną bramkę w meczu zdobywał Manuel, to stadion skandował jego nazwisko na przemian z krajem, który reprezentował.

Piechniczek się tłumaczył

Piłkarzom natomiast zarzucano brak ambicji, celowe odpuszczanie meczu, a nawet korupcję. W tamtym meczu grali piłkarze z polskich klubów, borykający się z codziennymi problemami tak samo jak inni ludzie, mający taki sam stosunek do sytuacji politycznej jak większość Polaków. Były zatem uzasadnione powody, by sądzić, że oni również chcieli zrobić na złość ZSRR i być może celowo przegrali mecz.

Doszło nawet do tego, że dzień po spotkaniu trener Piechniczek musiał się tłumaczyć za drużynę w specjalnym programie telewizyjnym. Bronił piłkarzy i nawet kajał się. Robił to trener, który nieco ponad rok wcześniej doprowadził polską reprezentację do trzeciego miejsca na świecie.

To było zaledwie trzy lata od słynnej afery na Okęciu, po której nie wahano się zdyskwalifikować czterech czołowych graczy reprezentacji i zwolnić trenera, do którego nie było absolutnie żadnych zastrzeżeń od strony sportowej.

Zarówno trener Piechniczek, jak i piłkarze byli w sporym strachu, bo zdarzyć się mogło wszystko. Fakty były takie, że polska reprezentacja przy ewidentnym dopingu rywala przegrała na własnym boisku z drużyną, która wtedy nie uchodziła za potentata.

Polska reprezentacja po raz pierwszy od ponad 10 lat rozgrywała tak słabe eliminacje, w których nie liczyła się, nie miała szans na awans i była słabsza nawet od dwóch drużyn w grupie. Taka sytuacja nie miała miejsca w latach 70. i 80. ubiegłego wieku.

Były wątpliwości

Portugalia była krajem, którego reprezentacja nie miała żadnych sukcesów od dwóch dekad. Porażka z nią na własnym boisku musiała zastanawiać i budziła wątpliwości.

Portugalia wykorzystała przychylność losu. Nie tylko pokonała Polskę, ale też dwa tygodnie później ZSRR i niespodziewanie awansowała do finałowego turnieju mistrzostw Europy, w którym okazała się rewelacją dochodząc aż do półfinału i po drodze eliminując między innymi wicemistrzów świata – ekipę RFN.

Sami Portugalczycy musieli się mocno zdziwić atmosferą na polskich stadionach i to nie po raz pierwszy. W roku 1977 w meczu decydującym o awansie do mistrzostw świata Polska zremisowała z Portugalią 1:1 po golu Kazimierza Deyny, który został przez śląską publiczność wygwizdany.

Sześć lat później również w eliminacyjnym meczu publiczność z innego miasta przez cały mecz dopingowała rywala, a nie swój zespół. Polityczny podtekst takiego zachowania mógł być drużynie Portugalii całkowicie obcy i nieznany. ©℗

Wojciech PARADA

Fot. D. Janowski

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Amator
2018-10-14 08:03:48
Nienawiść do piłki nożnej jest za to typowa dla osób ( mężczyzn ) którzy cierpią na brak testosteronu
w odpowiedzi seksuologowi
2018-10-13 21:44:35
Najpierw do rodzinnego, a potem, już ze skierowaniem, do psychiatry!
Seksuolog
2018-10-12 21:05:13
Zainteresowanie piłką nożną przedstawiają jedynie panowie nie w pełni akceptujący swoją płeć.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA