Pogoń Szczecin - Śląsk Wrocław 2:1 (0:1) 0:1 Robak (45), 1:1 Drygas (67), 2:1 Guarrotxena (72).
Żółte kartki: Kozulj (Pogoń), oraz Broź, Ahmadzadeh, Pich, Szczepan (Śląsk).
Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork).
Widzów: 4212.
Pogoń: Załuska - Stec, Walukiewicz, Malec, Matynia - Delew (66, Benyamina), Kožulj (63, Kowalczyk), Podstawski, Drygas, Majewski - Guarrotxena (90, Błanik).
Śląsk: Słowik - Broź, Pawelec, Golla, Kucharczyk - Ahmadzadeh (82, Łuczak), Łabojko, Augusto (38, Gąska), Piech (73, Szczepan), Pich - Robak.
Piłkarze Pogoni Szczecin w świetnych humorach spędzą tegoroczne święta. W ostatnim meczu tego roku pokonali Śląska Wrocław, choć przez większą część meczu nie zanosiło się na to. To była siódma z rzędu wygrana przed własną publicznością. Tylko w najlepszych dla klubu czasach, w latach 80 ubiegłego wieku udawało się budować taką serię.
Co bardziej jednak budujące, mecz ze Śląskiem był pierwszym wygranym w obecnym sezonie, kiedy zespół przegrywał. Musiał odrabiać straty, odwracać losy meczu, grało mu się trudno, ale cel osiągnął. Wygrał i solidnie na to zwycięstwo zapracował.
Na pewno bardzo dużo pozytywnej energii wniósł wprowadzony w drugiej połowie na boisko Kowalczyk. To był ojciec sukcesu. Brał udział przy zdobyciu pierwszej bramki, zaliczył asystę, ale imponował też w innych sytuacjach. Brał na siebie ciężar gry, utrzymywał piłkę, pozyskiwał przestrzeń, był nieuchwytny.
Dał bardzo dobrą zmianę, czym chciał pokazać, że zasługuje na miejsce w wyjściowym składzie. Pogoń swoje najlepsze mecze w obecnym sezonie rozgrywała z Kowalczykiem w podstawowej jedenastce, bez niego wygląda gorzej.
Pogoń męczyła się
Portowcy w meczu ze Śląskiem nie wyglądali dobrze, męczyli się. Przed przerwą mieli przewagę, ale nie stwarzali sytuacji. Śląsk mądrze się bronił, a Pogoń nie potrafiła zmusić go do błędu, grała w ataku pozycyjnym zbyt wolno, statycznie, za mało było ruchu w przedniej formacji, trudno było wypracować sytuację bramkową.
Śląsk na przerwę schodził z jednobramkową zaliczką po kapitalnej solowej akcji Robaka, który po odejściu z Pogoni niemal zawsze zdobywa przeciwko szczecińskiej drużynie gola. Tak się stało również w czwartkowy wieczór, ale na szczęście bez ujemnych dla gospodarzy konsekwencji.
Śląsk już wcześniej zasługiwał na gola, znakomitej okazji nie wykorzystał Piech, w polu karnym przepychał się też Robak. Szukał pozycji, był aktywny, to był najlepszy gracz na boisku. Szczecinianie tak groźni w polu karnym Słowika nie byli, nie dochodzili nawet z piłką w okolice bramki rywala.
Miejscowi po przerwie przyspieszyli grę, oddawali więcej strzałów (w całej drugiej połowie aż dziesięć, w tym połowę celnych), byli coraz bliżej bramki Słowika, który rozgrywał bardzo słaby mecz. Grał nerwowo, był prowokowany przez kibiców i chyba potwierdził, że ma kłopoty z psychiką. Szczecin wyraźnie mu nie służy, ale Pogoń nie umiała przez długi czas wykorzystać niepewności bramkarza Śląska.
Drygas przesądził
O losach meczu przesądził Drygas, który najpierw sam zdobył gola i dzięki temu został najskuteczniejszym piłkarzem Pogoni w rundzie jesiennej, a następnie wprowadził piłkę w pole karne przeciwnika, po czym Majewski trafił w słupek, a skuteczną dobitką popisał się bardzo aktywny po przerwie Guarrotxena.
Co ciekawe, nasz kapitan do momentu zdobycia gola nie grał dobrze, notował dużo strat, brakowało mu wyczucia. To może właśnie z tego powodu gra całej drużyny nie wyglądała dobrze, ale 27-latek w porę uaktywnił się i końcówkę meczu rozegrał już w swoim, bardzo dobrym stylu.
Pogoń sukcesem zakończyła rundę, choć w trzech ostatnich meczach rozegranych w Szczecinie nie zaimponowała dobrą formą, zwycięstwa zawdzięcza grze pełnej determinacji, ambicji, charakterowi. Wiosną koniecznie do tego trzeba dołożyć jakość. ©℗ Wojciech Parada
Fot. R. Pakieser