Wkrótce piłkarze ekstraklasy zakończą rundę jesienną, a już w styczniu rozpoczną się przygotowania do rundy wiosennej. Od kilku lat te przygotowania przebiegają według stałego scenariusza. Przede wszystkim są zdecydowanie krótsze, a zespoły starają się szlifować formę na zagranicznych zgrupowaniach na południu Europy.
Pogoń Szczecin nie poinformowała jeszcze, do jakiego kraju wyjedzie pierwszy zespół. Prawdopodobnie będzie to Turcja. Tylko dwa lata temu Pogoń wyłamała się ze stałego harmonogramu i wybrała Cypr. W ubiegłym roku powróciła jednak do Turcji.
Szczecinianie w sparingach rozegranych na Cyprze zetknęli się na szeroką skalę z korupcją, w którą zostali wmanewrowani, ale w której nie uczestniczyli. Rzecznik dyscyplinarny PZPN Adam Gilarski zwrócił nawet oficjalnie uwagę klubom, żeby przy planowaniu zagranicznych zgrupowań zwróciły uwagę na niepokojący proceder match-fixingu (ustawiania wyników i przebiegu meczów piłkarskich), który w latach 2016-2018 dotyczył sparingów rozgrywanych podczas takich zgrupowań m.in. na Cyprze, kiedy przebywali tam piłkarze Pogoni.
Mecze te były obiektem zainteresowania grup przestępczych z Azji Południowo-Wschodniej, które wykorzystywały wyniki oraz przebieg tych spotkań w zakładach bukmacherskich. Działania te często związane są z korupcją sędziów piłkarskich oraz ofertami szczególnych rabatów i zniżek za udział w takich zgrupowaniach dla klubów piłkarskich – i dobrze, żeby trzymać się od takich procederów jak najdalej, by nie być wmanewrowanym albo co gorsza – podejrzanym.
Protokoły po sparingach
Adam Gilarski zwraca uwagę, żeby z meczów sparingowych w każdym przypadku bezwzględnie sporządzać protokoły meczowe, sprawdzać uprawnienia sędziów piłkarskich, a w każdym przypadku, gdy pojawią się podejrzenia co do uczciwości prowadzenia zawodów, poinformować o tym rzecznika dyscyplinarnego PZPN, który o każdym takim przypadku ma obowiązek zawiadomić UEFA.
Brak zawiadomienia o podejrzeniu match-fixingu stanowi delikt dyscyplinarny podlegający sankcjom określonym w Regulaminie dyscyplinarnym FIFA oraz PZPN. Piłkarze Pogoni Szczecin podawani są jako pozytywny przykład przeciwstawienia się brakowi uczciwości sędziów piłkarskich podczas meczu rozegranego w Pafos w styczniu 2017 roku.
Szczecinianie podczas zgrupowania na Cyprze dwa lata temu już podczas pierwszego meczu z mistrzem Rumunii Astrą Giurgiu spotkali się z dość dziwnymi sytuacjami, wyglądającymi na działania korupcyjne.
Spotkanie można było obstawiać w zakładach bukmacherskich firmy Federbet, a w trakcie meczu działy się bardzo dziwne rzeczy. Historię tego meczu bardzo dokładnie opisał dziennik sportowy w Rumunii – gazeta Sporturilo – który na czterech stronach wykazał wiele nieprawidłowości w tym spotkaniu i przeprowadził własne śledztwo.
Gazeta zajęła się też kilkoma innymi towarzyskimi meczami podczas zgrupowania na Cyprze i w Turcji, w których występowały rumuńskie drużyny i gdzie wykazano, że arbitrami nie były te osoby, które figurowały w protokołach meczowych.
Karne z kapelusza
Spotkanie Pogoni z Astrą miało kuriozalny przebieg z kilku powodów. Pierwszy zwiastun mieliśmy w końcówce pierwszej połowy meczu. Obie drużyny w odstępie kilkudziesięciu sekund otrzymały rzuty karne – podyktowane nie tyle pochopnie, co całkowicie bez żadnej przyczyny.
