Niedziela, 24 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Junior w roli profesora

Data publikacji: 30 października 2018 r. 21:41
Ostatnia aktualizacja: 31 października 2018 r. 11:19
Piłka nożna. Junior w roli profesora
 

Pogoń rozegrała w minioną sobotę najlepszy mecz w sezonie, być może najlepszy za kadencji Kosty Runjaica, a według niektórych nawet najlepszy w XXI wieku. Jakkolwiek by patrzeć, zaimponowała bardzo, pokazała futbol na wysokim poziomie, a także rezerwy, potencjał, możliwości i chęci, by grać jeszcze lepiej.

Zespół pod wodzą Runjaica zaskakuje. W tabeli za obecny rok kalendarzowy plasuje się na czwartym miejscu, a trzeba pamiętać, że trener objął zespół zajmujący ostatnie miejsce w tabeli z małymi szansami na utrzymanie.

To jest najlepsza ekipa sześciu ostatnich kolejek, z najlepszą i najbardziej szczelną defensywą, z drugim pod względem skuteczności atakiem, z najlepszą ofensywą w meczach rozgrywanych w Szczecinie.

Zespół po fatalnym starcie rozwija się w gigantycznym tempie na wszystkich możliwych szczeblach, w każdym piłkarskim elemencie i gdyby nie wciąż odległa pozycja w tabeli, gdyby nie wciąż dość duża strata do najlepszych drużyn w ekstraklasie, to już dziś pojawiłyby się pierwsze głosy, że dorobiliśmy się zespołu zdolnego rywalizować o najwyższe cele.

Najmłodsi są najlepsi

Pogoń rozegrała znakomite spotkanie z Lechem w składzie z takimi piłkarzami, jak: Walukiewicz, Matynia i Kowalczyk, którzy wchodzili do pierwszego zespołu z ekipy rezerw i juniorów. Dwaj pierwsi byli najlepszymi piłkarzami w drużynie w sobotnim meczu, Kowalczyk był najjaśniejszą postacią w zespole w dwóch poprzednich pojedynkach, natomiast Walukiewicz z Kowalczykiem to najlepsi gracze Pogoni we wszystkich październikowych bojach.

Pogoń swoich najlepszych i najbardziej wartościowych graczy dorobiła się dzięki odważnej polityce personalnej i odważnemu stawianiu na piłkarzy młodych, niedoświadczonych i mało ogranych, ale pilnie do dużych wyzwań przygotowywanych. I udaje się, zespół rośnie z każdym następnym meczem, gra na coraz wyższym poziomie i skutecznie eliminuje mocne strony przeciwnika.

Pogoń w sześciu ostatnich meczach straciła zaledwie cztery gole, w całym obecnym sezonie tylko piętnaście, a trzeba pamiętać, że początek miała bardzo niefortunny. Drużyna w składzie środkowych defensorów z Walukiewiczem i Dwalim grała w jedenastu meczach i straciła w nich zaledwie jedenaście goli, czyli średnio jeden na mecz.

Szczelna defensywa

W całej ekstraklasie do poniedziałku wieczorem była tylko jedna para stoperów grająca w sposób bardziej skuteczny od najmłodszej pary stoperów z Pogoni. To para Wasilewski – Sadlok, która w dwunastu spotkaniach pozwoliła rywalom na zdobycie jedenastu goli. Po poniedziałku jest to duet: Dwali i Walukiewicz.

Pogoń bardzo szybko dorobiła się jednej z najlepszych defensyw w kraju i zdecydowanie najmłodszej. Najstarszy piłkarz z czteroosobowego bloku obronnego z sobotniego meczu z Lechem ma 23 lata, najmłodszy Walukiewicz ma 18 lat.

Polski futbol dawno już nie miał w swojej historii środkowego obrońcy, który tak wcześnie w tak imponującym stylu zetknąłby się z pozytywnym skutkiem z wymaganiami polskiej ekstraklasy. Przeważnie obrońcy i to ci szczególnie ze środka defensywy trafiają na boiska ekstraklasy późno. Pozycja, na której występują, jest odpowiedzialna, a Walukiewicz okazuje się piłkarzem świetnie wypełniającym wszystkie postawione przed nim zadania.

Przykład Żmudy

Najsłynniejszy i najbardziej utytułowany polski środkowy obrońca w historii Władysław Żmuda w swoim premierowym sezonie w ekstraklasie rozegrał w barwach Gwardii Warszawa dziewięć spotkań. Miał wtedy 18 lat, czyli był w wieku Walukiewicza. W kolejnym sezonie trafił już do pierwszej reprezentacji, a mając 20 lat, był już podstawowym graczem pierwszej reprezentacji na mistrzostwach świata w Niemczech.

Dokładnie taką samą karierę, w tak zawrotnym tempie jest w stanie zrobić Walukiewicz. Młodzi, utalentowani piłkarze rozwijają się bardzo szybko, muszą tylko wejść na odpowiedni poziom, a Walukiewicz właśnie to uczynił.

Dziś ma na koncie trzynaście meczów w ekstraklasie, jest absolutnie podstawowym graczem w drużynie Pogoni, powrót do zdrowia Jarosława Fojuta absolutnie niczego nie zmienił, kolejni starsi dublerzy: Sebastian Rudol i Mariusz Malec są bez szans na rywalizację z 18-latkiem.

Do końca roku kalendarzowego Walukiewicz powinien przekroczyć barierę 20 meczów w ekstraklasie, natomiast do 19. roku życia może mieć na koncie już 30 tych spotkań. To jest zawodnik, który za rok powinien dobijać się do pierwszej reprezentacji, tym bardziej że wieloletni partner Kamila Glika w reprezentacji Michał Pazdan przegrywa rywalizację o miejsce w składzie Legii Warszawa, a obecny partner Glika, Jan Bednarek, ma kłopoty z grą w Southampton.

Porównanie z Bednarkiem

22-letni były piłkarz Lecha Poznań został w ubiegłym roku sprzedany do Southampton za kwotę 6 mln euro, mając 21 lat. Gdy był w wieku Walukiewicza, to grywał głównie w Centralnej Lidze Juniorów, między innymi przeciwko juniorom Pogoni Szczecin w składzie z takimi piłkarzami jak Patryk Paczuk.

Zarówno Bednarek, jak i Paczuk mieli wtedy za sobą zaledwie epizody w ekstraklasie, natomiast Walukiewicz jest dziś wybijającą się postacią na swojej pozycji, zdaniem wielu ekspertów znajduje się obecnie na liście TOP 5 wszystkich środkowych obrońców w polskiej ekstraklasie. Na pewno takiej umiejętności wyprowadzania piłki z własnej strefy obronnej nie posiada żaden z defensorów.

W ostatnim wyjazdowym spotkaniu z Jagiellonią popełnił w doliczonym czasie gry poważny błąd, zbyt lekko podał piłkę do bramkarza i przejął ją przeciwnik. Stało się tak dlatego, bo naciskany Walukiewicz nie wykopywał piłki w trybuny, jak zrobiłoby w takiej sytuacji 90 procent polskich piłkarzy zdecydowanie starszych od Walukiewicza. On natomiast szukał rozwiązania optymalnego, skończyło się błędem, ale jak na swój wiek popełnia ich zaskakująco mało.

18-latek w meczu przeciwko Lechowi momentami ośmieszał przeciwnika. Wykonał pięć udanych dryblingów. Tak wielu udanych indywidualnych akcji nie zanotował żaden piłkarz ofensywny zarówno grający w Pogoni, jak i w Lechu.

Przyszłość piłkarza

To ogromna radość być świadkiem narodzin i początków kariery być może klasowego, na europejskim poziomie piłkarza. Wobec postawy młodego piłkarza jeszcze raz nasuwa się myśl o bardzo pochopnym działaniu klubu, który jeszcze dwa miesiące temu chciał wytransferować piłkarza do przeciętnego klubu we Włoszech, narzekającego na finansowe problemy, a mimo to widzącego sens sporej inwestycji w takiego gracza.

Pogoń rychło chciała z tego skorzystać i sprzedać materiał na wyjątkowej klasy piłkarza w momencie, gdy jeszcze nie był na to gotowy. Perspektywa zarobku całkiem sporego, ale absolutnie nieodpowiadającego potencjałowi piłkarza okazała się bardziej kusząca od realnej oceny sytuacji.

Dziś Pogoń ma to szczęście, że trafiła na znakomitego trenera, przy którym świetnie rozwijają się niemal wszyscy piłkarze włącznie z tymi, na których już wiele razy kibice stawiali krzyżyk. Skoro był popyt na Walukiewicza dwa miesiące temu, to będzie zdecydowanie większy w przyszłym roku, a najlepiej jakby Pogoń przedłużyła z piłkarzem umowę i sprzedała go za dwa lata jako etatowego reprezentanta Polski i być może uczestnika finałowego turnieju mistrzostw Europy w 2020 roku.

Gdyby Władysław Żmuda mógł wyjechać do zagranicznego klubu w wieku 18 lat w roku 1972, to kosztowałby bardzo niewiele, natomiast gdyby miał możliwość kontynuowania kariery w zagranicznym klubie dwa lata później w roku 1974, to byłby prawdopodobnie najdroższym środkowym obrońcą na świecie.

Podobnie może być z Walukiewiczem. Za dwa lata to może być jeden z najdroższych środkowych obrońców w Europie, dziś jest jeszcze jednym z wielu, zaledwie dobrze zapowiadającym się piłkarzem, ale niewiele już trzeba, by stał się na naszych oczach graczem o umiejętnościach absolutnie ponadprzeciętnych.

Akanji wyznacznikiem

Niech dla Pogoni, piłkarza i jego menedżera wyznacznikiem i przykładem będzie 23-letni dziś Manuel Akanji, szwajcarski środkowy obrońca wyceniany dziś na 33 mln euro, a sprzedany przed rokiem z Basel do Borussi Dortmund za 21 mln euro.

To jest zawodnik, który w lidze szwajcarskiej zadebiutował dopiero w wieku 20 lat, odszedł po rozegraniu blisko 50 spotkań, po 2,5-letnim pobycie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Walukiewicz jeszcze rok temu grał w III-ligowych rezerwach, znało go niewielu kibiców ze Szczecina.

Gdyby Akanji wyjechał w wieku 18 lub 19 lat, to być może jego kariera zostałaby zahamowana, może tak się stać z Walukiewiczem, jeżeli wyjedzie do zagranicznego klubu już zimą tego roku. To na pewno jeszcze zdecydowanie za wcześnie, straci kontakt z dorosłym futbolem, z poważnymi piłkarzami będzie co najwyżej jedynie trenował.

Ten piłkarz to jest swoisty test dla Pogoni. Pokierowanie karierą gracza o tak dużym potencjale to nie lada wyzwanie dla szczecińskiego klubu. Szybka i bezrefleksyjna decyzja nastawiona na szybki zysk świadczyć będzie o dość ubogich horyzontach i możliwościach klubu mającego spore aspiracje i dość wysokie mniemanie o poziomie prowadzenia młodych i rozwojowych piłkarzy. ©℗ 

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Realista
2018-10-31 10:53:16
Prawda jest taka, że to menażerowie mają największy wpływ na zawodników. Dla tych menadżerów zarobek przesłania racjonalne prowadzenie zawodnika. Gdyby mogli to sprzedawali by już młodzików. Ci ludzie to jest zło piłki nożnej na świecie, takie Huby żyjące z pracy zawodników.
Krótko
2018-10-31 08:13:46
Odkąd ze składu zniknął Frączczak wreszcie do klubu wróciła normalność w ustalaniu wyjściowego składu i mamy wyniki. Życzę chłopu jak najszybszego powrotu do zdrowia oraz jak najszybszego opuszczenia naszego klubu.
Gość
2018-10-31 06:05:42
Prawda,jak postępować z takim i jemu podobnym piłkarzem,właściciele mają napisany dokładny scenariusz w tym artykule!!!!Tylko żeby nie sknocili wszystkiego co jest budowane z takim trudem w Szczecinie!!!!Ale są niestety do tego zdolni!!!!

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA