Środa, 24 lipca 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Grecki wojownik z koniczynką w sercu

Data publikacji: 05 lipca 2019 r. 16:05
Ostatnia aktualizacja: 05 lipca 2019 r. 17:14
Piłka nożna. Grecki wojownik z koniczynką w sercu
 

Konstantinos Triantafyllopoulos jest typem piłkarza, który zawsze przy pierwszym zetknięciu wzbudza u kibiców pozytywne reakcje. Niemal całe ciało w tatuażach, groźny wzrok wskazują, że mamy do czynienia ze sportowcem nieprzejednanym, bez kompleksów, pełnym charyzmy.

Pewnie tak samo uważał trener Kosta Runjaic, dla którego pozyskanie greckiego obrońcy było od samego początku celem podstawowym. Chciał mieć w zespole piłkarza wojownika, ale jednocześnie doświadczonego, dobrze wyszkolonego i jeszcze pełnego energii, pasji i ambicji.

Triantafyllopoulos wyjechał poza Grecję po raz pierwszy, w czasach juniorskich grał w jednej drużynie z Michałem Kojem, byłym zawodnikiem Pogoni Szczecin pobierającym piłkarskie nauki w szkółce Panathinaikosu. Obaj są rówieśnikami i rywalizowali o miejsce w juniorskiej drużynie Panathinaikosu.

Różnica była jednak kolosalna. Triantafyllopoulos po skończeniu wieku juniora trafił do pierwszego zespołu Panathinaikosu, stał się podstawowym zawodnikiem w drużynie, najmłodszym uczestnikiem utytułowanego greckiego klubu w europejskich pucharach. Spełniał swoje największe marzenia z dzieciństwa, żeby grać w zespole spod znaku koniczynek.

Rywalizacja z Garrethem Bale

Rywalizował między innymi przeciwko drużynie Tottenhamu z takimi gwiazdami w składzie jak Defou czy Bale. Jego kariera przebiegała błyskawicznie, zapowiadała się znakomicie i na pewno sam piłkarz spodziewał się, że w wieku 26 lat będzie w nieco mocniejszym klubie niż Pogoń. Wszystko jeszcze przed nim.

W momencie gdy Triantafyllopoulos zaczął poważne granie w Panathinaikosie, Koj wrócił do kraju i nikt nim się specjalnie nie przejmował. Dopiero pomocna dłoń trenera Adama Gołubowskiego sprawiła, że obrońca trafił do trzecioligowych rezerw Pogoni Szczecin, następnie do pierwszej drużyny prowadzonej przez Dariusza Wdowczyka, a obecnie jest graczem Górnika Zabrze. Być może obaj gracze spotkają się na boisku po siedmiu latach od rozstania.

Triantafyllopoulos od najmłodszych lat uchodził za talent czystej wody. Zawsze był podstawowym graczem młodzieżowych reprezentacji Grecji. W roku 2012 został juniorskim wicemistrzem Europy. W finałowym turnieju rozgrywanym na boiskach Estonii zagrał w zaledwie dwóch na pięć rozegranych spotkań, ale w tych najbardziej istotnych.

Najpierw przeciwko reprezentacji Portugalii wygranym przez Grecję 3:2. Wygrana dała awans Grecji do fazy półfinałowej. W drużynie przeciwnej grali piłkarze wyceniani dziś na ponad 20 mln euro: pomocnik Evertonu Andre Gomes i występujący w Interze Mediolan Joao Mario.

Ograł Kane i Diera

W półfinałowym meczu Grecja z Triantafyllopoulosem w składzie pokonała po dogrywce Anglię 2:1. W zespole rywali występowali wówczas między innymi: Harry Kane, Eric Dier czy Ross Barkley. To Grecja jednak święciła awans do finału, w którym już bez obrońcy Pogoni Szczecin w składzie przegrała 0:1 z Hiszpanią.

Tytuł wicemistrza Europy zapewnił Grekom awans do turnieju mistrzostw świata do lat 20. Grecja w fazie grupowej pokonała 2:1 Meksyk, zremisowała z Paragwajem i Mali i z pierwszego miejsca w grupie awansowała do 1/8 finału. W nim niespodziewanie przegrała 1:3 z Uzbekistanem, tracąc niepowtarzalną szansę na historyczny sukces greckiego futbolu.

Triantafyllopoulos grał we wszystkich czterech meczach, ale na tym jego reprezentacyjna przygoda z młodzieżowym futbolem się nie skończyła. W eliminacjach młodzieżowych mistrzostw Europy będącymi jednocześnie eliminacjami olimpijskimi Grecja mierzyła się w jednej grupie z Polską. Grupa była bardzo wyrównana, Grecja ostatecznie uplasowała się na drugim miejscu tuż przed Polską, ale nie zdołała się zakwalifikować do gier play off.

W reprezentacji Polski przeciwko Grecji z Triantafyllopoulosem w składzie grało między innymi dwóch obrońców Pogoni Szczecin Wojciech Golla i Mateusz Lewandowski, których od dawna nie ma już w szczecińskim klubie. Ten drugi wypadł nawet poza poziom ekstraklasy.

Trzy wicemistrzostwa i Puchar Grecji

Triantafyllopoulos grał w Panathinaikosie cztery sezony, trzy razy zostawał wicemistrzem kraju, raz zdobył krajowe trofeum. W roku 2014 Panathinaikos pokonał w finale PAOK Saloniki 4:1. To jedyne dotąd trofeum wywalczone przez greckiego obrońcę. Miał wówczas zaledwie 21 lat, karierę przed sobą, która w pewnym momencie uległa zahamowaniu.

Piłkarz w latach 2012-15 był podstawowym graczem w zespole Panathinaikosu. Prócz wspomnianych meczów z Tottenhamem rozegrał jeszcze siedem spotkań w Lidze Europy. Panathinaikos rywalizował wówczas z takimi drużynami, jak: Dynamo Moskwa, Estoril, PSV Eindhoven, ale nie były to dobre mecze w wykonaniu popularnych „Koniczynek”. Panathinaikos po fazie grupowej pożegnał się z rozgrywkami, natomiast Triantafyllopoulos zagrał we wszystkich meczach fazy grupowej.

W rundzie jesiennej sezonu 2015/16 niespodziewanie wypadł z podstawowego składu. Nie zamierzał dłużej tolerować takiej sytuacji, nie był do tego przyzwyczajony. Postanowił opuścić klub, któremu wierny był od dziecka, w którym się wychował i któremu zawsze kibicował. Trafił do drużyny Asteras Tripolis i rozpoczął swoją przygodę w nowym miejscu pracy od ogromnego pecha.

W sezonie 2016/17 praktycznie nie grał z powodu zerwania więzadeł krzyżowych, ale się nie poddał. Zdołał się podnieść, odbudował się i w sezonie 2017/18 poprowadził swój nowy zespół do europejskich pucharów. Właśnie Triantafyllopoulos i kolejny grecki piłkarz sprowadzony latem tego roku do Pogoni Michalis Manias mieli największy wpływ na grę greckiego zespołu.

Triantafyllopoulos kończył obecny sezon jako kapitan zespołu z rekordową liczbą dziesięciu żółtych kartek. Wraz z Maniasem należeli do trójki najlepszych piłkarzy w zespole. Mocno o przedłużenie umów z tymi zawodnikami zabiegały miejscowe media, które obecnych graczy Pogoni traktowały jako postacie niezbędne i nie do zastąpienia. Dziś wierzymy, że obaj taką samą rolę odgrywać będą w Pogoni. ©℗

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Pionier
2019-07-05 16:50:10
Hm-jak zetkną się z ostrą brutalną grą naszych kopaczy boiskowych,to obawiam się,że te ich wiązadła i inne przypadłości zdrowotne szybko wrócą.W Polsce nie ma grania inteligentnego,technicznego.Tu gra się fizycznie,siłowo,taką siermiężną piłkę.Nowi zawodnicy którzy pochodzą z lig zachodnich a są w jakiejś mierze techniczni-zwyczajnie nie radzą sobie.Jak będzie z Grekami-? się niebawem przekonamy,ale znając ten południowy temperament kości będą często trzeszczeć.Jedno co mnie martwi to to,że niestety ale w Pogoni z każdym rokiem ubywa...Pogoni-Dumy Pomorza.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA