Zbliża się koniec dekady i bardzo często słychać głosy, że było to przełomowe 10-lecie dla polskiego futbolu. Reprezentacja wyszła z futbolowego zaścianka, za kadencji trenera Nawałki osiągnęliśmy w mistrzostwach Europy w roku 2016 największy reprezentacyjny sukces od 30 lat, a kilku polskich piłkarzy: Wojciech Szczęsny, Łukasz Piszczek, Jakub Błaszczykowski, Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik, Piotr Zieliński, Krzysztof Piątek potrafili znaleźć się w topowych europejskich klubach i osiągali znaczące sukcesy międzynarodowe.
Oceniając minioną dekadę bardzo często porównuje się ją do tej z lat 90. kiedy nie było takiej infrastruktury jak obecnie, polski futbol klubowy przesiąknięty był korupcją, występował chroniczny brak pieniędzy, samorządy i zakłady pracy odcięły się od finansowania piłkarskich przedsięwzięć.
Dziś wygląda to zupełnie inaczej, zdecydowanie lepiej, jednak biorąc pod uwagę realne osiągnięcia polskich piłkarzy w rywalizacji europejskiej, to w latach 90. było jednak dużo korzystniej. Pod wieloma względami z zazdrością powinniśmy spoglądać na czasy sprzed ćwierć wieku. Wyglądaliśmy dużo lepiej.
Na pewno obecna dekada jest lepsza dla reprezentacji, która dwa razy grała w finałach mistrzostw Europy (raz w roli gospodarza) i raz w mistrzostwach świata. W latach 90. ani razu. To jednak bardzo złudne myślenie. W minionej dekadzie Polska była gospodarzem turnieju o mistrzostwo Europy, natomiast do turnieju mistrzostw Europy w roku 2016 kwalifikowały się 24 drużyny, a na mundial w Rosji aż 32 zespoły.
Dziś łatwiej o awans
W latach 90. na turniej finałowy mistrzostw Europy kwalifikowało się 8 drużyn (1992), a następnie 16 zespołów (1996, 2000), natomiast w roku 1994 na mundialu grały 24 drużyny (osiem mniej niż w Rosji). W latach 90. o awans było zdecydowanie trudniej.
Polska reprezentacja w minionej dekadzie wygrała tylko jeden mecz z poważnym przeciwnikiem. Pokonała w eliminacjach do mistrzostw Europy Niemców grających bez ośmiu podstawowych graczy po meczu dla nas bardzo szczęśliwym i wygranym w sposób niezasłużony.
W obecnej dekadzie Polska dwa razy uzyskała awans do dużej piłkarskiej imprezy, natomiast w latach 90. ani razu i to jest fakt. W latach 90. nasz zespół przegrywał rywalizację ze światowymi potęgami, których w eliminacjach obecnej dekady potrafił uniknąć.
W latach 90. Polska przegrywała eliminacje między innymi w roku 1992 z Anglią (wtedy czwarty zespół na świecie), w roku 1994 z Holandią (trzeci zespół w Europie), w roku 1996 z Francją (późniejszy mistrz świata i Europy) i Rumunią (wtedy ćwierćfinalista mistrzostw świata), w roku 1998 z Anglią (trzeci zespół w Europie) i Włochami (wtedy wicemistrz świata), natomiast w roku 2000 ponownie z Anglią i Szwecją (trzecia drużyna mistrzostw świata z roku 1994).
Dziś w rywalizacji z przeciwnikami o podobnej klasie problem z korzystnym wynikiem mógłby być większy, o czym przekonały mecze w Lidze Narodów (bez zwycięstwa w czterech meczach) i finałowym turnieju mistrzostw świata w Rosji (dwie wysokie porażki bez zdobytego gola i wygrana w ostatnim spotkaniu bez znaczenia dla układu tabeli).
Mistrz Anglii wyeliminowany
Pod względem innych osiągnięć przewaga tych z lat 90. nad obecnymi czasami jest przygniatająca. W latach 90. polskie kluby: Legia i Widzew dwa razy kwalifikowały się do fazy grupowej Ligi Mistrzów, Legia nawet do ćwierćfinału. W grupie wyeliminowała mistrza Anglii Blackburn w składzie z Alanem Shearerem.
W obecnej dekadzie udało się to tylko raz Legii i to po bardzo szczęśliwym losowaniu w kwalifikacjach. Legia w decydującej rundzie z trudem wyeliminowała irlandzki Dundalk. W latach 90., jeżeli polskie kluby odpadały z rywalizacji o Ligę Mistrzów, to zawsze w decydującej fazie eliminacji i niemal zawsze z przeciwnikiem bardzo renomowanym.
Między innymi w roku 1997 Widzew odpadł po rywalizacji z Parmą, a w roku 1998 ŁKS nie sprostał Manchesterowi United, który w tamtej edycji sięgnął po puchar w Lidze Mistrzów. W latach 90. mieliśmy kilka naprawdę silnych klubów potrafiących nawiązać walkę z mocnymi europejskimi markami.
Na początku lat 90. był to Lech Poznań, który umiał wyeliminować z Pucharu Europy Panathinaikos Ateny, wygrał jeden z dwóch meczów z późniejszym triumfatorem edycji Olympique Marsylia. W połowie lat 90. takimi klubami były: Legia i Widzew, które w rozgrywkach ligowych zdobywały w jednym sezonie prawie po sto goli.
Pechowa Wisła
Pod koniec lat 90. klubem o europejskim potencjale była Wisła, która pechowo przegrała dwumecz z Parmą w Pucharze UEFA, a okoliczności (ugodzony nożem Dino Baggio) rewanżu w Krakowie miały swoje przykre konsekwencje w przyszłości, kiedy klub został pozbawiony gry w eliminacjach w sezonie 1999/00, kiedy miał znakomitą drużynę. Parma wtedy wygrała Puchar UEFA, a największy problem miała z wyeliminowaniem Wisły.
W latach 90. wspomniana Legia potrafiła awansować do półfinału nieistniejącego już Pucharu Zdobywców Pucharów eliminując w ćwierćfinale wówczas jeden z najsilniejszych klubowych zespołów na świecie Sampdorię Genua z takimi piłkarzami w składzie, jak: Mancini, Vialli, Cerezzo czy Pagliuca. Ta sama Sampdoria rok później doszła do finału Ligi Mistrzów i przegrała dopiero po dogrywce z Barceloną.
Za lata 1999/04 Polska w krajowym rankingu klubowym plasowała się na 16. miejscu, tylko o jedno miejsce za lokatą gwarantującą wystawienie do kwalifikacji dwóch zespołów. Dziś jest na miejscu 27, a za rok spadnie poza pierwszą trzydziestkę, dokładnie na pozycję numer 31.
W latach 90. reprezentacja młodzieżowa wywalczyła srebrny medal Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie w roku 1992, dwa lata później awansowała do ćwierćfinału młodzieżowych mistrzostw Europy pokonując w grupie Holandię i Anglię. W obecnych czasach dopiero w tym roku udało się awansować do finałowego turnieju z udziałem aż 12 europejskich drużyn, a zakończyło się bardzo bolesną porażką z Hiszpanią 0:5.
Na plus obecnych czasów na pewno można zauważyć, że czołowi polscy piłkarze osiągają sukcesy w mocnych zagranicznych klubach. Łukasz Piszczek, Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski grali z Borussią Dortmund w finale Ligi Mistrzów, natomiast Grzegorz Krychowiak z Sevillą dwa razy wygrał Ligę Europy.
W latach 90. polscy piłkarze z zagranicznymi zespołami tak daleko w europejskich pucharach nie doszli, ale też trzeba pamiętać, że w latach 90. był jeszcze limit obcokrajowców w klubach zagranicznych. Mogło ich występować zaledwie trzech, dlatego angaż do mocnego zagranicznego klubu był wtedy zdecydowanie trudniejszy.
Półfinał Ligi Mistrzów
Mimo to polscy piłkarze w latach 90. potrafili znaleźć się w dobrych zagranicznych klubach. Józef Wandzik i Krzysztof Warzycha grali w Panathinaikosie Ateny i doszli z tym klubem w roku 1996 do półfinału Ligi Mistrzów, eliminując w ćwierćfinale Legię Warszawa.
Kilku piłkarzy grało w latach 90. w lidze hiszpańskiej, co dziś się praktycznie nie zdarza. W latach 90. z powodzeniem radzili sobie w klubach z Półwyspu Iberyjskiego: Roman Kosecki (Atletico), Jan Urban, Jacek Ziober, Jacek Trzeciak, Ryszard Staniek (wszyscy Osasuna), Wojciech Kowalczyk (Real Betis), Grzegorz Lewandowski (Logrones), Cezary Kucharski (Sporting Gijon).
Polacy w klubach hiszpańskich mieli raczej mocną pozycję. Byli tez doceniani przez miejscowych. W jednym z numerów największego sportowego pisma w Hiszpanii „Don Ballon” trzech piłkarzy Osasuny: Ziober, Urban i Staniek znaleźli się na okładce słynnego magazynu.
Polscy piłkarze w latach 90. grali w mocnych klubach Premier League, co dziś też praktycznie się nie zdarza. Robert Warzycha grał w Evertonie, a Dariusz Kubicki w Aston Villi. Polscy piłkarze trafiali też do silnych wtedy klubów francuskich, co dziś jest rzadkością: Jacek Bąk (Olympique Lyon), Sławomir Kłos, Zbigniew Kaczmarek, Marcin Kuźba (wszyscy Auxerre), Piotr Świerczewski (St. Etienne), Mariusz Piekarski (Bastia), Jacek Ziober (Montpellier), Roman Szewczyk (Sochaux), Ryszard Tarasiewicz (Nancy), Marek Jóźwiak (Guingamp), Tomasz Wieszczycki (Le Havre).
Grali też w najsilniejszych klubach holenderskich: Tomasz Iwan (Feyenoord i PSV Eindhoven), Włodzimierz Smolarek (Utrecht), Jerzy Dudek, Tomasz Rząsa, Marek Saganowski (wszyscy Feyenoord), Andrzej Rudy (Ajax). Mieliśmy też swoich przedstawicieli w najsilniejszych klubach Portugalii: Andrzej Wożniak i Grzegorz Mielcarski grali w Porto, a Andrzej Juskowiak w Sportingu Lizbona.
Wydaje się, że porównując lata 90. do obecnych czasów bardzo często sugerujemy się wspomnieniami o przestarzałych stadionach, licznych burdach i awanturach na piłkarskich obiektach, silnie zakorzenionej korupcji, słabej organizacji struktur klubowych, klubów pozostawionych samym sobie, bez wsparcia stacji telewizyjnych, samorządów, sponsorów, zakładów pracy.
Pod względem piłkarskim chcielibyśmy obecnie notować sukcesy na takim poziomie. Chcielibyśmy mieć tak mocne kluby, jak wtedy: Lech, Legia, Widzew czy Wisła, a były jeszcze bardzo dobrze radzące sobie w europejskich pucharach: GKS Katowice (eliminował z rozgrywek o Puchar UEFA Girondins Bordeaux w składzie z późniejszymi mistrzami świata: Zidane, Lizarazu, Duggarym), czy Amica Wronki. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser