Wywiad z Marcinem Dworzyńskim, trenerem piłkarskiego zespołu Wołczkowo-Bezrzecze
Piłkarze Klubu Sportowego Wołczkowo-Bezrzecze występują w A klasie w grupie 4 i po rundzie jesiennej zajmują miejsce w środku tabeli (7. lokata) grając bezkompromisowo, bo 6 razy wygrali, doznali 6 porażek i zaledwie raz podzielili się punktami. Postanowiliśmy porozmawiać ze szkoleniowcem tej drużyny, by przybliżył naszym Czytelnikom A-klasowe realia.
- Jak ocenia pan rundę jesienną w waszym wykonaniu? Jaki jest cel ligowego średniaka na ten sezon?
- Jestem zadowolony ze zmian jakie zachodzą w klubie, ale te wciąż nie przekładają się na rezultaty. Pod względem wyniku była to słaba runda. Gdybanie jest domeną słabych, ale gdybyśmy nie przegrali dwóch spotkań z najsłabszymi zespołami w lidze, bylibyśmy w czołówce. Nasz cel jest niezmienny. Pracować nad tym, by uciekać słabszym zespołom i gonić te mocniejsze.
- Które mecze można uznać za udane, a które nie?
- Klasowe zespoły możemy poznać po tym, że nie schodzą poniżej pewnego poziomu. My mamy ten problem, że gramy dobre mecze z dobrymi zespołami i słabe z teoretycznie słabszymi. Najlepszym i jednocześnie najgorszym meczem było spotkanie ze Zrywem Kołbaskowo. Nie mogliśmy skorzystać z ośmiu podstawowych zawodników. Musiałem mocno uprościć taktykę i wygraliśmy 1:0. A mówię, że był to też najgorszy mecz, bo nie jestem zadowolony ze stylu. Skupiliśmy się tylko na obronie, a to zaprzeczenie mojej filozofii gry.
- Mam wrażenie, że wasza drużyna ma dobre wejście w mecz, ale w pewnym momencie wyłącza się, nie tworzy sytuacji, pozwalając rywalowi na inicjatywę. Z Czarnymi było szybkie prowadzenie 2:0, potem utrata gola i rywal tworzył okazję do kolejnych bramek. Inny taki mecz to pojedynek z Kastą, która była w tamtym momencie w kryzysie, a jednak potrafiła stwarzać sobie więcej sytuacji w drugiej połowie i wygrać 2:1.
- Doceniam rozeznanie w temacie. To prawda, mimo ogromnych możliwości, jesteśmy zespołem, który nie potrafi zdominować przeciwnika. Naszym mankamentem jest brak lidera w zespole. Osoby, która w trudnych momentach pociągnęłaby pozostałych za sobą. Ale nawet jeśli piłkarsko zdarza nam się oddać inicjatywę, to zespół zawsze walczy do końca.
- Czy macie na miesiąc przed początkiem rozgrywek ustalone terminy sparingów?
- Kalendarz mamy już rozpisany i to zarówno gier kontrolnych, jak i treningów, które z powodu pandemii są nieco utrudnione. Ja jednak zamiast poddawać się problemom, szukam rozwiązań. To dlatego moi zawodnicy ostatnio kruszą lód, biegając w Parku Kasprowicza. Dzięki nam ludzie się nie ślizgają, a my pracujemy nad wydolnością.
- Gracie pierwszy mecz z Chemikiem Police II. Czy obawiacie się, że zespół rywali może wyjść w pierwszym składzie, a nie zagrać rezerwami?
- Przecież to sama przyjemność mierzyć się z takimi zawodnikami. Chemik to uznana marka i doskonały sprawdzian do tego, jak bardzo rozwinęliśmy na przestrzeni ostatnich miesięcy.
- Czy obecny lider rozgrywek Ehrle Dobra, to najlepszy zespół w waszej grupie?
- Zdecydowanie tak. Nazwiska z bogatą przeszłością i dojrzałość boiskowa to atuty, jakich nie ma żaden inny klub w tej lidze. Konsekwentnie się do lidera zbliżamy. Mecze z Ehrle zawsze kończyły się ciężkim laniem, a w minionej rundzie przegraliśmy tylko 3:4, rozgrywając najlepszą połowę w historii naszego klubu.
- Czy skład drużyny zostanie utrzymany w porównaniu z tym, co było na jesienią?
- Niestety, jesteśmy trochę ofiarami naszej pracy. Moi zawodnicy rozwijają się i są rozchwytywani przez kluby z wyższych lig. Trudno stawać na przeszkodzie ich ambicji.
- Dlaczego wasza drużyna nie ubiega się o dotację finansową? Przykładowa Kasta Majowe występująca w waszej grupie, dostaję określone pieniądze z miasta.
- Dostajemy pieniądze, ale z Gminy Dobra, na terenie której się znajdujemy. Nie podlegamy pod Szczecin.
- Z czego utrzymuje się zespół seniorów?
- Jak wspomniałem otrzymujemy wsparcie od Gminy Dobra, a ponadto od kilkunastu sponsorów, którzy wspierają nasz rozwój.
- Czy lista firm wymienionych na stronie internetowej jest aktualna. Czy wszyscy dalej was wspierają?
- Pandemia zweryfikowała finansowe plany naszych partnerów. Mimo tego, podjęliśmy decyzję, że wciąż będziemy publikować ich wizerunek, bo pamiętamy o ich wsparciu w dobrych czasach. Nastały trudne miesiące i teraz to my im pomagamy.
- Zauważyliśmy, że szukacie zawodników do drużyny seniorskiej. Jakie wymagania powinni spełniać nowi zawodnicy i co możecie zaproponować im w zamian?
- Szukam zawodników, którzy mają zdolne nogi, ale przede wszystkim głowę do grania, bo tylko tacy zawodnicy zostawią serce na boisku. Zawodnikom mogę zagwarantować rozwój oraz radość z treningu i meczu. Każdy nowy gracz, który dołącza do naszego zespołu jest zaskoczony tym, jak wyglądają nasze treningi. Ostatnio usłyszałem od jednego zawodnika, że woli zostać u nas mimo ofert gry za pieniądze. Nie był to pierwszy taki przypadek. To pokazuje jak funkcjonujemy, a tego nie da się przeliczyć na banknoty.
- Jak ocenia pan pracę Adama Gołubowskiego w Akademii przy waszym klubie?
- Sam fakt, że tak uznany trener uwierzył w nasz pomysł świadczy o naszej działalności. Przecież każdy klub w regionie chciałby mieć taką osobę u siebie. Najmłodsze dzieciaki są z rocznika 2015. Najstarsze z 2006 roku. Trzech wychowanków trenuje już z pierwszym zespołem, a to świadczy o pracy szkoleniowca.
- Wygraliście turniej o Puchar Czarnych organizowany w grudniu. Jak ocenia pan turnieje halowe w zimowej przerwie?
- Gdybyśmy mieli ku temu możliwości, organizowałbym takie turnieje co tydzień. Każdy kontakt z piłką to o jeden krok bliżej do celu. Dwa lata temu nie wyszliśmy z grupy, teraz wygraliśmy Puchar.
- Wasz obiekt został otwarty w kwietniu 2018 roku. Gdzie zespół wcześniej rozgrywał swoje mecze? Czy obecny stadion i warunki na nim panujące są wystarczające dla waszej drużyny?
- Lata temu nasz obiekt został zdewastowany przez dziki i dlatego przez dłuższy czas graliśmy mecze w Dobrej. Obiekt w Wołczkowie jest piękny, ale niestety biorąc pod uwagę grupy młodzieżowe, jedno boisko to za mało, by wszystkich pomieścić. Nie pomaga też decyzja Gminy Dobra, która wpuściła na boisko klub ze Szczecina, a nam ograniczyła możliwość korzystania z obiektu. Jeszcze niedawno mieliśmy najlepszą płytę w regionie. Teraz boisko jest już zniszczone i za chwilę będzie wymagało remontu, a to ogromny wydatek. Niestety zamiast temu zapobiegać, wpuszcza się na boisko każdego, kto ma na to ochotę. To smutne, że z własnego boiska możemy korzystać tylko trzy razy w tygodniu. Jesteśmy jedynym klubem w lidze, który nie może trenować na całym boisku.
- Czasami nagrywacie swoje spotkania na kamerę, chociaż jest to tylko A klasa. Analizujecie swoje mecze i wyciągacie wnioski?
- Analiza pomaga w rozwoju zawodników. Jest różnica między suchym mówieniem o błędach, a pokazywaniem: „zobacz, w tej sytuacji powinieneś zachować się inaczej". Po każdym spotkaniu prezentuję zawodnikom analizę naszej gry, czasami dochodzi analiza indywidualna zawodnika, czy analiza najbliższego rywala. Mówi pan, że to jest tylko A klasa. Ja jednak traktuję swoją pracę, jakby to była aż A klasa. Nie wiem czy w przyszłości zostanę dobrym trenerem, ale robię wszystko by taką szansę wykorzystać.
- Dziękujemy za rozmowę. ©℗
Paweł REICHELT