Rozmowa z Andrzejem Stańczykiem, członkiem zarządu i kierownikiem drużyny Jezioraka Załom
Rozgrywki piłkarskiej Klasy Okręgowej rewelacyjnie rozpoczęli zawodnicy Jezioraka Załom, którzy najpierw wysoko pokonali na wyjeździe Tanowię Tanowo 6:0, a następnie rozgromili na własnym boisku Orła Łożnicę aż 9:0.
Z tej okazji poprosiliśmy o rozmowę Andrzeja Stańczyka, który przez wiele lat aktywnie udzielał się w organizowaniu rozgrywek zakładowych, a obecnie skoncentrował się wyłącznie na pracy w klubie, mającym swój stadion na osiedlu Kasztanowym.
– Co było receptą na tak imponujące rozpoczęcie sezonu?
– Podstawą jest doświadczony i stabilny skład, który praktycznie nie zmienił się w porównaniu do tego z rundy wiosennej. Dobra jest też atmosfera w klubie, któremu z zaangażowaniem prezesuje Sebastian Klockowski. W Jezioraku jest odpowiednia dyscyplina, trenujemy trzy razy w tygodniu, a obecność na zajęciach wynosi 95 procent, co jak na ten poziom rozgrywek jest moim zdaniem bardzo dobrym wynikiem. Trener Maciej Majewski może więc spokojnie prowadzić zespół, a dodam, że szkoleniowiec ten jest z nami już od ponad półtora roku i przyszedł, gdy występowaliśmy jeszcze w IV lidze, ale niestety, musieliśmy zaznać goryczy degradacji…
– Dlaczego spadliście do niższej klasy?
– W naszym klubie było wtedy spore rozprężenie, nie było kim grać i występowali z konieczności zawodnicy z głębokich rezerw. Konsekwencją był zasłużony spadek, ale podziałał na nas mobilizująco i zdołaliśmy odbudować zespół. Jesienią pogubiliśmy jednak trochę niepotrzebnych punktów, ale już w rundzie rewanżowej prezentowaliśmy się zdecydowanie lepiej i w tabeli wiosny zajęliśmy II miejsce zaraz za Flotą Świnoujście, a Iskierkę Szczecin, która awansowała razem z wyspiarzami, minimalnie wyprzedziliśmy.
– Wróćmy do obecnego sezonu. Czy stabilność składu oznacza, że nikogo latem nie pozyskaliście?
– Nieznacznie wzmocniliśmy drużynę, bo przyszło czterech zawodników. Po latach powrócił do nas bramkarz Daniel Szklarz, który ostatnio występował w ekstraklasie futsalu w Pogoni ’04 Szczecin, a na marginesie dodam, że PZPN pozwala teraz łączyć grę w hali z występami na trawie. Ze szczecińskiej Iskierki wypożyczyliśmy Karola Górskiego, a na zasadzie transferu definitywnego z Morzycka Moryń przyszedł Szymon Jakubowski. Ostatnim nabytkiem jest młodziutki Daniel Gruszczyński z SALOS-u Szczecin.
– Kto tworzy trzon obecnego zespołu?
– W tym sezonie najskuteczniejsi są Maciej Ignasiak i Jacek Chodorowski. Po dwóch meczach pierwszy ma już 4 gole, a drugi trafił trzykrotnie. Drużynę cementuje Mateusz Chlibyk, który z wyjątkiem półrocznej przerwy na przygodę z Vinetą Wolin jest u nas od zawsze. W bramce na razie numerem jeden jest Radosław Rutyna, a ponadto trener najbardziej może liczyć na pozyskanego latem Jakubowskiego oraz Aleksandra Lisa, Rafała Bednarka, Aleksandra Kotwicę, Dawida Kapczyńskiego, Pawła Olejnika, Sebastiana Szycha i Łukasza Zielińskiego.
– Co jest waszym celem w tak udanie rozpoczętych rozgrywkach?
– Nie będę ukrywał, że chcielibyśmy awansować i powrócić do IV ligi. Zapewne jednak nie tylko my mamy takie ambicje. Po dwóch kolejkach trudno jeszcze snuć prognozy, ale tak na roboczo oceniamy, że naszymi najgroźniejszymi rywalami powinni być Iskra Golczewo i Polonia Płoty. W tym sezonie ciekawy zespół zbudowała też Stal Szczecin – i myślę, że właśnie pomiędzy tymi czterema drużynami rozstrzygnie się batalia o awans.
– Dziękujemy za rozmowę. ©℗
(mij)
Fot. Sławomir Janicki