Niedziela, 24 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Losy wychowanków na obczyźnie

Data publikacji: 14 marca 2019 r. 19:09
Ostatnia aktualizacja: 14 marca 2019 r. 19:09
Piłka nożna. Losy wychowanków na obczyźnie
 

Latem ubiegłego roku do klubów zagranicznych wyjechali Jakub Piotrowski i Łukasz Zwoliński. Ten pierwszy został sprzedany za 2 mln euro, ten drugi opuścił Pogoń po uzgodnieniu warunków rozstania przed upływem wygaśnięcia kontraktu.

Obaj trafili do lig lepszych od polskiej, belgijskiej i chorwackiej, ale tylko Zwoliński może być jak dotąd zadowolony. Zimą tego roku zagraniczne kluby zasilili kolejni wychowankowie Pogoni Dawid Kort i Sebastian Rudol. Obaj są rówieśnikami, mają po 24 lata, dwukrotnie zdobywali brązowe medale mistrzostw Polski juniorów i obaj zdecydowali, że nastał czas na zagraniczne wyzwania.

Podobnie jak w przypadku Piotrowskiego, obaj zderzyli się z dość brutalną rzeczywistością. Kort nie umie wywalczyć sobie miejsca w czołowej drużynie ligi lepszej od polskiej – greckiej, natomiast Rudol ma ten sam problem, ale w lidze plasującej się w europejskim rankingu niżej od polskiej – rumuńskiej.

Najwięcej nadziei wiązaliśmy z wyjazdem Jakuba Piotrowskiego, choć przestrzegaliśmy, że może to być dla niego za wcześnie. Piłkarz niespełna rok temu miał 20 lat i zaledwie jeden pełny sezon w ekstraklasie na dobrym poziomie, ale w drużynie walczącej o utrzymanie.

Zmienił słabszą ligę na lepszą

Piotrowski zamienił słabszą ligę na lepszą, klub broniący się przed spadkiem na klub walczący w swojej lidze o najwyższe cele, rywalizujący w Lidze Europy. Raczej nie powinno być zaskoczenia, że ma obecnie problemy z miejscem w składzie, trafił do drużyny lepszej jakościowo, a w Pogoni nie miał statusu gwiazdy, a raczej zyskał miano piłkarza dobrze rokującego i świetnie się zapowiadającego.

Nie przypuszczaliśmy jednak, że będzie aż tak bardzo źle. Piotrowski nie grywa praktycznie w ogóle, stracił miejsce w reprezentacji młodzieżowej, wciąż jest powoływany przez trenera Czesława Michniewicza, ale trochę na kredyt. Nie liczy się obecnie w walce o miejsce w składzie, choć mocno przyczynił się do awansu na finałowy turniej młodzieżowych mistrzostw Europy, który z uwagi na zbyt małe ogranie może mu nawet przejść koło nosa.

Genk przez cały sezon rywalizuje aż na trzech frontach: w lidze, Pucharze Belgii i w Lidze Europy. Z tej ostatniej już odpadł, ale dopiero na poziomie 1/16 finału, rozgrywając wcześniej w rywalizacji międzynarodowej aż 14 spotkań. Właśnie z rywalizacji międzynarodowej Piotrowski czerpał jak dotąd najwięcej satysfakcji.

W kwalifikacjach do Ligi Europy zagrał w czterech meczach i zaliczył dwie asysty, ale przeciwko słabej drużynie z Luksemburga, natomiast w fazie grupowej zagrał dwa mecze i zdobył jednego gola. Łącznie w meczach europejskich pucharów zaliczył 174 minuty i zdążył zdobyć bramkę i zaliczyć dwie asysty. To są jedyne pozytywy Piotrowskiego, biorąc pod uwagę cały obecny sezon.

46 minut w lidze

Piłkarz w meczach ligowych wystąpił tylko dwa razy. Po raz drugi zagrał w minioną niedzielę, wszedł na boisko na jedną minutę, wcześniej zagrał pierwszą połowę ze Standardem Liege, ale było to w październiku. Łącznie ma zatem w dorobku 46 rozegranych minut. Również dwa razy zagrał w rozgrywkach o Puchar Belgii.

Łącznie Piotrowski w całym sezonie przebywał na boisku 355 minut, a okazji do występów miał mnóstwo. Drużyna Genk jest liderem w lidze belgijskiej, pewnie zmierza po tytuł mistrzowski, ale praktycznie bez żadnego udziału Piotrowskiego, który zagrał w dwóch niepełnych meczach na 29 możliwych.

Drużyna Genk rozegrała w obecnym sezonie już 47 meczów, a Piotrowski wystąpił w 10, ale w minimalnym wymiarze czasowym i na dodatek w tych spotkaniach mniej prestiżowych – cztery razy w kwalifikacjach do Ligi Europy i dwa razy w Pucharze Belgii.

Przed drużyną Genk półfinały tych rozgrywek i finisz rozgrywek Jupiler League, natomiast przed Piotrowskim nadzieja, że uda się wyszarpać nieco więcej minut niż do tej pory. Ostatnie mecze obecnego sezonu wskażą, jaki kierunek w przyszłości będzie musiał obrać Piotrowski. Czy zostanie w klubie, czy będzie musiał obniżyć nieco poprzeczkę.

10 goli Zwolińskiego

Zupełnie inaczej wiedzie się Łukaszowi Zwolińskiemu. 26-letni napastnik zdobył w obecnym sezonie dla swojej nowej drużyny Goricy już 10 bramek, ale od jakiegoś czasu zdecydowanie się zaciął. W ostatnich dziesięciu meczach zdobył dwa gole, w tym jeden z rzutu karnego.

Wciąż jest blisko poprawienia swojego najlepszego wyniku. Cztery lata temu zakończył sezon z 12 trafieniami, obecnie może ten wynik poprawić, na co w jego drużynie wszyscy mocno liczą. Jego zespół jest rewelacją sezonu, ogrywał na wyjazdach tuzów chorwackiej piłki: Hajduka Split, Rijekę, Osijek, a Zwoliński w każdym z tych spotkań zdobywał gole.

Drużyna Goricy zajmuje obecnie piąte miejsce w tabeli z taką samą liczbą punktów, co plasujący się czwartym miejscu Lokomotiw Zagrzeb. Jest zatem blisko kwalifikacji do europejskich pucharów, co dla Zwolińskiego oznaczałoby kolejną motywację i debiut w rozgrywkach międzynarodowych.

Podczas tegorocznej zimy śladem swoich kolegów wychowanków akademii podążyli dwaj inni – Sebastian Rudol i Dawid Kort. Jest im bardzo trudno, nie potrafią się przebić do wyjściowego składu. Szczególnie więcej spodziewaliśmy się po Korcie, który trafił do czwartej drużyny ligi greckiej Atromitos, ale jak dotąd pełni rolę żelaznego rezerwowego.

9 meczów na ławce

Kort jak dotąd dziewięć razy znajdował się w kadrze meczowej swojej greckiej drużyny w spotkaniach ligowych, zawsze w roli rezerwowego i tylko trzy razy wchodził do gry z ławki i za każdym razem zaledwie na kilka minut.

Pocieszeniem jest fakt, że dwa razy stało się to w dwóch ostatnich pojedynkach, w których Kort wchodził na boisko zaledwie na sześć mało znaczących minut, ale jednak w przeciwieństwie do wcześniejszych spotkań te szanse dostał, a w przypadku meczu ostatniej kolejki było to w szlagierowym, wyjazdowym spotkaniu z PAOK Saloniki zakończonym jednak dotkliwą porażką gości 0:3.

Jedyne mecze w wyjściowym składzie Kort rozegrał w spotkaniach o Puchar Grecji. Najpierw w wygranym w 1/8 finału 2:1 meczu z Apollonem, a następnie w pierwszym ćwierćfinałowym meczu z AEK Ateny, przegranym na własnym boisku 0:1. W rewanżu Kort nie znalazł się już nawet w kadrze meczowej, a Atromitos przegrał 0:3 i odpadł z rywalizacji.

Atromitos plasuje się obecnie na czwartym miejscu, gwarantującym start w kwalifikacjach do Ligi Europy. Drużyna Korta nad następnym w klasyfikacji Arisem Saloniki ma siedem punktów przewagi. To sporo, zanosi się na awans naszego wychowanka do rozgrywek o europejskie puchary, ale jak dotąd z bardzo niewielkim udziałem rodowitego szczecinianina.

Rudol walczy o skład

Nie wiedzie się też w zagranicznym klubie Sebastianowi Rudolowi. Jedyny pełny mecz rozegrał w ćwierćfinale Pucharu Rumunii. Jego drużyna Sepsi przegrała z Cluj 0:1 i odpadła z rywalizacji. W rozgrywkach ligowych Rudol zagrał w dwóch na sześć możliwych meczów i tylko w ostatnim – też z zespołem Cluj w wyjściowym składzie.

Desygnowany został na pozycję defensywnego pomocnika, wypadł słabo, został zmieniony bardzo szybko, bo już w 52. minucie spotkania, choć wynik był jeszcze dla jego drużyny korzystny, bo remisowy 1:1. Rudol wciąż zatem nie jest pewny miejsca w drużynie, walczy o swoją pozycję, a jego zespół w grupie mistrzowskiej plasuje się na szóstym miejscu i raczej z małymi szansami na zakwalifikowanie się do europejskich pucharów.

Okazuje się zatem, że nasi wychowankowie mają spory problem z przebiciem się do drużyn w zagranicznych ligach, choć nie należy się temu dziwić, skoro poza Piotrowskim każdy z wymienionych miał też problem z miejscem w składzie drużyny Pogoni.

Ponadto poza Piotrowskim mówimy o piłkarzach bardzo długo zasiedziałych w Pogoni, wokół których budowano teorię klubu nastawionego na promowanie własnych wychowanków. Ci nie wytrzymywali tej presji i nie stanowili kluczowych ogniw, a obecnie starają się wykazać w klubach zagranicznych.

Każdy z wymienionych prócz Rudola ma duże szanse na grę w europejskich pucharach, na co w Szczecinie szans nie mieli nigdy żadnych, choć dziś wcale nie jest przesądzone, czy każdy z nich pozostanie w obecnych klubach na kolejny sezon. ©℗

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA