Poniedziałek, 25 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Drużyna z polotem

Data publikacji: 24 kwietnia 2018 r. 19:02
Ostatnia aktualizacja: 25 kwietnia 2018 r. 08:59
Piłka nożna. Drużyna z polotem
 

Sezon 1975/76 piłkarze Pogoni Szczecin zakończyli na siódmym miejscu. Pozornie nic nadzwyczajnego, jednak w praktyce to był sezon wyjątkowy, jeden z najbardziej spektakularnych pod wieloma względami. Pogoń była wówczas najskuteczniejszym zespołem w ekstraklasie. W 30 meczach zdobyła 46 goli.

Po cztery gole potrafiła wbić takim drużynom, jak: Górnik Zabrze, Lech Poznań (dwukrotnie), czy GKS Tychy (ówczesny wicemistrz Polski). Wygrała z Legią Warszawa 3:0 i do dziś pozostaje to najwyższą wygraną nad tym zespołem w Szczecinie, a grali w warszawskiej drużynie tacy piłkarze, jak Kazimierz Deyna czy Lesław Ćmikiewicz.

Pogoń w tamtym sezonie w przeliczeniu punktowym na dzisiejsze czasy legitymowała się średnią zdobytych punktów na poziomie 1,46. Jeszcze na pięć kolejek przed zakończeniem sezonu zajmowała czwarte miejsce ze stratą zaledwie dwóch punktów do trzeciej lokaty, premiującej grę w europejskich pucharach. Do pełni szczęścia zabrakło doświadczenia, umiejętności radzenia sobie z presją w decydujących momentach.

To był pierwszy sezon Pogoni, kiedy tak mocno i wyraziście o losach drużyny decydowali wychowankowie, młodzieżowcy, a w składzie aż roiło się od piłkarzy z reprezentacyjnym potencjałem. W całym sezonie grało zaledwie 19 piłkarzy, w tym aż trzech bramkarzy (But, Szczech, Frączczak). To była hermetyczna grupa pełna entuzjazmu, grająca bez kalkulacji.

Klasyczni wychowankowie

Prawie połowa, to byli klasyczni wychowankowie, trenujący w szczecińskim klubie od dziecka, od najmłodszych grup wiekowych (Malinowski, Kozłowski, Wolski, Czepan, Woronko, Włoch, Jatczak, Frączczak). Siedmiu graczy, to byli piłkarze 22-letni, lub młodsi, jeszcze młodzieżowcy, lub nawet nastolatkowie (Szczech, Kensy, Włoch).

Pogoń uchodziła w tamtym czasie za wzór stawiania na piłkarską młodzież, nie wszędzie tak było. Ta młodzież później znakomicie radziła sobie w rywalizacji z drużynami naszpikowanymi reprezentantami kraju, mistrzami olimpijskimi, medalistami mistrzostw świata, a także finalistami, półfinalistami rozgrywek o europejskie puchary.

W 19-osobowej kadrze było siedmiu piłkarzy, którzy wcześniej, lub później powoływani byli do reprezentacji Polski (Wawrowski, Boguszewicz, Kozłowski, Mańko, Kensy, Justek, Szczech). Do drużyny nie trafiali przypadkowi, młodzi gracze, ale odpowiednio wyselekcjonowani i do ekstraklasowych wyzwań przygotowani.

Wszyscy późniejsi reprezentanci Polski debiutowali w ekstraklasie w barwach Pogoni. W Szczecinie dostali swoją szansę i świetnie z niej potrafili skorzystać. Pogoń nie kupowała gotowych graczy, bo nie było jej na to stać, ale umiała wyszukać utalentowanych nastolatków w innych rejonach Polski (Szczech, Kensy).

Debiut 17-latka

To wtedy w najwyższej klasie rozgrywkowej debiutował zaledwie 17-letni Marek Włoch, który później dla szczecińskiego klubu rozegrał ponad 200 spotkań w ekstraklasie. To był piłkarz zdaniem Floriana Krygiera o talencie przewyższającym wszystkich pozostałych wychowanków, ale jednak przepowiadanej kariery nie zrobił. Zabrakło charakteru, motywacji i sportowego prowadzenia się. Z tym problem miało wielu młodych piłkarzy.

Leszek Wolski miał wówczas dopiero 22 lata, a sezon 1975/76 był już jego piątym w barwach Pogoni w ekstraklasie. W wieku 23 lat miał już na koncie ponad 40 bramek na poziomie ekstraklasy. To był jeden z najskuteczniejszych polskich piłkarzy, strzelający gole z zadziwiającą regularnością, ale jednak nigdy w reprezentacji nie zadebiutował, choć w Pogoni przez wiele lat był postacią absolutnie fundamentalną.

Ówcześni 21-latkowie: Woronko, Kozłowski i Czepan grali już trzeci lub nawet czwarty sezon w ekstraklasie. Kozłowski jako 21-letni środkowy obrońca grał we wszystkich spotkaniach od pierwszej do ostatniej minuty, 19-letni Kensy zagrał w 20 na 30 spotkań, a w bramce za sprawą rówieśnika Kensego – Marka Szczecha dokonywała się akurat pokoleniowa zmiana warty. Swój ostatni sezon rozgrywał 37-letni wówczas Wojciech Frączczak, a pierwszy wspomniany Szczech.

Potencjał ze Słupska

W Pogoni grali wówczas sprowadzeni jeszcze w końcówce lat 60. ze Słupska: Czesław Boguszewicz i Mirosław Justek. Ten pierwszy był jednym z młodszych debiutantów w historii, nie miał ukończonych jeszcze 18 lat. To byli piłkarze, którzy w połowie lat 70. dobijali się do reprezentacji Polski.

Ten pierwszy w niej zadebiutował jeszcze za kadencji trenera Kazimierza Górskiego i był później powoływany przez Jacka Gmocha, natomiast Justek trafił do reprezentacji już po odejściu z Pogoni do Lecha i pojechał nawet na mistrzostwa świata do Argentyny w roku 1978, ale w finałowym turnieju żadnego meczu nie rozegrał.

W sezonie 1975/76 absolutnie podstawowym reprezentantem Polski był jednak Henryk Wawrowski, pojechał na igrzyska olimpijskie, wywalczył srebrny medal, brał udział w legendarnym meczu z wicemistrzem świata Holandią z Johanem Cruyffem w składzie, zakończonym fantastycznym zwycięstwem 4:1.

Grali w tej drużynie piłkarze mający już mecze w reprezentacji na koncie: Ryszard Mańko i Zenon Kasztelan, zawodnicy doświadczeni, kreujący grę zespołu. Ten ostatni w całym sezonie zdobył 10 goli.

Pogoń była w tamtym sezonie zespołem bezkompromisowym, zremisowała tylko pięć spotkań, u siebie przegrała tylko raz – na początku sezonu w drugim meczu rozgrywanym w Szczecinie z późniejszym mistrzem Polski Stalą Mielec 1:3 w składzie z Grzegorzem Lato, Zygmuntem Kuklą, Henrykiem Kasperczakiem, Janem Domarskim.

Rekordowe zwycięstwo w Poznaniu

Do historii przeszło kilka spotkań. Szczecinianie pokonali w Poznaniu Lecha 4:0 (1:0) po golach Wolskiego (42), Kensego (56), Kasztelana (75) i Justka (88). Ani wcześniej, ani później Pogoń tak wysoko w Poznaniu z Lechem już nie wygrała.

Do historii przeszedł mecz z ówczesnym beniaminkiem w ekstraklasie Widzewem Łódź w składzie między innymi z Pawłem Janasem i Zbigniewem Bońkiem. Pogoń w meczu inauguracyjnym rundę wiosenną zremisowała z Widzewem 3:3 (1:2).

Goście po golach Dawida (6) i Gapińskiego (33) prowadzili już 2:0, ale szczecinianie po niespełna godzinie gry wygrywali już 3:2 (dwa gole Kasztelana, jeden Wolskiego). Punkt dla gości w najbardziej dramatycznym meczu sezonu uratował 23-letni wówczas Paweł Janas, który dwa tygodnie później zadebiutował w reprezentacji Polski w przegranym w Chorzowie meczu z Argentyną 1:2 (1:0).

Siedmiu klasowych graczy o reprezentacyjnym potencjale, dziewięciu wychowanków, siedmiu młodzieżowców, mało remisów, najwięcej zdobytych goli, tylko jedna porażka w Szczecinie, a także ambitny trener Bogusław Hajdas, który do dziś pozostaje jednym ze skuteczniejszych szkoleniowców w dziejach klubu, to wszystko powodowało, że taką Pogoń oglądało się i kibicowało jej z wielkim entuzjazmem. ©℗

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Jurek
2018-04-25 08:54:45
Najbardziej szkoda Marka Włocha.Grał świetnie,ale"spożywał"też dobrze. Karierę kończył na bazarze przy ul.Szafera,zbierając makulaturę.
bolesna prawda
2018-04-24 20:16:25
Pogoni zawsze brakowalo doswiadczenia, natomiast nigdy nie brakowalo w niej bumelantow. Ja mam już dość klubu który przez 70 lat choć głównie grał w ekstraklasie nie zdobył żadnego trofeum w piłce seniorskiej.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA