Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin 1:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Kopacz (36), 1:1 Murawski (50).
Żółte kartki: Kante, Kwiek (Górnik), oraz Nunes (Pogoń).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów 11 885.
Górnik: Kasprzik - Golański (81, Magiera), Kopacz, Danch, Kallaste - Kwiek, Przybylski - Gergel (83, Skrzypczak), Steblecki (81, Cerimagic), Madej - Kante.
Pogoń: Kudła - Frączczak, Rudol, Matras, Nunes - Piotrowski, Murawski - Przybecki (57, Lewandowski), Akahoshi (68, Kort), Gyurcso (74, Dwaliszwili) - Zwoliński.
Pogoń nie wygrała siódmego meczu z rzędu i zanotowała 15 remis w sezonie. Podzieliła się z ostatnim w tabeli Górnikiem punktami i może mieć poważny problem, by na zakończenie fazy zasadniczej utrzymać czwarte miejsce w tabeli. Portowcy w ostatniej serii spotkań podejmują Legię i wiadomo, że faworytem w tym spotkaniu nie będą.
Szczecinianie prezentowali się w Zabrzu dobrze. Sprawiali wrażenie drużyny dążącej do dominacji, świetnie prezentowali się pod względem fizycznym, ale stwarzali mało sytuacji. Dobrze dysponowany był Akahoshi. Przyjemnie patrzyło się na jego pełną swobody grę, umiejetność przewidywania i dokonywania odpowiednich wyborów.
To jednak nie Japończyk brał udział w najgroźniejszej akcji portowców przed przerwą. Świetnie lewą stroną zaatakował Nunes i posłał piłkę w pole karne Górnika. Strzał Murawskiego glową został jednak przez Kasprzika obroniony.
Kapitan w formie
Kapitan portowców po raz kolejny potwierdził, że znajduje się w znakomitej formie. Inicjował ataki, ale też był pierwszy przy próbie odbioru.
O ile współpraca Nunesa z Gyurcso po lewej stronie boiska wyglądała obiecująco, to już wspólne akcje Przybeckiego i Frączczaka po prawej nie zawsze były płynne i przewidywalne. Trochę zagubiony był Zwoliński. Brakowało mu wyczucia, sprytu i umiejętności. Piłka zbyt wiele razy odskakiwała mu od nogi.
Portowcy po okresie dominacji oddali jeszcze przed przerwą inicjatywę i skończyło się to stratą bramki. W polu karnym Kopacza nie upilnował Matrasa i Górnik objął prowadzenie.
Matras wyjątkowo zagrał na pozycji stopera i prócz niefortunnej interwencji przy stracie gola, spisywał się bez zarzutu. W parze z równie pewnie interweniującym Rudolem godnie zastąpili niedysponowanych Fojuta z Czerwińskim.
Pewność Piotrowskiego
Wobec przesunięcie Matrasa do defensywy, szansę gry w wyjściowym składzie od początku otrzymał Piotrowski. O ile przed przerwą był mniej widoczny, to po zmianie stron, gdy z minuty na minutę nabierał pewności siebie, to jego występ stawał się coraz bardziej okazały. Miał nawet swoją szansę na zdobycie gola, ale jego uderzenie z półobrotu było niecelne.
Portowcy po zmianie stron szybko wyrównali, a gola strzelił niezawodny w tej rundzie Murawski. To jego szósta bramka w sezonie, dzięku której nasz pomocnik jest obecnie ex equo najaksuteczniejszym graczem w drużynie. Przez całą swoją karierę były reprezentant Polski nie miał sezonu, w którym byłby tak skuteczny.
Portowcy po przerwie prezentowali się lepiej od Górnika. Byli drużyną lepiej zorganizowaną, nadającą ton wydarzeniom, ale podobnie, jak przed przerwą miała kłopot ze stwarzaniem okazji.
Od Gyurcso wymagamy więcej
Słabo dysponowany był Gyurcso. Od piłkarza tej klasy wymagamy, żeby był bardziej aktywny, dokonywał lepszych wyborów i stwarzał sytuacje sobie, lub kolegom. W piątkowy wieczór tego nie robił i czas najwyższy spuścić z Węgra parasol ochronny i wymagać znacznie więcej.
Pogoń dążyła do wygranej, bo wywalczenie trzech punktów nie tylko dawało pierwszą od połowy lutego wygraną, ale zapewniało też czwartą lokatę na zakończenie sezonu zasadniczego.
Trener Michniewicz szybko dokonał trzech zmian, które jednak były trochę kontrowersyjne. Akahoshi akurat był naszym najbardziej kreatywnym piłkarzem i zostając na boisku mógł drużynie jeszcze pomóc.
Szczecinianie przy rozgrywaniu ataku pozycyjnego mieli sporo swobody, jednak gubili się w tłoku i tracili głowy znajdując się blisko bramki przeciwnika. Najlepszej okazji nie wykorzystał Matras, którego strzał po dośrodkowaniu Murawskiego z rzutu rożnego został zablokowany. ©℗ Wojciech Parada