Sebastian Walukiewicz, Kacper Michalski, Wojciech Błyszko i Hubert Sadowski. To są piłkarze z roczników 1999 lub 2000 grający na tej samej pozycji środkowego obrońcy. To jest pozycja na boisku bardzo newralgiczna, przeważnie w wyjściowych składach występują na niej piłkarze doświadczeni. Tym bardziej trudno każdemu z nich wybić się i wejść na bardziej poważny piłkarski poziom.
Mimo to każdy z nich w większym lub mniejszym stopniu cierpliwie i systematycznie pnie się w górę. Każdy z nich w różnych okresach swojej kariery przechodził przez większy lub mniejszy proces szkolenia w Pogoni Szczecin. Każdy z nich wypłynął do futbolu seniorskiego, będąc wcześniej juniorem Pogoni i każdy z nich występuje obecnie przynajmniej na poziomie drugiej ligi, czyli centralnych rozgrywkach piłkarskich w naszym kraju.
Z całej czwórki piłkarzem najbardziej rozpoznawalnym jest Sebastian Walukiewicz. To spośród całej czwórki piłkarz najbardziej utalentowany, już zdecydowanie najbardziej dojrzały i wartościowy. W całym poprzednim sezonie był podstawowym graczem Pogoni Szczecin, choć miał zaledwie 18 lat i był piłkarzem Pogoni ledwie od roku.
Szczeciński klub pozyskał zawodnika na zasadzie wolnego transferu. Zapłacił tylko 60 tys. złotych ekwiwalentu, a po dwóch latach sprzedał zawodnika za 4 mln euro, co jest absolutnym transferowym rekordem w Pogoni i jednym z wyższych piłkarskich transferów w Polsce w całej historii.
Defensywne detale
Walukiewicz trafił do włoskiego Cagliari występującego w znanej z wyjątkowej dbałości o defensywne detale Serie A. 19-latek musi mieć jeszcze sporo do nadrobienia i nauczenia, skoro jeszcze nie zdążył zadebiutować we włoskiej lidze. Cały czas trenuje, podpatruje, uczy się i czeka na swoją szansę. Jednocześnie przekonuje się o piłkarskiej przepaści, jaka dzieli polską ekstraklasę od jednej z najlepszych lig w Europie.
Liga włoska ma już za sobą jedenaście kolejek, ponadto kluby z Serie A rozegrały po jednym meczu w Pucharze Włoch. Dla Walukiewicza jedynymi meczami w obecnym sezonie są występy w młodzieżowej reprezentacji Polski. Choć jest od wielu swoich kolegów dwa lata młodszy, nie gra wcale w zespole klubowym, to trener Czesław Michniewicz nie ma wątpliwości, że Walukiewicz zasługuje na miejsce w podstawowym składzie reprezentacji młodzieżowej.
Zagrał w czterech eliminacyjnych spotkaniach w pełnym wymiarze czasowym, w których Polska uzyskała znakomite wyniki. Wygrała trzy mecze bez straty gola i jeden zremisowała na wyjeździe z Rosją po stracie gola w doliczonym czasie gry. Udział Walukiewicza w tych spotkaniach był bardzo duży, co pokazuje, że nie marnuje czasu w Cagliari, jest w wysokiej formie, ale na pewno taka sytuacja, że jest całkowicie poza grą, nie może się przeciągać w nieskończoność.
Spośród czwórki wymienionych rosłych środkowych obrońców żaden z nich nie jest obecnie graczem Pogoni, choć każdy w szczecińskim klubie pobierał nauki w akademii. Piłkarzem Pogoni pozostał jedynie Hubert Sadowski, który gra obecnie w Błękitnych Stargard na zasadzie wypożyczenia.
Wejście w dorosły futbol
Na jego przykładzie przekonujemy się, że jak najszybsze wejście w dorosły futbol, wyjście spoza strefy komfortu w rodzimej akademii to dla młodych piłkarzy rozwiązanie optymalne. Sadowski miał w Błękitnych bardzo trudny początek. Przegrywał rywalizację o miejsce w składzie ze swoim dawnym partnerem na środku defensywy w juniorach młodszych Pogoni Wojciechem Błyszko. Sadowski był jednak cierpliwy, czekał na swoją szansę i gdy ją otrzymał, to w pełni ją wykorzystuje.
Przez pierwszych pięć meczów był zaledwie rezerwowym, ale gdy klub opuścił z końcem sierpnia Błyszko, to Sadowski zajął jego miejsce, zagrał w dwunastu ligowych meczach, dwóch pucharowych i w jednym zdobył nawet gola. Po pucharowych meczach 1/16 finału Pucharu Polski wybrany został do najlepszej jedenastki tej serii spotkań, miał zatem konkurentów z ekstraklasy, a mimo to został zauważony i doceniony.
Jego kariera nabrała przyspieszenia, a postęp jest widoczny, choć do pierwszego składu Pogoni pewnie jeszcze mu sporo brakuje. Piłkarz jest przykładem systematycznego przechodzenia przez kolejne szczeble piłkarskiej kariery. W poprzednim sezonie był piłkarzem III-ligowych rezerw, obecnie poszedł do klubu z wyższej klasy rozgrywkowej i radzi sobie z pokonywaniem kolejnego szczebla.
Progres w wykonaniu Sadowskiego jest satysfakcjonujący jeszcze z tego powodu, że jest to klasyczny wychowanek Pogoni, rodowity szczecinianin, a takich nawet w grupach juniorskich Pogoni jest z roku na rok coraz mniej. Tym bardziej z dużym zainteresowaniem spoglądamy na jego wyczyny w stargardzkim klubie.
Transfer za 10 tys. euro
Wspomniany wcześniej Błyszko został z końcem sierpnia wytransferowany z Błękitnych do Jagiellonii Białystok. Odszedł na zasadzie transferu definitywnego za kwotę 10 tys. euro. W drużynie Błękitnych grał przez rok i świetnie się wypromował. Na boiskach drugiej ligi rozegrał 24 mecze. Przetarcie na tym szczeblu rozgrywek zrobiło mu bardzo dobrze, stał się lepszym piłkarzem i został zauważony przez czołowy klub ekstraklasy.
Wychowanek Bałtyku Koszalin dwa sezony temu był piłkarzem Eintrachtu Brunszwik i występował w lidze juniorów Niemiec. Grał przeciwko najlepszym niemieckim akademiom: Hercie Berlin, Werderowi Brema, Hannover 96, Unionowi Berlin, Wolfsburgowi, HSV Hamburg, RB Lipsk.
Błyszko w latach 2014-16, mając lat 15-17, był zawodnikiem Pogoni Szczecin. Odszedł ze szczecińskiego klubu, mając niespełna 17 lat. Zdążył rozegrać dwa mecze w Centralnej Lidze Juniorów, wcześniej był podstawowym zawodnikiem w zespole juniorów młodszych, rywalizując o miejsce w składzie z Sadowskim i Michalskim. Konkurencja była zatem bardzo mocna, ale podziałała na każdego z nich pozytywnie.
Jagiellonia nie była jedynym klubem z ekstraklasy chcącym pozyskać Błyszkę. Zainteresowanie wyrażała też Wisła Płock. 20-latek jak dotąd zagrał w jednym oficjalnym meczu Jagiellonii. W meczu 1/32 finału Pucharu Polski wystąpił w wyjazdowym spotkaniu Jagiellonii przeciwko Cracovii.
Gol w debiucie
W swoim premierowym występie zdobył nawet gola, ale jego drużyna przegrała 2:4 i odpadła z rywalizacji. Piłkarz wciąż czeka na swój debiut w ekstraklasie. Jest o to szczególnie trudno, bowiem Jagiellonia dysponuje bardzo szeroką i wyrównaną kadrą, ma spore ambicje i szanse na grę o wysokie cele.
19-letni Kacper Michalski jest obecnie zawodnikiem II-ligowego GKS Katowice. Jest podstawowym zawodnikiem lidera II-ligowych rozgrywek, wystąpił w czternastu meczach, zdobył jednego gola. W poprzednim sezonie rozegrał w ekstraklasowym Górniku Zabrze dwanaście spotkań, ale były to jeszcze dla niego za wysokie progi.
Piłkarz nie radził sobie na pozycji prawego obrońcy i wydaje się, że występy w II-ligowym GKS mającym aspiracje awansu pomogą piłkarzowi stać się graczem bardziej dojrzałym, bardziej wartościowym, bo podobnie jak Sadowski czy Błyszko również ma duże szanse na regularne występy w ekstraklasie.
Historia Michalskiego jest trochę pokrętna. To wychowanek Pogoni Szczecin, jeszcze trzy sezony temu grał w szczecińskim klubie, tworzył świetnie rozumiejącą się parę środkowych obrońców z innym wychowankiem Pogoni Hubertem Sadowskim, później kapitanem drużyny juniorów.
Zauważony przez Magierę
Michalski przeniósł się do Górnika Zabrze i jego kariera uległa mocnemu przyspieszeniu. Zimą w sezonie 2017/18 pojechał na zgrupowanie z pierwszą drużyną na Cypr, wiosną 2018 roku po kilku spotkaniach rozegranych w Centralnej Lidze Juniorów został oddelegowany do drużyny III-ligowych rezerw, spisywał się tam znakomicie, zdobył nawet gola i został zauważony przez selekcjonera reprezentacji do lat 20 Jacka Magierę.
Przykłady całej czwórki środkowych obrońców mających swoją historię w juniorach Pogoni pokazują, że im szybciej piłkarze znajdą się w drużynach seniorskich, na wypożyczeniach lub na zasadzie transferów definitywnych, tym szybciej mają szansę stać się poważnymi, liczącymi się piłkarzami.
Zbyt długi czas spędzony w akademiach nie wpływa na ich rozwój pozytywnie. Czwórka przedstawionych środkowych obrońców wciąż się rozwija i nie ma gwarancji na dużą piłkarską karierę. Jest jednak na to spora szansa, a piłkarze – choć na różnym etapie rozwoju – cały czas podnoszą swój poziom. ©℗
Wojciech PARADA