Dużo kontrowersji wywołał finał plebiscytu na najlepszą jedenastkę 70-lecia Pogoni Szczecin. My też się nie zgadzamy, że wytypowana drużyna składa się z absolutnie najlepszych graczy, jacy kiedykolwiek grali w barwach szczecińskiego klubu.
Postanowiliśmy utworzyć własną jedenastkę na podstawie długoletnich, blisko półwiecznych obserwacji, na podstawie wielu rozmów ze wszystkimi najważniejszymi ludźmi tworzącymi historię Pogoni, na podstawie osiągnięć, piłkarskich umiejętności, a także osobowości, międzynarodowych sukcesów i przywiązania do barw klubowych.
Wybór oczywiście był trudny, ale jednak chyba nie aż tak bardzo. Naszą jedenastkę ułożyliśmy w systemie 1-4-3-3, czyli bardzo ofensywnie. To jest jedenastka marzeń, naszym zdaniem zespół złożony z tych piłkarzy w ich optymalnym okresie byłby nie do pokonania przez żaden polski zespół.
W jedenastce znalazło się czterech wychowanków (Kozłowski, Urbanowicz, Kasztelan, Wolski), czterech piłkarzy z regionu (Wawrowski, Jaskulski, Leśniak, Kielec), trzech spoza regionu (Szczech, Kensy, Ostrowski), z których dwóch pierwszych trafiło do Pogoni w wieku juniora.
Tłuste lata 80.
W jedenastce umieściliśmy jednego piłkarza brylującego w latach 60. (Kielec), czterech grających swój najlepszy futbol w latach 70. (Wawrowski, Kozłowski, Kasztelan, Wolski), pięciu w szczytowym okresie swoich karier w latach 80. (Szczech, Urbanowicz, Kensy, Ostrowski, Leśniak) i jednego z lat 90. (Jaskulski).
W bramce postanowiliśmy wyróżnić Marka Szczecha. Debiutował w ekstraklasie w wieku 19 lat, był piłkarzem Pogoni nieprzerwanie przez 13 lat, dwa razy grał w finale Pucharu Polski, był wicemistrzem Polski, brązowym medalistą, raz awansował do ekstraklasy, w latach 80. zapracował na miano jednego z filarów najlepszej drużyny w dziejach klubu, podstawowy bramkarz reprezentacji olimpijskiej, dwa razy zagrał w pierwszej reprezentacji – przeciwko Rumunii z Hagim, Popescu, Petrescu w składzie i przeciwko Holandii w przegranym 0:2 eliminacyjnym meczu do mistrzostw Europy, w którym oba gole wbił mu Ruud Gullit.
Na prawej obronie umieściliśmy Henryka Wawrowskiego i jest to zaledwie jeden z pięciu piłkarzy, który znalazł się również w jedenastce 70-lecia wybranej przez kibiców. Jego pozycja jest absolutnie niezagrożona. To był podstawowy zawodnik reprezentacji Polski w latach 1975-77, jednej z najsilniejszych na świecie, najlepszej w historii naszego futbolu.
Wawrowski ograł Cruyffa
Wawrowski będąc piłkarzem Pogoni rozegrał 27 meczów w reprezentacji, został wicemistrzem olimpijskim, uzyskał awans do finałowego turnieju mistrzostw świata w roku 1978, ale na sam turniej nie pojechał, czym wyrządzono mu krzywdę. Brał udział w spektakularnym, jednym z najlepszych w historii polskiego futbolu meczu, w którym reprezentacja Polski rozbiła wicemistrzów świata Holendrów 4:1 z Cruyffem, Neeskensem, Krolem, Repem w składzie w eliminacyjnym spotkaniu do mistrzostw Europy w roku 1975.
Na środku defensywy umieściliśmy: Waldemara Jaskulskiego i Zbigniewa Kozłowskiego. Ten pierwszy był najlepszym piłkarzem Pogoni w latach 90., o czym świadczyły regularne powołania do reprezentacji Polski. Był podstawowym graczem w kadrze trenera Henryka Apostela, uczestniczył w udanych, ale minimalnie przegranych eliminacjach do mistrzostw Europy w roku 1996.
Będąc piłkarzem Pogoni rozegrał 10 meczów w reprezentacji, zdobył nawet jednego gola, rywalizował przeciwko takim drużynom, jak: Rumunia z Hagim, Francja z Zidanem czy Brazylia z całą plejadą mistrzów świata z Romario i Bebeto na czele.
Za partnera Jaskulskiego na środku defensywy w jedenastce 70-lecia uznaliśmy Zbigniewa Kozłowskiego, wielką niespełnioną nadzieję polskiej piłki nożnej. Do roku 1977 uchodził za następcę Jerzego Gorgonia w reprezentacji. Miał go nawet zastąpić już podczas Mundialu w Argentynie w roku 1978.
Miał być następcą Gorgonia
Jacek Gmoch powoływał Kozłowskiego na konsultacje, na eliminacyjny mecz mistrzostw świata z Portugalią w Porto w roku 1976, przygotowywał go do gry w wyjściowym składzie, ale piłkarz ostatecznie w kadrze nie zadebiutował.
W listopadzie 1977 młody, bo zaledwie 23-letni defensor doznał skomplikowanego złamania nogi, długo pauzował, stracił 1,5 roku i nigdy już nie powrócił do dawnej formy, która do momentu fatalnej kontuzji cały czas zwyżkowała. To był najbardziej zdolny i najlepiej rokujący obrońca Pogoni, jaki kiedykolwiek występował w tym klubie.
Na lewej obronie umieściliśmy Krzysztofa Urbanowicza, wychowanka klubu, członka najlepszej w historii drużyny z lat 80., reprezentanta Polski. Brał udział w eliminacjach do przegranych mistrzostw Europy w roku 1983. Pogoń w tamtym czasie miała w drużynie trzech lewych obrońców na reprezentacyjnym poziomie – prócz Urbanowicza grającego w Pogoni w drugiej linii Marka Ostrowskiego i kolejnego z wychowanków, Zbigniewa Czepana.
W drugiej linii umieściliśmy trzech bardzo kreatywnych piłkarzy, którzy choć krótko, to zdążyli zagrać razem w jednej drużynie. Było to wiosną 1982 roku. Marek Ostrowski i Adam Kensy w przerwie zimowej debiutanckiego dla Pogoni w ekstraklasie sezonu 1981/82 wzmocnili szczeciński zespół (Kensy po powrocie ze służby wojskowej w Zawiszy i dyskwalifikacji za korupcję), natomiast dla Zenona Kasztelana wiosna 1982 roku była już ostatnią w karierze.
Rywalizacja z Deyną
Kasztelan liczył sobie już wtedy 36 lat, swój najlepszy czas miał przynajmniej 10 lat wcześniej, należał do ścisłej czołówki playmakerów w Polsce. Wykonywał rzuty wolne nie gorzej od samego Kazimierza Deyny, ale nie mógł wygrać z nim rywalizacji o miejsce w reprezentacji, choć rozegrał w niej sześć spotkań.
Kasztelan był piłkarzem, którego Kazimierz Górski brał pod uwagę przy ustalaniu składu reprezentacji na mistrzostwa świata w roku 1974, ale ostatecznie skupił się na piłkarzach Legii Warszawa, Wisły Kraków, Górnika Zabrze i Stali Mielec. Rozgrywający Pogoni do reprezentacji powoływany był też przez Jacka Gmocha, ale w meczu żadnym już nie zagrał.
Adam Kensy i Marek Ostrowski to absolutne filary najlepszej w dziejach drużyny Pogoni w latach 80. Kensy był liderem zespołu, który w roku 1984 wywalczył po raz pierwszy w historii miejsce na podium, natomiast Ostrowski pełnił taką samą rolę w drużynie, która trzy lata później została wicemistrzem Polski.
Kensy zagrał tylko trzy mecze w reprezentacji, był za to wiodącą postacią reprezentacji olimpijskiej, jej kapitanem. Swój najlepszy mecz w reprezentacji rozegrał w roku 1983 przeciwko ZSRR w eliminacjach do mistrzostw Europy. Przyćmił wtedy samego Zbigniewa Bońka, wtedy już gwiazdę Juventusu Turyn.
Ulubieniec Piechniczka
Ostrowski spośród wszystkich piłkarzy Pogoni rozegrał najwięcej meczów w reprezentacji – aż 33. Jako jedyny grał w finałowym turnieju mistrzostw świata, w roku 1986 był podstawowym zawodnikiem, absolutnie zaufanym piłkarzem i jednym z ulubieńców Antoniego Piechniczka, który znany był z tego, że faworyzował piłkarzy ze śląskich klubów.
Trójkę napastników postanowiliśmy stworzyć z następujących piłkarzy: Marek Leśniak, Marian Kielec i Leszek Wolski. Kielec, to pierwszy reprezentant Polski w dziejach Pogoni, król strzelców, absolutna gwiazda Pogoni w latach 60., ikona, wzór do naśladowania, przykład przywiązania do barw klubowych.
Leśniak również został królem strzelców, ale w czasach, kiedy zbiegło się to z najlepszym wynikiem drużyny w historii. To był piłkarz, który w barwach Pogoni rozegrał 10 meczów w reprezentacji, brązowy medalista mistrzostw świata do lat 20 z roku 1983, z Pogoni trafił do niemieckiej Bundesligi.
Grał w drużynie zdobywcy Pucharu UEFA Bayerze Leverkusen, trenował go słynny holenderski szkoleniowiec Rinus Michels, do dziś pozostaje jednym z najskuteczniejszych polskich piłkarzy grających w Bundeslidze, w polskiej ekstraklasie zdobył 65 goli, w niemieckiej Bundeslidze 42, popisał się hat trickiem w meczu z Bayernem na olimpijskim stadionie w Monachium. Z polskich piłkarzy trzy gole Bayernowi umiał strzelać później już tylko Robert Lewandowski.
Najlepszy strzelec
Wolski to rekordzista pod względem zdobytych goli na boiskach ekstraklasy, do klubu 100 zabrakło bardzo niewiele, bo tylko 12 goli. To jest też rekordzista pod względem występów w najwyższej klasie rozgrywkowej. Rozegrał w niej 348 meczów. Utrzymywał się w bardzo wysokiej strzeleckiej formie przez wiele lat, w latach 70. – najlepszych dla polskiej piłki – aż trzy sezony z rzędu kończył z wynikiem powyżej 12 strzelonych goli.
Do reprezentacji nigdy nie trafił, ale w latach 70., szczególnie w przedniej formacji, Polska mogła się pochwalić wieloma piłkarzami europejskiego formatu. Nie tylko Lato, Szarmach, Gadocha, Domarski, ale też: Kmiecik, Kusto, Mazur, Ogaza, Sybis. To byli wybitni piłkarze i z nimi Wolski przegrywał konkurencję o miejsce w ataku reprezentacji Polski.
Na trenera 70-lecia postanowiliśmy wybrać Eugeniusza Ksola, który prowadził drużynę Pogoni w największej liczbie spotkań na poziomie ekstraklasy – aż 117 razy, wywalczył w roku 1984 trzecie miejsce, pchnął Pogoń na poziom absolutnego krajowego topu, wypromował takich piłkarzy, jak: Leszek Wolski, Marek Leśniak, Adam Kensy, Krzysztof Urbanowicz, Marek Ostrowski, Waldemar Jaskulski, związany z Pogonią jako piłkarz i jako trener. ©℗
Wojciech PARADA