Ponieważ był to mecz towarzyski, piłkarze obu drużyn zachowali się honorowo, celowo nie korzystając z prezentów przyznanych przez arbitra. Przy pierwszym rzucie karnym dla Rumunów sędzia nawet nakazał powtórzyć jedenastkę, choć nie było ku temu żadnych podstaw.
Nic to nie dało. Piłkarz rumuńskiej drużyny przeczuwając prawdziwe intencje arbitra, zrobił mu na złość i karnego nie wykorzystał. Najpierw z jedenastki daleko od bramki strzelał Daniel Niculae, a następnie to samo uczynił Adam Frączczak.
Kursy na wydarzenia tego meczu w jego trakcie kilka razy się zmieniały. Między innymi po mniej więcej półgodzinie gry nastąpiło nagłe załamanie się kursu na powyżej 2,5 gola w meczu. W drugiej połowie rola sędziego była już mniejsza.
Przy stanie 1:1 ktoś postawił dużą sumę pieniędzy na kurs powyżej 3,5 gola w meczu, i rzeczywiście padł wynik dający w tym przypadku wygraną. Defensywa mistrza Rumunii w końcówce meczu spisywała się wyjątkowo nieporadnie, a swoje dołożył też bramkarz.
Trener obstawiał mecze
Co ciekawe, trenerem Astry jest Marius Sumudica. Rok wcześniej, kiedy prowadził zespół Astry do mistrzostwa Rumunii, został zawieszony na sześć miesięcy. Szkoleniowiec obstawiał mecze, w których grała jego drużyna. I co w całej sprawie było ważne – obstawiał spotkania ligi rumuńskiej, Ligi Europy, Ligi Mistrzów oraz krajowych rozgrywek juniorskich. Jego zespół był bezpośrednio zainteresowany dwoma pierwszymi, bo w nich występował.
Reporterzy gazety Sporturilo odkryli, że arbitrami omawianych meczów byli rumuńscy sędziowie, choć oficjalnie miały nimi być osoby z innych krajów. Spotkanie Pogoni z Astrą miał prowadzić bułgarski arbiter, ale bez kłopotu wykryto, że był nim Cristian Catana.
To dość znany w Rumunii i mający całkiem dobrą renomę arbiter. Na mecz Pogoni z Astrą zmienił nieco wygląd. Zapuścił brodę, obciął krótko włosy, ale kamuflaż okazał się mało profesjonalny. Reporterzy rumuńscy z łatwością go rozpoznali. Dzwonili nawet do niego, ale usłyszeli, że jest w Rumunii, a następnie od szefa sędziów w Rumunii dowiedzieli się, że arbiter jest na wakacjach w Londynie.
To nie był pierwszy przypadek, że zachodniopomorski klub znalazł się w korupcyjnym tyglu spowodowanym przez rumuńskich oszustów. Niespełna cztery lata temu padło podejrzenie na I-ligową wtedy Flotę Świnoujście, kiedy w dość zagadkowych okolicznościach przegrała mecze sparingowe w Niemczech.
Szczególne wątpliwości wzbudziło wówczas spotkanie z Babelsbergiem, rozegrane podczas czterodniowego zgrupowania. Do przerwy zespół ze Świnoujścia prowadził 2:0, lecz mecz zakończył się rezultatem 2:4, a na taki właśnie wynik postawiono zadziwiająco duże sumy.
Na cenzurowanym znalazł się wtedy rumuński duet trenerski, który w sparingach prowadził Flotę – Tudor Florin-Laurentiu i Ivan Valentin. To były osoby całkowicie wtedy anonimowe. Najbardziej podejrzany w tym spotkaniu był fakt, że gdy do przerwy Flota prowadziła 2:0, to po przerwie na boisko wyszli zawodnicy testowani i sprowadzeni właśnie przez rumuńskich szkoleniowców.
Po nagłośnieniu sprawy Flota rozstała się z rumuńskim sztabem trenerskim i testowanymi przez nich piłkarzami. ©℗
Wojciech PARADA