Rozmowa z Bartoszem Ławą, piłkarzem Vinety Wolin - wicelidera III ligi
VINETA Wolin będąc beniaminkiem III ligi grupy Bałtyckiej spisuje się w niej wyśmienicie i po jesieni (I runda i jedna kolejka rewanżów) zajmuje fotel wicelidera z 10 zwycięstwami, 4 remisami i zaledwie 2 porażkami. Od piątej kolejki grą wolinian kieruje, a także strzela bramki, były piłkarz m. in. Pogoni Szczecin i Arki Gdynia - Bartosz Ława, którego poprosiliśmy o krótką rozmowę.
- Co jest receptą na sukcesy Vinety?
- W Wolinie powstał bardzo ciekawy zespół, tworzący mieszankę rutyny z młodością. Do rutyniarzy, oprócz mnie, zaliczają się też Marek Niewiada, występujący wcześniej niemal przez całe życie we Flocie Świnoujście, a także grający drugi trener Tomasz Wydmuszek, kojarzący się kibicom chyba głównie z Odry Szczecin, a ostatnio z gry w plażowej reprezentacji Polski. Trzon zespołu uzupełnia fenomenalnie spisujący się jesienią Adrian Nagórski, któremu dzielnie sekunduje brat, Adam Nagórski. Sam jednak jestem zaskoczony naszymi wynikami i miejscem w tabeli. Zdecydowanie górowaliśmy nad większością rywali. Graliśmy nie tylko efektywnie, ale i efektownie. Szkoda jednak, że uciekło nam kilka głupich punktów. Przykładowo na inaugurację przegraliśmy u siebie z KS Chwaszczyno 1:2, by w rewanżu pokonać ten zespół w hokejowych rozmiarach aż 7:3.
- Drugą część rundy jesiennej mieliście rewelacyjną, a szczególnie dobrze spisywaliście się na wyjazdach...
- Rzeczywiście, ostatnie mecze były udane w naszym wykonaniu i bardzo żałowaliśmy, że sezon już się skończył, bo byliśmy, jak to się mówi, w gazie. W ostatnich dziesięciu spotkaniach nie doznaliśmy porażki, a sześć kończących sezon pojedynków wygraliśmy. Natomiast fakt, że na wyjazdach nie doznaliśmy porażki, a w Wolinie dwukrotnie polegliśmy, to czysty przypadek. W przegranym meczu I kolejki zespół zapłacił III-ligowe frycowe. Natomiast pojedynek z drugim beniaminkiem, Świtem Skolwin, ułożył się dla nas po prostu bardzo pechowo. Szybko straciliśmy bramkę i zawodnika ukaranego czerwoną kartką. Chociaż musieliśmy grać w dziesiątkę, dążyliśmy do wyrównania i poszliśmy na wymianę ciosów. Mimo porażki 1:3 spotkanie oceniam jako wyrównane. ©℗ (mij)
Cały wywiad czytaj w czwartkowym Kurierze Szczecińskim, lub w e - wydaniu.