W miniony weekend rozgrywki wznowili juniorzy i juniorzy młodsi. W makroregionalnej lidze juniorów młodszych występują w rundzie wiosennej dwa szczecińskie zespoły. Do Pogoni dołączył zespół FASE, który powrócił na szczebel centralny rozgrywek po rocznej przerwie.
Już w inauguracyjnej kolejce doszło do meczu derbowego. Te zawsze dostarczają dodatkowych emocji, wzbudzają zainteresowanie. Mecz stał na słabym poziomie. Pogoń była zespołem lepszym, wygrała 1:0, ale składnych akcji zarówno z jednej, jak i drugiej strony było bardzo niewiele.
Dominował futbol siłowy, nastawiony na fizyczną dominację. W tym elemencie zdecydowanie lepiej zaprezentowała się Pogoń, jednak na tym etapie rozwoju wśród piłkarzy w przedziale wiekowym 15-17 lat chcielibyśmy oglądać więcej jakości, umiejętności, fantazji i kreatywności. Tego niestety nie widzieliśmy.
Poziom rozgrywek juniorów młodszych bardzo mocno obniżył się. Jeszcze pięć, sześć lat temu na szlagierowych meczach Pogoni z Lechem oglądaliśmy z jednej strony takich piłkarzy, jak: Kowalczyk, Listkowski, Wojtkowski, Maćkowski, a z drugiej: Gumny, Bielik, Jóźwiak czy Tomczyk. Poziom był wysoki, indywidualna jakość poszczególnych piłkarzy na zdecydowanie wyższym poziomie niż obecnie.
Dorna obserwatorem
Dziś w meczach juniorów młodszych wśród dwóch najlepszych akademii w województwie zachodniopomorskim zawodników tak dobrze wyszkolonych nie oglądamy. Na meczu obecny był trener reprezentacji Polski juniorów młodszych Marcin Dorna i na pewno w gronie obserwowanych piłkarzy nie zauważył nikogo wyróżniającego się ponad przeciętność.
Mecz obserwowali też przedstawiciele Sportingu Lizbona, którzy nawiązali współpracę z FASE Szczecin. Słynny portugalski klub Sporting Lizbona stał się partnerem szczecińskiego klubu. Sporting to 22-krotny mistrz Portugalii. Swoją filozofię opiera na szkoleniu i promowaniu wychowanków. Jest jednym z najważniejszych eksporterów piłkarskich talentów w Europie. Dzięki współpracy z FASE swój program realizować będzie w Polsce.
W swojej historii sięgającej 1906 roku klub ze stolicy Portugalii wychował takich piłkarzy, jak Luis Figo, Cristiano Ronaldo czy niedawny głośny transfer Manchesteru United – Bruno Fernandes. Teraz swoją filozofię będą wprowadzać w życie w Football Academy School of Excellence w Szczecinie, która jest częścią Football Academy Group. Nie będzie to jedynie współpraca wizerunkowa, a rzetelne partnerstwo oparte na zintegrowaniu systemu szkolenia obu akademii.
Na meczu juniorów młodszych Pogoni z FASE obecni byli: trener koordynator zajmujący się wdrożeniem programu szkolenia Sportingu w program FASE oraz skaut zielono-białych, który wraz z Przemysławem Tomkowem (głównym skautem FASE) poszukiwać będą na terytorium Polski zawodników, którzy w przyszłości mogą trafić do zespołu z Portugalii.
Umowa ze Sportingiem
Umowa obejmuje możliwość stałej wymiany wiedzy merytorycznej, jak również program staży dla trenerów FASE i FA. Goście z Portugalii pojawią się również w roli prelegentów na konwentach Football Academy Group, aby szeroko promować markę Sportingu w Polsce. Kontrakt podpisany został w Lizbonie pod koniec lutego przez prezesa Radosława Soperczaka i obowiązywać będzie przez 5 kolejnych lat z możliwością przedłużenia na następne.
Współpraca FASE ze Sportingiem daje nadzieje na wdrożenie nowych elementów szkolenia, nowe spojrzenie i dzięki temu maksymalne wykorzystanie potencjału i możliwości. To krok do poprawy jakości szkolenia, które w naszym kraju mocno kuleje, nie daje pełnej satysfakcji, a w przypadku FASE jest szansa na postęp i nieco inne podejście.
W roli trenera drużyny FASE zobaczyliśmy 50-letniego Roberta Dymkowskiego, niegdyś znakomitego napastnika Pogoni Szczecin, który przeszedł do historii tego klubu jako jeden z najskuteczniejszych piłkarzy. Jako trener pracował też z juniorami Pogoni, z którymi w roku 2008 wywalczył brązowy medal juniorów. Z tamtej drużyny piłkarzami pierwszej drużyny byli między innymi: Tomasz Rydzak, Daniel Wólkiewicz i Mikołaj Lebedyński.
Dymkowski jest w naszym kraju ewenementem. Nie zdarza się w polskich klubach, dużych piłkarskich akademiach, żeby byli piłkarze z tak okazałym dorobkiem zajmowali się pracą z młodzieżą na tym szczeblu, trenowaniem grup młodzieżowych, codzienną pracą z młodymi ludźmi.
Byli piłkarze na stanowiskach
Jeżeli byli piłkarze o znanych nazwiskach pojawiają się w klubach, to raczej na wysokich stanowiskach, w roli prezesów akademii, dyrektorów zarządzających, trenerów koordynatorów lub w nieco innych rolach, bardziej kuszących finansowo: menadżerów, dyrektorów sportowych lub – jako to ostatnio ma miejsce – prezesów okręgowych związków.
Byli piłkarze o znanych nazwiskach kreowanych często na legendy klubów, w których występowali, zatrudniani są też w roli telewizyjnych ekspertów, ale w codziennej pracy z młodymi ludźmi byłych znanych piłkarzy nie widuje się. To praca bardzo intensywna, niewdzięczna, czasochłonna, która nie przysparza popularności i raczej nie stwarza jakichś szczególnych możliwości awansu społecznego. To praca dla pasjonatów, a takich wśród byłych znanych piłkarzy nie ma zbyt wielu.
Piątkowy, inaugurujący nowy sezon mecz juniorów młodszych Pogoni z FASE był też okazją przyjrzenia się, jak duży postęp zrobili młodzi piłkarze przez ostatnie dwa lata, kiedy zdobywali tytuł mistrzów Polski kadr wojewódzkich do lat 15. W tamtej drużynie występowało kilku piłkarzy Pogoni, którzy dziś są już wyżej w piłkarskiej hierarchii, jak: Sujecki, Balcewicz, Freilich, Łęgowski, Kozłowski, Łukasiak, Korczakowski czy Turski.
Sześciu z nich (Sujecki, Balcewicz, Freilich, Łęgowski, Kozłowski, Turski), to dziś reprezentanci Polski, dwóch kolejnych gra w drużynie juniorów starszych (Łukasiak, Korczakowski), jednak o pozostałych zarówno z drużyny Pogoni, jak i FASE trudno powiedzieć, żeby przez dwa lata poczynili znaczący postęp.
Drużyna juniorów młodszych Pogoni ma w obecnym sezonie już trzeciego trenera, w wyjściowym składzie piątkowego meczu grało tylko trzech piłkarzy z rocznika 2004, którzy niecały rok temu wywalczyli wicemistrzostwo Polski trampkarzy (Dyczewski, Mencnarowski, Fornalik). Inni przegrywają rywalizację z zawodnikami o rok starszymi, ale jednak z drugiego szeregu. Kilku z nich w ogóle już nie ma w klubie. Z różnych powodów, nie zawsze sportowych, ale też dyscyplinarnych.
W ostatnich sześciu miesiącach poprzedniego sezonu piłkarzy z rocznika 2004 prowadziło dwóch trenerów, co zaowocowało sukcesem drużynowym, zdobyciem wicemistrzostwa Polski. W ciągu roku piłkarze z rocznika 2004 mieli zatem aż pięciu trenerów. Trudno w takiej sytuacji mówić o ciągłości szkolenia, tym bardziej że w zespole juniorów młodszych w obecnym sezonie rotacja jest olbrzymia. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser