Walczący o grę w europejskich pucharach, uważani za faworytów portowcy, popełniający sporo błędów i często tracący piłkę, po fatalnej pierwszej połowie, po przerwie uratowali remis z broniącymi się przed spadkiem kielczanami.
Piłkarska PKO BP Ekstraklasa: Korona Kielce - Pogoń Szczecin 2:2 (2:0); 1:0 Nono (22), 2:0 Dawid Błanik (42), 2:1 Kamil Grosicki (54 karny), 2:2 Alexander Gorgon (67).
Korona: 55. Xavier Dziekoński - 2. Dominick Zator, 4. Piotr Malarczyk, 66. Miłosz Trojak, 23. Marcel Pięczek - 6. Jacek Podgórski (82, 19. Jakub Konstantyn), 18. Yoav Hofmeister, 88. Martin Remacle, 11. Nono, 17. Dawid Błanik (70, 98. Mateusz Czyżycki) - 9. Jewgienij Szykawka (82, 20. Adrián Dalmau)
Pogoń: 77. Valentin Cojocaru - 28. Linus Wahlqvist, 23. Benedikt Zech (72, 4. Léo Borges), 33. Mariusz Malec, 32. Leonárdo Koútris - 22. Wahan Biczachczjan (46, 7. Rafał Kurzawa), 21. João Gamboa (46, 20. Alexander Gorgon), 73. Adrian Przyborek (78, 15. Marcel Wędrychowski), 8. Fredrik Ulvestad, 11. Kamil Grosicki - 9. Efthýmis Kouloúris
Żółte kartki: Hofmeister, Nono, Remacle - Gorgon, Wahlqvist. Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom). Widzów: 10 417, w tym liczna grupa szczecinian.
Mecz rozpoczął się od groźnej akcji kielczan, po której piłka otarła się w polu karnym o rękę Zecha, ale sędzia uznał, że nie było to celowe zagranie i skończyło się jedynie rzutem rożnym. W 17. minucie po dalekiej wrzutce z rzutu wolnego Grosickiego, kontrowersyjne sytuacje były w polu karnym Korony, bo przewrócił się ostro atakowany Gamboa, a piłka uderzyła chyba w rękę jednego z kielczan, lecz arbiter uznał, że także tym razem wszystko było dziełem przypadku. Minutę później były piłkarz Pogoni Błanik otrzymał świetne prostopadłe podanie, po którym znalazł się sam z piłkę przed szczecińskim bramkarzem i strzelił z całej siły, a piłka niemal otarła się o Cojocaru, lecz wylądowała w siatce. Radość byłego portowca była jednak przedwczesna, bo sędzia liniowy zasygnalizował spalonego. Cztery minuty później po rzucie rożnym szczecinianie pokazali, jak nie należy stosować obrony strefą, a najniższy na boisku Nono (170 cm) przez nikogo niepilnowany w polu bramkowym (!), główką strzelił gola. Po pół godziny gry obejrzeliśmy pierwszy groźny strzał Pogoni, lecz uderzenie Biczachczjana było minimalnie niecelne. Chwilę później główkował Kouloúris, lecz zdecydowanie zbyt lekko. W 42. minucie Błanik rozpoczął akcję Korony, a piłka trafiła do Podgórskiego, który odegrał Błanikowi, a ten z całej siły strzelił między nogami Cojocaru, podwyższając rezultat.
Druga połowa rozpoczęła się od starcia Zatora z Ulvestadem w polu karnym Korony, ale sędzia nie widział podstaw do podyktowania jedenastki. Chwilę później w kieleckiej szesnatce atakujący Wahlqvista piłkarz Korony uderzył piłkę ręką, a po sygnale z VAR-u arbiter obejrzał sporną sytuację na monitorze i podyktował rzut karny, wykorzystany przez Grosickiego strzałem blisko słupka, choć niezbyt silnym i Dziekońskiemu niewiele zabrakło... Cztery minuty później fatalny błąd popełnił Zech i Szykawka znalazł się sam na sam z Cojocaru, ale nasz bramkarz odbił strzał, a poprawka Podgórskiego była niecelna, zaś ten kielczanin groźnie, lecz obok bramki strzelał jeszcze w 66. minucie. Minutę później Przyborek otrzymał półgórną piłkę w polu karnym, ale zamiast strzelać, wykonał dziwny lob, nawet nie w stronę bramki. Chwilę później Grosicki odebrał piłkę Błanikowi, a choć futbolówka uderzyła go w rękę trzymaną na klatce piersiowej, arbiter nie potraktował tego jako przewinienie, zaś centrę kapitana Kouloúris wycofał do Gorgona, który z pierwszej piłki z 14 metrów trafił w samo okienko doprowadzając do wyrównania. Wkrótce po golu szczecinianie mieli jeszcze trzy dobre okazje, lecz najpierw obrońca „zdjął" piłkę w polu karnym Kouloúrisowi, później Ulvestad główkował nad bramką, a następnie Kurzawa strzelił obok słupka. W końcówce dobrą akcję przeprowadził Grosicki, lecz zamiast zakończyć ją strzałem... podał do bramkarza. W ostatniej minucie regulaminowego czasu Korona miała tzw. piłkę meczową, bo po błędzie Kurzawy, Dalmau znalazł się w świetnej sytuacji, lecz trafił w słupek, a w dalszej części tej akcji po starciu Cojocaru z napastnikiem Korony, gospodarze domagali się rzutu karnego, lecz sędzia pozostał niewzruszony. Ostatecznie spotkanie zakończyło się sprawiedliwym remisem, choć szczecińscy kibice liczyli na więcej... (mij)
Więcej informacji w poniedziałkowym „Kurierze" oraz w e-wydaniu