O występach byłego piłkarza Pogoni Szczecin Wojciecha Golli w holenderskiej Eredivisie informujemy czytelników Kuriera regularnie. 23 letni obrońca jest podporą beniaminka holenderskiej Eredivisie NEC Nijmegen, który po 12 kolejkach spotkań zgromadził 20 punktów (średnia 1,66 punktu na mecz) i zajmuje 6 miejsce w tabeli.
W niedzielnym meczu drużyna Wojciech Golli pokonała innego beniaminka De Graafschap 2:0, a polski obrońca grał przez całe spotkanie. Po tym meczu wybrany został do jedenastki kolejki - już po raz trzeci.
Golla grał we wszystkich dotychczasowych meczach od pierwszej minuty i tylko w dwóch schodził z boiska w końcówkach spotkań. Nie zobaczył dotąd ani jednej żółtej kartki.
Cztery tygodnie temu na łamach Kuriera publikowaliśmy obszerny wywiad z byłym piłkarzem Pogoni Szczecin.
Rozmowa z Wojciechem Gollą - byłym piłkarzem Pogoni Szczecin
23 letni Wojciech Golla po 3,5 letnim pobycie w Pogoni Szczecin postanowił nie przedłużać umowy ze szczecińskim klubem i podpisał kontrakt z beniaminkiem holenderskiej Eredivisie NEC Nijmegen. W pierwszych ośmiu meczach sezonu wystąpił w każdym ze spotkań od pierwszej minuty, po dwóch z nich znalazł się w jedenastce kolejki. Z nowym klubem związał się dwuletnią umową i jak dotąd może być tylko zadowolony.
- Kibice Pogoni czuli się trochę rozczarowani, że nie chciał pan przedłużyć umowy ze szczecińskim klubem. Dlaczego pan tego nie zrobił ?
- Nie dlatego, że źle się czułem w Szczecinie, czy w Pogoni. Tak naprawdę czuję się trochę wychowankiem Pogoni. To w tym klubie najpierw zadebiutowałem w I lidze, potem w ekstraklasie, zmieniłem pozycję na boisku, trafiłem do reprezentacji młodzieżowej i zadebiutowałem w pierwszej reprezentacji. Wydarzyło się bardzo dużo i wszystko w czasie, gdy byłem piłkarzem Pogoni. Chciałem jednak uczynić kolejny krok i uznałem, że będzie nim wyjazd do klubu zagranicznego.
- Wielu polskich piłkarzy o tym marzy, a potem przychodzi rozczarowanie. W pana przypadku jest jak dotąd inaczej.
- Przy wyborze klubu zależało mi przede wszystkim na tym, żeby grać. Oczywiście wiem, że nikt mi tego miejsca nie może zagwarantować, musiałem podczas okresu przygotowawczego mocno się starać, pokazać nie tylko nowemu trenerowi, ale też zyskać zaufanie moich nowych kolegów. Wolałem wybrać klub mniejszy, z mniejszymi aspiracjami, bo wtedy łatwiej ugruntować pozycję, pokazać się i oswoić z nową rzeczywistością.
- Szybko wywalczył pan miejsce w wyjściowym składzie. Nie ma pan problemów z komunikacją ?
- Od początku mojego pobytu w Nijmegen uczę się holenderskiego. Mam prywatne lekcje dwa razy w tygodniu i coraz więcej rozumiem. Początkowo nic nie rozumiałem na odprawach taktycznych, trener musiał wszystko tłumaczyć mi po angielsku, obecnie robi to coraz rzadziej.
- Te lekcje holenderskiego, to klubowy wymóg, czy pana inicjatywa ?
- Klub zaproponował mi taką możliwość, a ja postanowiłem skorzystać. Żadnego przymusu jednak nie było.
- Dużo jest obcokrajowców w drużynie ?
- Jest trzech Niemców, trzech Belgów, dwóch Islandczyków, Szwed, Anglik. Każdy z nich dobrze już rozumie holenderski.
- A jak wygląda życie w mieście zdecydowanie mniejszym od Szczecina, czy Poznania, w których dotąd pan mieszkał ?
- To rzeczywiście miasto dużo mniejsze, ale Holandia to taki specyficzny kraj, że nie trzeba być koniecznie przywiązanym do jednego miejsca. Do Amsterdamu, czy Rotterdamu jest bardzo blisko. Zaledwie nieco godzina jazdy samochodem. Na brak atrakcji nie można narzekać, choć ja staram się na razie skupiać wyłącznie na futbolu.
- Jakim klubem jest NEC Nijmegen ?
- To mały klub z dużymi tradycjami, wiernymi kibicami i znakomitą infrastrukturą. Gramy na małym, kameralnym stadionie mogącym pomieścić 12 tys. kibiców i niemal na każdym meczu był komplet. To budujące, jak się ma świadomość, że każde spotkanie obserwuje tak duża rzesza fanów. Wokół stadionu jest kilka boisk, bardzo zadbanych, ale to w Holandii nic nowego i zaskakującego. Przy każdym klubie warunki do treningu są znakomite.
- Spotkało pana coś, z czym się pan w Polsce nie zetknął ?
- Wszystkie treningi od początku do końca przeprowadzane są z piłką. Nawet rozgrzewka. Duży nacisk kładzie się na technikę, operowanie piłką, umiejętne rozegranie ataku pozycyjnego. My nawet grając przeciwko takim drużynom, jak Ajax, czy PSV też organizowaliśmy nasze ataki od własnej połowy. Nie było mowy o długich piłkach, szybkim pozbywaniu się jej. To nie wchodzi w rachubę.
- Jak wypadły te próby przeciwko gigantom holenderskiego futbolu: Ajaksowi i PSV ?
- Oba mecze przegraliśmy, ale podjęliśmy walkę. Z PSV nawet po przerwie zdołaliśmy doprowadzić do wyrównania, ale rywal szybko się pozbierał, przycisnął i strzelił zwycięskiego gola. Generalnie różnica między tymi najmocniejszymi klubami, a całą resztą stawki jest olbrzymia. Pod każdym względem. W porównaniu z polską ligą zdecydowanie większa, niż między resztą stawki, a Legią, czy Lechem z poprzedniego sezonu. Polskim drużynom łatwiej nawiązać walkę z Lechem i Legią, niż w Holandii z Ajaxem, PSV, czy Feyenoordem.
- Obecnie wygląda to zupełnie inaczej, w czym duża też zasługa Pogoni, która jest rewelacją sezonu. Orientuje się pan w wydarzeniach, jakie mają miejsce w polskiej ekstraklasie ?
- Oglądam każdy mecz Pogoni i jestem w stałym kontakcie z Łukaszem Zwolińskim, Mateuszem Lewandowskim i Adamem Frączczakiem. Oczywiście bardzo się cieszę, że Pogoni idzie tak dobrze. Zawsze będę jej kibicował, a szczególnie teraz, kiedy gra w niej tak wielu moich dobrych kolegów.
- Rozumiem, że NEC Nijmegen, to nie jest szczyt pana piłkarskich marzeń ?
- Na pewno nie, ale w obecnym sezonie tak naprawdę dopiero orientuję się, w jakim jestem miejscu, co sobą reprezentuję w konfrontacji z futbolem europejskim. Wygląda to na razie dobrze, ale nie myślę jeszcze o kolejnych ruchach transferowych. Chcę ugruntować dobrą pozycję w lidze holenderskiej, być w niej rozpoznawalnym piłkarzem. To jest mój cel na ten sezon.
- Podobno już dwukrotnie był pan wybierany do jedenastki kolejki. Po jakich to było meczach ?
- Po pierwszym z Excelciorem i po trzecim z Ajaksem. Traktuję to, jako duże wyróżnienie, szczególnie po meczu z Ajaksem. Zostałem zauważony mimo porażki mojej drużyny.
- Zauważyłem, że nie ma pan problemów z wyprowadzaniem piłki z własnej połowy. Mocno się pan pod tym względem poprawił.
- Przede wszystkim gram trochę na innej pozycji pół lewego stopera, a problemów z wyprowadzaniem mam mniej, bo świetnie do gry pokazują się koledzy z przednich formacji. Tak naprawdę kluczem do sukcesu jest to, żeby obrońca miał trzy opcje do wyboru i ja prawie zawsze je mam.
- Obecnie trwa decydująca batalia o awans do finałów mistrzostw Europy. Cała Holandia musi być chyba w szoku, jak słabo idzie jej reprezentacji ?
- Holendrzy są bardzo rozczarowani i tak naprawdę nie rozumieją, dlaczego tak się dzieje. W naszej drużynie zawsze z okazji eliminacyjnych spotkań są jakieś żarty. Naszym bramkarzem jest Hannes Halldorsson, który gra w reprezentacji Islandii i ostatnio powstrzymał Holendrów. To była dla niego niesamowita satysfakcja. Mi natomiast trochę dokuczali Niemcy grający ze mną w drużynie, ale wszystko w formie żartów.