Piłkarze zachodniopomorskiej IV ligi wznowili rozgrywki, a w pierwszym meczu po pandemicznej przerwie broniąca się przed spadkiem Iskierka Szczecin sprawiła niespodziankę, remisując 2:2 z czołowym zespołem - Iną Goleniów. Z tej okazji przeprowadziliśmy wywiad z Tomaszem Trelą, bramkarzem Iskierki.
- Graliście z trzecią drużyną IV ligi. Na boisku jednak nie było widać różnicy jaka dzieli oba zespoły w tabeli...
- Czy nie było widać różnicy, to bym się zastanowił. Udało nam się strzelić dwie bramki, szanujemy ten remis. W sobotę gramy kolejny ciężki mecz.
- Czy z przebiegu spotkania remis jest sprawiedliwym wynikiem?
- Remis jest na pewno cenny dla Iskierki i tak bym to ujął.
- Prowadziliście do przerwy 2:1. Czy drużyna nie za bardzo się cofnęła na początku drugiej połowy?
- Chcieliśmy zagrać wysoko i zdobyć trzecią bramkę. Nie wyszło i goście szybko strzelili wyrównującego gola. Ina to dobry zespół, grają piłką i walczyli o zwycięstwo do końca meczu.
- Następne spotkanie gracie z Kluczevią Stargard.
- Tak. Nie mamy w tym meczu nic do stracenia. W każdej rywalizacji walczymy o trzy punkty, które przybliżają nas do celu.
- Czy granie przy ulicy Topolowej wam pomaga?
- Oczywiście. Dom i boisko, to są nasze atuty. Jesteśmy gospodarzem, a gospodarz rozdaje karty.
- Na boisku czuć było głód piłki. Jak się panu grało po takiej przerwie?
- Oczywiście, że był głód piłki. Trochę się już dusiliśmy obecną sytuacją. Fajnie się grało, super murawa i przeciwnik. Nic tylko grać dalej.
- Czy natłok spotkań, który czeka Iskierkę, jest dla was korzystny?
- Myślę, że dla wielu zespołów w IV lidze granie co kilka dni, nie jest korzystne. Natomiast naszym atutem jest szeroka kadra i sobie poradzimy. Byliśmy na taką sytuację przygotowani.
- Dziękujemy za rozmowę. ©℗
Paweł Reichelt