10 miesięcy temu Pogoń Szczecin przystępowała do sezonu 2018/19 z takimi piłkarzami, jak: Jakub Bursztyn, Sebastian Walukiewicz, Mariusz Malec i Sebastian Kowalczyk. Rok temu średnia wieku tych piłkarzy wynosiła 20 lat. Tylko Malec nie był już młodzieżowcem, ale za to jedynym spośród wymienionej czwórki bez występów w ekstraklasie.
Kowalczyk miał na koncie dwanaście występów, głównie epizodów, natomiast Bursztyn i Walukiewicz po trzy – wszystkie w ostatnich, nic nieznaczących meczach rundy wiosennej roku 2018. Nikt niespełna rok temu nie mógł przewidzieć, że każdy z nich będzie kończył sezon w poczuciu dobrze wykonanej pracy, każdy z nich na swój sposób został odkryciem sezonu i przed każdym rysują się dość ciekawe perspektywy.
Największym odkryciem został ten najmłodszy. Sebastian Walukiewicz debiutował w ekstraklasie w kwietniu ubiegłego roku. W maju ubiegłego roku rozegrał swój pierwszy mecz w wyjściowym składzie przeciwko drużynie Śląska we Wrocławiu. Był to mecz w wykonaniu juniora nieudany. Zagrał tylko dlatego, że Pogoń miała już zapewniony byt, mogła testować i sprawdzać piłkarzy młodych i perspektywicznych. Walukiewicz za takiego uchodził.
Gdy trafił do Pogoni w wieku 17 lat, został od razu piłkarzem pierwszej drużyny. Już w drugiej kolejce sezonu 2017/18 miał zadebiutować w ekstraklasie, ale z przyczyn losowych zabrakło w drużynie Jarosława Fojuta, więc trener Skorża nie chciał ryzykować i wystawiać 17-latka obok obcokrajowca Cornela Rapy.
Przygotowywany Walukiewicz
Walukiewicz od pierwszego dnia pobytu w Pogoni przygotowywany był do debiutu w ekstraklasie, a następnie do kolejnego kroku, czyli zdominowania naszej ligi i opłacalnego transferu. Udało się to szybciej i lepiej, niż zakładano. Piłkarz rok po swoim debiucie zakończył przygodę w ekstraklasie jako jeden z najlepszych piłkarzy w drużynie i jeden z najlepszych piłkarzy w ekstraklasie na swojej pozycji.
Dokładnie w tym samym czasie co Walukiewicz do Szczecina zawitał Jakub Bursztyn. Do minionego sezonu też przystępował z dorobkiem trzech meczów w ekstraklasie i też jako gracz podstawowy. Bursztyn i Walukiewicz uznani zostali za głównych winowajców porażki 0:2 z Piastem Gliwice poniesionej w drugiej kolejce spotkań.
Ten pierwszy wygrał rywalizację ze starszym Łukaszem Budziłkiem, natomiast ten drugi z Sebastianem Rudolem. Kiepski występ przeciwko późniejszemu mistrzowi Polski sprawił, że Bursztyn stracił miejsce w składzie, a Walukiewicz zaczął być szykowany do szybkiego transferu, który ostatecznie nie nastąpił.
Bursztyn do bramki już nie wrócił, bo wyleczył się Łukasz Załuska, natomiast Walukiewicz zaczął otrzymywać kolejne szanse. W premierowym meczu poprzedniego sezonu w wyjściowym składzie zagrali nie tylko mający nikłe doświadczenie w ekstraklasie Bursztyn i Walukiewicz, ale też niewiele bardziej od nich obyty Sebastian Kowalczyk.
Kowalczyk potraktowany surowo
Jego trener Kosta Runjaic potraktował najbardziej surowo, bo zdjął z boiska po połowie meczu i ponownie zaufał dopiero po dwóch miesiącach, gdzie nie miał praktycznie żadnej alternatywy na skrzydłach, a zespół szorował dno tabeli.
Od wrześniowego meczu z Wisłą Kraków Kowalczyk jest już wiodącą postacią w drużynie, a na koniec sezonu okazało się, że wygrał rywalizację z takimi piłkarzami, jak: Spas Delew, Michał Żyro, Iker Guarrotxena, Santeri Hostikka i Jin Izumisawa, a więc graczami ściągniętymi do drużyny po to, żeby podnieść jakość zespołu, a okazało się, że każdy z nich dał drużynie mniej niż 20-letni wychowanek.
Latem ubiegłego roku do Pogoni trafił 23-letni środkowy obrońca Mariusz Malec i wydawało się początkowo, że jego jedynym atutem jest to, że ma „lepszą” lewą nogę. Miał być jedynie dublerem dla Laszy Dwaliego i pokornie zaakceptował taką sytuację.
Jego debiut nastąpił w szóstej kolejce sezonu. Pogoń przegrała na własnym boisku z Lechią Gdańsk 2:3, a środek obrony stworzony przez niedoświadczony duet Walukiewicz i Malec prezentował się katastrofalnie. Malec ponownie został partnerem Walukiewicza od pierwszego meczu rewanżowej rundy spotkań sezonu zasadniczego z Miedzią w Szczecinie.
Malec lepszy od Rudola i Fojuta
Mecze niezłe, wskazujące na dość spory potencjał przeplatał z kiepskimi, kiedy popełniał szkolne błędy. Pogoń w przerwie zimowej sprzedała za dość niewielką kwotę Laszę Dwaliego, pozwoliła odejść Sebastianowi Rudolowi. Malec otrzymał miejsce w składzie praktycznie za darmo, ale z czasem okazało się, że powracający po kontuzji do składu doświadczony Jarosław Fojut nie ma szans w sportowej rywalizacji z młodszymi od siebie Walukiewiczem i Malcem.
Rok temu taki wariant nie mógł być brany pod uwagę przez nikogo, bo Walukiewicz był praktycznie jeszcze piłkarzem III-ligowych rezerw i pomagał sporadycznie drużynie juniorów, natomiast Malec był piłkarzem I-ligowego Podbeskidzia. Wystarczył niespełna rok, by doświadczony Fojut mógł liczyć na grę tylko w przypadku niedyspozycji jednego z dwóch młodszych kolegów.
Walukiewicz, Malec i Kowalczyk rozpoczynali poprzedni sezon kiepsko, ale z czasem stali się piłkarzami absolutnie fundamentalnymi. Źle rozpoczął też poprzedni sezon Bursztyn, źle zaprezentował się w pierwszych meczach grupy mistrzowskiej, ale to był jednak podstawowy piłkarz drużyny, która zyskała uznanie i szacunek całej piłkarskiej Polski w trzech ostatnich meczach sezonu, nie dając się pokonać kandydatom do mistrzowskiego tytułu: Legii i Piastowi i deklasując walczącą o kwalifikacje do Ligi Europy Cracovię na jej boisku.
Bursztyn w czterech ostatnich meczach puścił zaledwie dwa gole, w całym sezonie zagrał dziesięć spotkań i wykazał się 64-procentową skutecznością. To nie jest dobry wynik, ale progres w krótkim odstępie czasu młodego bramkarza jest zauważalny. Łukasz Załuska miał skuteczność obrony na poziomie 65 procent, czyli bardzo podobnie.
Pogoń jest w trakcie montowania nowej drużyny na kolejny sezon i przy różnego rodzaju spekulacjach pada wiele uznanych nazwisk, kibice doszukują się statystyk z kilku poprzednich sezonów, jednak prawdziwą wartością drużyny i jej trenera jest umiejętność zbudowania piłkarzy wcześniej praktycznie anonimowych, których wartość po roku wzrasta nawet do kilku milionów euro. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser