Sobota, 16 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Dorobek lepszy od gry

Data publikacji: 29 października 2019 r. 16:17
Ostatnia aktualizacja: 30 października 2019 r. 09:55
Piłka nożna. Dorobek lepszy od gry
 

Pogoń w piątek przegrała swój pierwszy wyjazdowy mecz w obecnym sezonie, natomiast w sobotę straciła fotel lidera. Na obecnym etapie rozgrywek nie miejsce w tabeli jest jednak najważniejsze, ale liczba zdobywanych punktów, a przede wszystkim styl i umiejętność wypracowania własnego sposobu na gromadzenie dorobku punktowego.

Miejsce w tabeli i średnia zdobytych punktów wciąż jest na imponującym poziomie. Pogoń w obecnym sezonie legitymuje się średnią zdobytych punktów na poziomie 1,85. Z taką średnią Legia w ubiegłym sezonie wywalczyła wicemistrzostwo Polski. Jeżeli Pogoń utrzyma taką częstotliwość zdobywania punktów, to na pewno sezon trzeba będzie uznać za udany.

Niestety, poziom reprezentowany przez podopiecznych trenera Kosty Runjaica nie upoważnia do snucia zbyt optymistycznych wizji. Mecz z Cracovią pokazał, że jeżeli bramkarz Pogoni Dante Stipica nie broni w beznadziejnych sytuacjach, to o dobrym wyniku można zapomnieć.

To był praktycznie pierwszy mecz, kiedy Stipica zaliczył poniżej 50 procent skuteczności obron. Do Stipicy nie można za mecz z Cracovią mieć pretensji, nie mógł zbyt wiele zrobić przy utracie goli. Popełnił w całym meczu dwa błędy przy wyłapywaniu dośrodkowań, które nie miały wpływu na wynik, jednak mogliśmy przekonać się o wartości zespołu, który do tej pory gromadził punkty głównie dzięki fenomenalnej dyspozycji chorwackiego bramkarza, a nie dzięki zrównoważonej formie całego zespołu i wszystkich formacji. Wnioski nie nastrajają optymistycznie.

15 goli w 13 meczach

Pogoń po 13 meczach ma na koncie 15 zdobytych goli. W ciągu ostatnich ośmiu sezonów, kiedy szczecinianie grają w ekstraklasie, były tylko dwa sezony, kiedy szczecinianie tych goli mieli zdobytych mniej. Było to dwa lata temu za kadencji Macieja Skorży (11 zdobytych goli) i siedem lat temu podczas debiutanckiego sezonu w najwyższej klasie rozgrywkowej, kiedy trenerem był zaledwie 30-letni wówczas Artur Skowronek (14 zdobytych goli).

To były sezony, w których Pogoń pozbawiona była wysokiej klasy napastnika. Za kadencji Skorży w swoim najgorszym okresie kariery znajdował się Zwoliński, natomiast za kadencji Skowronka kontuzjowani byli: Traore i Djousse, którzy nawet zdrowi nie stanowili zbyt dużej wartości. Stąd mała liczba zdobywanych goli.

Dziś w Pogoni jest wysokiej klasy napastnik, a problem w ofensywie mimo to jest bardzo duży. Adam Buksa uczestniczył w połowie zdobytych goli. Strzelił pięć bramek, do tego dołożył dwie asysty, a przecież doskonale pamiętamy, że klub był przygotowany na sprzedaż tego piłkarza. W tym celu sprowadził z Grecji blisko 30-letniego Michalisa Maniasa, który jest rozczarowaniem równie dużym, jak wcześniej sprowadzani napastnicy: Ciftci czy Rasmussen.

Można tylko sobie wyobrazić, jakim dorobkiem legitymowałaby się Pogoń obecnie, gdyby Buksy nie było w drużynie, a w pierwszej linii musiałby grać Manias lub ktoś inny. Na dziś sytuacja wygląda w ten sposób, że w drużynie wyżej stoją akcje 32-letniego Adama Frączczaka, który przez rok nie grał w piłkę, nie trenował, walczył z chorobą i dostaje w obecnym sezonie więcej szans od Maniasa. Ma po prostu więcej do zaoferowania od dość mocno reklamowanego nabytku, który okazuje się na dziś sporym rozczarowaniem.

Mało goli – miejsce poza „10”

We wspomnianych dwóch sezonach 2012/13 i 2017/18, w których Pogoń po 13 meczach miała najmniej zdobytych goli, broniła się przed spadkiem. Te sezony szczecinianie zakończyli kolejno na miejscach: 11. i 12. Dziś trudno sobie wyobrazić, żeby takie sezony się powtórzyły, jednak trzeba mieć świadomość, że nad 10 drużyną w tabeli Pogoń ma obecnie zaledwie 6 punktów przewagi i jeżeli diametralnie nie poprawi swojej gry głównie w ofensywie, to może mieć poważne problemy, a celem nadrzędnym może się wtedy okazać co najwyżej walka o pierwszą ósemkę.

Dla Pogoni pod względem punktowym obecny sezon wciąż jest najlepszy ze wszystkich ośmiu w obecnej dekadzie na poziomie ekstraklasy. Sześć lat temu za kadencji trenera Dariusza Wdowczyka Pogoń miała po 13 spotkaniach o jeden punkt mniej, natomiast cztery lata temu za kadencji trenera Czesława Michniewicza tych punktów było tylko o dwa mniej. Goli natomiast tamte zespoły zdobywały więcej.

Tamte sezony drużyna kończyła na miejscach 6. i 7., więc obecna pozycja portowców w ligowej tabeli nie daje absolutnie żadnych gwarancji na grę o wysoką stawkę. Wciąż można odnosić nieodparte wrażenie, że wynik jest zdecydowanie lepszy od gry, prezentowanego poziomu, który tylko momentami jest zadowalający. W zdecydowanej większości spotkań oglądamy Pogoń grającą mało efektownie, ale za to bardzo szczęśliwie. Tego szczęścia może jednak zabraknąć.

Duża poprawa miała miejsce podczas pierwszej połowy meczu z Zagłębiem w Lubinie i oczekiwaliśmy, że może to się okazać momentem zwrotnym, przełomowym. Przejście na system gry trójką środkowych obrońców wyzwolił duże rezerwy głównie w ofensywie. Były podstawy do optymizmu.

Pogoń łatwym celem

Trener Runjaic niespodziewanie powrócił do gry w starym systemie z dwójką środkowych obrońców, a drużyna powróciła do gry wolnej, apatycznej, przewidywalnej i mało efektownej. Dla Cracovii stała się łatwym celem, dała się zdominować po przerwie przy pierwszej próbie przyspieszenia, zaatakowaniu już na połowie rywala.

Pierwotnie liczyliśmy na to, że Pogoń przebudzi się po pierwszej przerwie na reprezentację, następnie liczyliśmy na to, że nastąpi to po drugiej przerwie. Były jednak tylko lekkie sygnały, że dobry wynik może być poparty odpowiednią jakością. Tej obserwujemy bardzo mało, w drużynie jest zbyt wiele słabych punktów, zespół jako całość prezentuje się kiepsko, bez wyrazu.

Niepokojący jest fakt, że można zauważyć lekką tendencją spadkową w kilku elementach. Pogoń uchodzi za zespół dobrze broniący. Na cztery ostatnie mecze w trzech traciła po dwa gole. W sumie sześć. Zespół czyste konto zachował tylko w spotkaniu z Zagłębiem, kiedy Kosta Runjaic zdecydował się na eksperymentalny wariant gry trójką środkowych obrońców, co wyszło akurat drużynie na dobre.

Na trzy ostatnie mecze, w dwóch Pogoń poniosła porażki. Ponadto w trzech ostatnich meczach zdobyła tylko dwa gole. Sygnałów do niepokoju jest coraz więcej, a jedynym i to dość znaczącym pozytywnym akcentem jest miejsce w tabeli i zdobycz punktowa, która jest na bardzo dobrym poziomie, ale może być myląca i usypiająca. Pogoń w obecnym sezonie nie prezentuje poziomu wskazującego na swój dorobek.

Dwa pozytywne impulsy

Pozytywnymi przykładami ostatnich tygodni jest postawa dwóch filigranowych piłkarzy: Sebastiana Kowalczyka i Srdjana Spiridonovica. Ten pierwszy w drugim kolejnym meczu zagrał na środku pomocy i spisywał się znakomicie. W meczu z Cracovią zanotował najlepsze w zespole statystyki.

Na dwa celne strzały oddane przez cały zespół jeden był po uderzeniu 21-letniego kapitana. Na dwa otwierające podania jedno było w wykonaniu naszego wychowanka. Ponadto Kowalczyk wygrał aż 12 pojedynków, tylko Triantafyllopoulos miał ich na koncie więcej, ale głównie dzięki dobrej grze głową i strącaniu licznych dośrodkowań przeciwnika.

Kowalczyk zanotował najwięcej odbiorów – trzy, miał najwięcej celnych podań w pole karne – trzy, czyli połowę wykonanych przez cały zespół, miał najmniej strat – trzy i wykonał najwięcej dryblingów – sześć. Kowalczyk wyrasta na absolutnego lidera w drużynie, rozwija się znakomicie.

Wiele dobrego można powiedzieć też o grze Spiridonovica, który ma ciąg na bramkę, szuka pozycji strzeleckich, wchodzi w dryblingi. W meczu z Cracovią nie miał szczęścia, z pięciu oddanych przez niego strzałów ani jeden nie trafił w bramkę, choć dwa razy było bardzo blisko.

Piłkarz miał bardzo wysoki procent celności podań – na poziomie 93, jednak jego dużym mankamentem jest gra w defensywie i zbyt duża nonszalancja w grze. To jest jednak zawodnik podejmujący w ofensywie ryzyko. Tego Pogoni obecnie trzeba, która stała się w porównaniu z poprzednim zespołem bardzo przewidywalna, łatwa do rozszyfrowania i zatrzymania. ©℗

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Pogodniak
2019-10-30 08:57:03
Bardzo odważna wizja z tym osiągnięciem historycznego sukcesu.Ja jako widz,kibic nie podzielam takiego optymizmu,bo patrząc na to jak zespół się prezentuje,uważam obecną pozycję jako wynik splotu pewnych szczęśliwych dla zespołu okoliczności.Miejsce w tabeli nie jest pochodną wyjątkowej gry i cudownej odmiany.Zespół prezentuje się przeciętnie,a na tle silniejszych rywali zdecydowanie odstaje.Snucie dzisiaj wizji udziału w PE lub zdobycia mistrzostwa Polski jest kompletnie nieodpowiedzialne i należy to traktować w kategoriach fantasmagorii.Zespół nie ma jakości,nie ma stylu,nie ma formacji ofensywnej i wartościowych zmienników.To zespół na miarę 5-6 miejsca na chwilę obecną.Ambicje może i są,każdy kibic chce by jego drużyna walczyła o najwyższe cele,ale bądźmy realistami i twardo stąpajmy po ziemi-na teraz,lub w perspektywie kolejnego roku jest to po prostu nierealne i uważam to tylko za pobożne życzenia.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA