Sobota, 20 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Wisła stała się filią Pogoni

Data publikacji: 02 września 2019 r. 18:03
Ostatnia aktualizacja: 04 września 2019 r. 21:13
Piłka nożna. Wisła stała się filią Pogoni
 

Około 20 lat temu Wisła Kraków budowała swoją potęgę w dużej mierze w oparciu o piłkarzy Pogoni Szczecin. W roku 1998 do krakowskiego klubu odszedł Grzegorz Niciński, który w ciągu trzech sezonów dwa razy wywalczył mistrzostwo Polski i dwa razy zdobywał Puchar Polski.

Pierwszym wyborem miał być grający od kilku sezonów w belgijskim Lommel związany z Krakowem, ale z innym krakowskim klubem Hutnikiem, Mirosław Waligóra. Ostatecznie nie udało się go zakontraktować, więc wykupiono Nicińskiego z klubu lawirującego na krawędzi bankructwa.

Rok później do Wisły odszedł kolejny z portowców Olgierd Moskalewicz, ale o dziwo Pogoń na nim nic nie zarobiła, bo wszystkie pieniądze z tytułu transferu trafiły na konto urzędu skarbowego, który zablokował konta Pogoni. Niemal całą sumę ponad 1 mln złotych za transfer przejęli dłużnicy, których w tamtym czasie nie brakowało.

– W klubie pracowało 5 osób, nie było dotacji z miasta ani z praw telewizyjnych, płaciliśmy za media, nie mieliśmy sponsorów, sprzedaż Olka była wybawieniem – powiedział Krzysztof Lewanowicz, ówczesny szef szczecińskiego klubu.

Moskalewicz strzelał jak na zawołanie

Moskalewicz wiosną 1999 roku zdobył dla Wisły cztery gole, ale aż połowę z nich wbił Pogoni. Potem okazało się, że piłkarz ten szczególnie mobilizował się właśnie na mecze ze swoim byłym klubem, któremu strzelał bramki jak na zawołanie, będąc piłkarzem Wisły, a następnie też Zagłębia Lubin i Arki Gdynia.

Moskalewicz opuścił Wisłę jesienią 2001 roku w atmosferze skandalu. Publicznie wypowiedział się na temat krakowskich działaczy, których nazwał laikami. Riposta Bogusława Cupiała była natychmiastowa. Piłkarz został zdyskwalifikowany, a następnie był zmuszony szukać nowego klubu.

Nie pomógł fakt, że był czołowym piłkarzem drużyny i miał nawet szansę wyjazdu na finały mistrzostw świata do Korei Południowej. Nastąpiło to w czasie, gdy rozegrał swój jedyny mecz w reprezentacji Polski. Choć miał dopiero 27 lat, jego kariera uległa wyraźnemu zahamowaniu i nigdy już nie zbliżył się do sukcesów, jakie osiągał w Wiśle.

Rok później z Pogoni Szczecin do Wisły Kraków trafił Maciej Stolarczyk. Miał już 30 lat, ale jak się później okazało, 5 następnych lat było dla niego najlepszymi w całej piłkarskiej karierze. Propozycję gry w Wiśle złożył mu sam Henryk Kasperczak.

Stolarczyk w wielkiej Wiśle

Stolarczyk trafił na najlepszy okres gry tej drużyny, gdy ta eliminowała z Pucharu UEFA Parmę i Schalke 04, toczyła wyrównane mecze z Lazio Rzym i była bliska wyeliminowania włoskiej drużyny naszpikowanej gwiazdami światowego formatu. Stolarczyk grał wtedy w reprezentacji, potem trzy razy zdobywał mistrzostwo Polski. Był bliski awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów.

W latach 2004-06 w Wiśle grał też Radosław Majdan. Na stadionie szczecińskim po raz pierwszy w roli przeciwnika Pogoni wystąpił 12 września 2004 roku i przyczynił się poważnie do klęski portowców aż 0:5. Gra portowców nie wyglądała tak źle, jak sugerowałby wynik, ale w bramce Wisły kapitalnie spisywał się Majdan, a defensywa portowców utworzona po raz pierwszy w historii przez czterech Brazylijczyków (Giuliano, Mauro, Julcimar, Rodrigo) popełniała kardynalne błędy.

Kiedyś zatem Wisła pozyskiwała z Pogoni piłkarzy uznanych, w szczecińskim klubie najlepszych, najbardziej wartościowych, za Nicińskiego i Moskalewicza płaciła konkretne pieniądze, nie targowała się. Dziś sytuacja mocno się zmieniła. Wisła stała się niejako filią Pogoni Szczecin i głównie dzięki dobrym kontaktom z Pogonią Macieja Stolarczyka, do krakowskiego klubu trafiają piłkarze w Pogoni niemający szans na grę.

W poprzednim tygodniu doszło do bezgotówkowego transferu z Pogoni do Wisły 20-letniego Damiana Pawłowskiego, który miał jeszcze rok ważnego kontraktu, ale klub albo nie chciał, albo nie był w stanie do tego przekonać piłkarza, żeby tę umowę przedłużyć.

Z Wisły została nazwa

Pawłowski został piłkarzem Wisły, z której została już tylko nazwa, ale to wciąż klub z ogromnymi tradycjami, wielką historią, mający swoją siedzibę w dużym, atrakcyjnym mieście, z wielką rzeszą kibiców, ale borykającym się obecnie z dużymi problemami egzystencjalnymi.

Na pewno jest to znakomite miejsce dla takich zawodników, jak Pawłowski, który podążył drogą kilku innych byłych zawodników Pogoni. Dwa lata temu Pogoń zabiegała o powrót do Szczecina z Lipska Kamila Wojtkowskiego, który jednak wybrał ofertę Wisły głównie z tych powodów, o których wspomnieliśmy. Ze względu na historię klubu i ze względu na atrakcyjność miasta.

Wojtkowski w latach 2016-17 był piłkarzem Pogoni, jako gracz szczecińskiego klubu zadebiutował w ekstraklasie i rokował wtedy znakomicie. Dziś nie można o nim powiedzieć, że spełnia oczekiwania. Nie otrzymał nawet od trenera Michniewicza powołania do młodzieżowej reprezentacji Polski, w Wiśle gra głównie z powodu narzuconego przepisu o młodzieżowcu.

Pawłowski ma dużą szansę zająć jego miejsce w zespole, do Wisły przyszedł głównie z powodu rywalizacji o miejsce jako młodzieżowiec. Jego walkę o miejsce w składzie będziemy obserwować z tym większym zainteresowaniem, że jest to rodowity szczecinianin, ze sportowej rodziny.

Wychowanek Salosu

Jest wychowankiem Salosu, ale w Pogoni przeszedł przez wszystkie szczeble szkolenia. Poprzedni sezon spędził na wypożyczeniu w I-ligowych Wigrach Suwałki i rozegrał 28 spotkań. Przez całe lato przygotowywał się z pierwszą drużyną Pogoni i pozostawił na trenerze Runjaicu dobre wrażenie.

W obecnym sezonie trzy razy znalazł się w kadrze meczowej pierwszego zespołu, ale nie zadebiutował w oficjalnym spotkaniu. 20-letni pomocnik miałby bardzo małe szanse na grę w pierwszym zespole Pogoni, ale jego odejście nieco komplikuje sytuację z młodzieżowcami przy pierwszym zespole. Jest ich o jednego mniej, a Pawłowski był trzecim lub czwartym w kolejce do gry. W Wiśle ma być pierwszym lub drugim.

Pawłowski grał w reprezentacjach od U 16 do U 20. W tej najmłodszej był nawet kapitanem reprezentacji. Wtedy uchodził za największy talent w Polsce w roczniku 1999. Jego pozyskaniem interesował się nawet Manchester United. Ostatecznie do zagranicznego transferu nie doszło.

Zawodnik w drugiej drużynie rozegrał 37 spotkań, zdobył 2 gole i zaliczył 5 asyst. W zespole juniorów w Centralnej Lidze Juniorów zagrał w 50 spotkaniach, zdobył 12 goli i zaliczył 7 asyst. Jest wicemistrzem Polski juniorów, choć w finałowych meczach nie należał do piłkarzy podstawowych.

W ślady Niepsuja

Nie jest jedynym byłym piłkarzem Pogoni, który w tym sezonie trafił z Pogoni do Wisły. Drugim jest David Niepsuj, który w Pogoni przegrywał rywalizację z Jakubem Bartkowskim i Davidem Stecem, natomiast w Wiśle jest piłkarzem podstawowym. Zdążył zdobyć już nawet gola.

To jest piłkarz praktycznie wymyślony przez Stolarczyka. Do Pogoni trafił za jego namową po wspólnej pracy w reprezentacji młodzieżowej, kiedy nikt praktycznie nic o nim nie wiedział. Na razie wciąż nie pokazuje, że warto było na niego stawiać, ale zdążył stać się już ogranym ligowcem, choć z bardzo dużymi piłkarskimi ograniczeniami. W głównej mierze dzięki Stolarczykowi.

Obecny trener Wisły bardzo pomógł też w karierze Dawidowi Kortowi. Ściągnął go do Wisły w poprzednim sezonie, kiedy był całkowicie odsunięty przez Runjaica w Pogoni. Kort w Wiśle pokazywał bardzo wiele pozytywnych walorów. Zdobywał gole, zaliczał asysty, ale przede wszystkim rozpoczynał akcje, po których padały gole.

Po rundzie jesiennej roku 2018 miał na koncie osiem asyst drugiego stopnia i w całym sezonie nie znalazł się żaden piłkarz, który w tym względzie go wyprzedził. Obecnie kariera Korta uległa wyraźnemu zahamowaniu, ale w Wiśle pod okiem Macieja Stolarczyka piłkarz wyglądał znakomicie i drużyna miała z tego wiele korzyści. Był postrzegany jako jeden z lepiej grających i grał bardzo skutecznie.

Sytuacja na linii Pogoń – Wisła mocno się zatem zmieniła. 15 lub 20 lat temu krakowski klub pozyskiwał co lepszych graczy ze Szczecina, płacił za nich dość spore pieniądze, a obecnie pozyskuje tych słabszych, z którymi Pogoń nie wiąże nadziei, którzy są za słabi, nie wytrzymują konkurencji, ale w obecnej Wiśle mają bardzo duże szanse na regularne występy. ©℗ 

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Panie Wojtku Parada
2019-09-04 21:12:37
Popisał się Pan brakiem wiedzy. Wojtkowski jest w tym sezonie jednym z najlepszych zawodników Wisły, Niepsuj w Pogoni nie tyle przegrywał rywalizację co często łapał kontuzje. Szkoda, że większą wiedzę od Pan o piłce w zachodniopomorskim ma dwudziestoletni student z Krakowa. PS: Tytuł jest bardzo obraźliwy. Jeśli nie potrafi Pan napisać rzetelnego i ciekawego artykułu, tylko musi się ratować żałosnym tytułem i naciąganym materiałem, to może oznacza, że czas na zmianę zawodu?
Zorientowany
2019-09-03 07:38:37
@Ajak okazuje się że wiele ważniejszych i gorszych rzeczy nie wiedział, albo nie chciał wiedzieć...
te parada
2019-09-03 03:14:47
daj se chłopie na luz
Ajak
2019-09-02 21:47:30
Pamiętam słowa Św. JP2 "Nie wiedziałem że Wisła płynie przez Rzym"

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA