Sobota, 23 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. III liga to nie zesłanie

Data publikacji: 08 listopada 2018 r. 20:16
Ostatnia aktualizacja: 08 listopada 2018 r. 20:16
Piłka nożna. III liga to nie zesłanie
 

18 listopada ubiegłego roku III-ligowe rezerwy Pogoni Szczecin na głównej płycie stadionu przy ul. Twardowskiego przy świecących jupiterach zakończyli rundę jesienną bardzo nieudanego sezonu remisem 1:1 z broniącą się przed degradacją Wdą Świecie.

W Pogoni pracował już Kosta Runjaic, jednak nie miał jeszcze zbyt dobrego rozeznania w umiejętnościach, możliwościach poszczególnych graczy. Co prawda bardzo szybko, bo już po pierwszym meczu z Wisłą w Krakowie, zorientował się na temat zaangażowania w grę Adama Gyurcso i Dariusza Formelli, ale na temat piłkarzy notorycznie występujących w III-ligowych rezerwach nie mógł wiedzieć zbyt wiele.

W tamtym meczu, bardzo źle rozegranym, wystąpili piłkarze, którzy gdyby dziś mieli tworzyć drużynę, to być może ta byłaby postrachem wielu ekip nawet na poziomie ekstraklasy. W wyjściowym składzie portowców zagrali między innymi: Łukasz Zwoliński, Dawid Kort, Sebastian Walukiewicz, Sebastian Kowalczyk, Hubert Matynia, Sebastian Rudol, Marcin Listkowski i Rafał Maćkowski.

Minął rok, a niemal każdy z wymienionych piłkarzy jest wyżej o bardzo duży krok w piłkarskiej hierarchii. To pokazuje, jak źle w większości wychowankowie Pogoni kierowani byli przez poprzednika Kosty Runjaica, niemal wszyscy zawodzili, grali mocno poniżej oczekiwań i potencjału, nie rozwijali się, ale po kolejnym roku pokazują, że potrafią wiele. Można na nich liczyć.

Mieli łatkę nieudaczników

Przez wielu kibiców traktowani byli jak nieudacznicy, piłkarze przeszacowani, przereklamowani, traktowani zdecydowanie lepiej, niż na to zasługują z uwagi na mocno wątpliwy talent. Dziś, zaledwie 12 miesięcy od tamtego wydarzenia, widzimy, że ich kariery mogły potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby wcześniej ktoś poznał się na ich możliwościach, potrafił lepiej prowadzić ich kariery.

Być może jest jednak inaczej. Może właśnie obecnie nastał ich czas. To jednak bardzo mało prawdopodobne, by każdy z nich niemal w tym samym momencie znalazł się na poważnym piłkarskim zakręcie, a tak było przed rokiem. Niemal każdy z wymienionych graczy omal nie został w tamtym czasie usunięty na piłkarski margines bez możliwości powrotu.

Niespełna rok później każdy z nich jest w zdecydowanie innym, lepszym piłkarskim świecie. Łukasz Zwoliński w tamtym meczu był kapitanem zespołu, zdobył jedynego gola dla gospodarzy, w aż czterech spotkaniach ekstraklasy zabrakło go nawet w meczowej osiemnastce.

Po meczu z Wdą powrócił nie tylko do kadry meczowej pierwszego zespołu, ale nawet do wyjściowego składu, gdzie goli w dalszym ciągu nie zdobywał, ale grał na zdecydowanie wyższym poziomie.

Najlepszy strzelec ligi chorwackiej

Obecnie jest najlepszym strzelcem w lidze chorwackiej, w dwunastu meczach zdobył siedem goli, jego zespół Gorica jest rewelacyjnym beniaminkiem plasującym się na wysokim czwartym miejscu z dużą szansą włączenia się do walki o europejskie puchary. Z dużą pomocą i zasługą właśnie Zwolińskiego.

W meczu z Wdą grał też Dawid Kort, z którym Pogoń również się pożegnała latem tego roku, a który podobnie jak Zwoliński udowadnia teraz, że nie zasługiwał na grę w trzeciej lidze, że jest piłkarzem o umiejętnościach na grę w ekstraklasie i co tydzień potwierdza to.

Jest podstawowym graczem Wisły Kraków, przez długi czas rewelacji sezonu, zdobył trzy gole i zaliczył jedną asystę. W rundzie jesiennej ubiegłego roku raz był nawet kapitanem zespołu, a potem trzy razy zabrakło go w meczowej osiemnastce.

Sebastian Walukiewicz, Sebastian Kowalczyk i Hubert Matynia są obecnie podstawowymi piłkarzami w najlepszej od dwóch miesięcy drużynie polskiej ekstraklasy – Pogoni Szczecin. Ten ostatni otrzymał nawet powołanie do pierwszej reprezentacji Polski. Walukiewicz z całej trójki jest najmłodszy, ale pozycję ma najbardziej niepodważalną, jego potencjał ocenia się na przynajmniej reprezentacyjny i to w bardzo krótkim czasie.

Walukiewicz się ogrywał

W jego przypadku trudno mieć zastrzeżenia, że rok temu grywał na poziomie III ligi. Na tamten czas to był dla niego idealny poziom na rozwój i widzimy, jak szybko dobry piłkarz pokonuje kolejne szczeble. Obecnie w Pogoni dystansuje w walce o miejsce w składzie starszych: Jarosława Fojuta i Sebastiana Rudola.

Kowalczyk rok temu występował na poziomie III ligi już drugi sezon i było to o jeden rok za dużo. Rok wcześniej zakończył sezon z sześcioma golami i ośmioma asystami, potem powinien być albo wypożyczony, albo odważniej wstawiany do pierwszego zespołu.

Niestety brakowało pomysłu na tego piłkarza. Nie nastąpiło ani jedno, ani drugie, więc młody piłkarz nieco stanął w rozwoju. Dopiero przyjście do zespołu Runjaica odmieniło wychowanka, choć na swoją szansę też czekał bardzo długo.

Matynia to jest wciąż w Pogoni piłkarz najbardziej nieodgadniony. Przez jednych uważany za gracza o potencjale niewystarczającym na wymogi ekstraklasy, przez innych uważany za potencjalnego reprezentanta Polski. Tak samo uważa Jerzy Brzęczek, o Matynię wcześniej pytał też Adam Nawałka. Nie może być zatem przypadku, to piłkarz jeszcze nieukształtowany, ale o dużym potencjale.

Matynia walczy z regularnością

Trener Runjaic wierzył w niego od zawsze. Decydował się wiele razy na wystawianie tego piłkarza nawet na pozycję skrzydłowego, bo widział w nim potencjał, możliwości. Piłkarz wciąż nie umie uregulować formy, ale jest bardzo blisko wejścia na dobry poziom. Na razie został niespodziewanym reprezentantem Polski i trenować będzie w jednej drużynie z Lewandowskim, Milikiem, Krychowiakiem czy Zielińskim.

Obecnie Matynia gra w pierwszym zespole głównie z powodu kontuzji Ricardo Nunesa, jednak wcale nie jest powiedziane, że odda mu miejsce po wyleczeniu urazu przez 32-latka. Może być podobna sytuacja jak w przypadku Walukiewicza i Fojuta. To jest bardzo prawdopodobne.

Na zupełnie innym poziomie gra też Marcin Listkowski. Runjaic dostrzegł w nim potencjał od samego początku, bardzo szybko ocenił go jako potencjalnego piłkarza niemieckiej Bundesligi.

Gdy obejmował Pogoń, Listkowski był graczem praktycznie III-ligowych rezerw, przez Macieja Skorżę w ogóle nie był brany pod uwagę, aż sześć razy znajdował się poza meczową osiemnastką. Kapitan juniorskiej reprezentacji Polski.

Czekamy na powrót Listkowskiego

W meczach III ligi Listkowski wyróżniał się bardzo, przerastał zarówno partnerów w zespole, jak i rywali, którzy bali się do nastolatka podchodzić zbyt blisko, gdy ten miał piłkę przy nodze, bo dryblował i mijał kolejnych przeciwników z łatwością. W meczach ekstraklasy zawodził, nigdy do końca nie został sprofilowany, piłkarz miotał się, popadał we frustrację.

Początkowo dostał zaufanie u Runjaica, ale wiosną nie przekonywał, w sierpniu został wypożyczony do Rakowa Częstochowa, tam początkowo nie grał, był przygotowywany do gry w innym ustawieniu i na innej pozycji. Obecnie jest wiodącą postacią, gra na środku pomocy, reguluje tempo gry, rozgrywa, świetnie orientuje się w przestrzeni. Jest jednym z liderów zdecydowanego lidera I-ligowej tabeli.

Okazało się, że przy mądrym zarządzaniu przez dobrego trenera potencjał i możliwości utalentowanego piłkarza bardzo szybko zostały wykorzystane i wyeksponowane. Skorża ani wcześniej Kazimierz Moskal nie umieli tego zrobić.

Listkowski jest do Rakowa jedynie wypożyczony, wróci najprawdopodobniej latem przyszłego roku. W jego przypadku występy w I lidze nie są sposobem na ogrywanie, on ma już jak na swój wiek całkiem spore doświadczenie, to jest pokonywanie kolejnego szczebla w karierze, a na następny przyjdzie czas w przyszłym sezonie w Pogoni.

Pozycja Rudola się nie zmienia

W drużynie rezerw sprzed roku grał też Sebastian Rudol, ale jego pozycja w drużynie się nie zmieniła. Wciąż znajduje się w głębokich rezerwach raczej z małymi szansami na grę w pierwszym zespole. Tu nie może być zatem przypadku.

W tamtym meczu w roli zmiennika zaprezentował się też Adrian Benedyczak, który dziś też jest na zupełnie innym etapie rozwoju, w wyjściowym składzie grał Rafał Maćkowski, który obecnie jest wypożyczony do I-ligowego Chrobrego Głogów.

Dziś pozycja w tabeli drużyny III-ligowych rezerw jest jeszcze gorsza niż przed rokiem i jeszcze raz należy podkreślić, że nie jest celem tej drużyny walka o jak najwyższą lokatę. Celem jest ogrywanie młodych piłkarzy, jak przed rokiem Walukiewicza i Kowalczyka, którzy dziś są podstawowymi zawodnikami.

Ogrywają się następni

Dziś w zespole rezerw ogrywają się między innymi kolejni juniorzy: Adrian Benedyczak, Marcel Wędrychowski czy Maciej Żurawski i być może jeden lub dwóch z nich za rok będą pełnić taką samą rolę w pierwszym zespole jak dziś Walukiewicz z Kowalczykiem.

Może też być tak, że dla każdego z nich będzie na to za wcześnie i będą musieli trafić na wypożyczenie do klubów z I ligi, jak obecnie ma to miejsce w przypadku Marcina Listkowskiego, Rafała Maćkowskiego czy Damiana Pawłowskiego.

Generalnie udział młodych piłkarzy w pierwszym zespole, ogrywanie kolejnych juniorów w zespole rezerw, wypożyczenia młodzieżowców do klubów z I ligi zaczęły się w obecnym sezonie mocno zazębiać, składać się w dość logiczną całość i oby był to początek piłkarskiego przedsięwzięcia na dłuższą metę i znacznie większą skalę. ©℗

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA