Pogoń Szczecin po niedzielnym remisie z Zagłębiem Lubin zakończy rok na końcu ligowej tabeli. Aby wiosną zwiększyć szansę utrzymania się portowcy muszą zdobyć punkty w dwóch ostatnich meczach tego roku. Szansa na najbliższe w środę w Gdańsku, w meczu z Lechią.
W najbliższy piątek miną cztery miesiące od ostatniego ligowego zwycięstwa Pogoni Szczecin. 19 sierpnia portowcy ostatnie trzy punkty zdobyli w Trójmieście pokonując Arkę Gdynia 3:0. Fatalną passę szczecinianie będą chcieli przełamać w środę w Gdańsku.
Drużyna na przedostatni mecz w roku udała się do Gdańska bez Adama Gyurcso. Piłkarz w trzech ostatnich meczach był zaledwie rezerwowym. Tym razem zabraknie go nawet w gronie zmienników. Z piłkarzem klub prawdopodobnie przedwcześnie rozwiąże umowę.
Podczas wtorkowego treningu uczestniczył natomiast Rafał Murawski. Piłkarz rozegrał dobre zawody przeciwko drużynie Piasta, ale w dwóch kolejnych spotkaniach zabrakło go nawet na ławce rezerwowych. Nie było go w gronie zmienników również w spotkaniu przeciwko Wiśle. Piłkarz ma ważny kontrakt do 30 czerwca, ale prawdopodobnie nie wypełni go do końca i wiosną nie będzie już piłkarzem Pogoni.
Zainteresowanie Tomaszem Hołotą wyraża I-ligowy GKS Tychy, który jeszcze w obecnym sezonie zamierza powalczyć o awans do ekstraklasy. Hołota jest wychowankiem GKS Katowice, pochodzi z tamtych stron, w Pogoni nie potrafił się przebić, nie został zaakceptowany przez kibiców. Kontrakt ma podpisany do 30 czerwca 2020 roku, jednak istnieje szansa, że klub i piłkarz rozwiążą umowę za porozumieniem stron.
- Lechia, to mimo swoich problemów, które ma w obecnym sezonie, bardzo dobry zespół. Groźny zwłaszcza na własnym boisku. My jednak musimy patrzeć głównie na siebie i zrobić wszystko, co możliwe, by wygrać. Jest w nas ogromna złość po tym, co się zdarzyło do tej pory – stwierdził Adam Frączczak, kapitan Pogoni.
Mimo tego, co twierdzi Frączczak, Lechia miewa też kłopoty na własnym stadionie, co udowodniły Sandecja, Cracovia i Korona, które pokonały gdańszczan na ich terenie.
Po zremisowanym meczu z Zagłębiem, w którym goście wyrwali portowcom trzy punkty w doliczonym czasie gry, drużyna szczecińska trenera Kosty Runjaica była załamana.
- W szatni po meczu panowała cisza. Musimy przygotować zespół na mecz środowy, wyrzucić z głów to, co się stało i być gotowi na kolejny pojedynek – mówił po sobotnim spotkaniu niemiecki szkoleniowiec Pogoni.
O frustracji, jaka panowała tuż po meczu z Zagłębiem, opowiadał obrońca szczecinian Ricardo Nunes.
- Mieliśmy mecz w swoich rękach. Wydawało się, że kontrolujemy jego przebieg. Gdybyśmy strzelili bramkę na 4:2 Zagłębie by się już nie podniosło. Tak się nie stało, straciliśmy gola w końcówce. Kosztował nas on stratę trzech punktów. Najgorsze jest to, że scenariusz się powtarza. Tak samo było w meczach z Bruk-Betem czy Piastem. To niewiarygodne – komentował szczeciński defensor i dodał: - Wszyscy widzą, że gramy lepiej, ale w żaden sposób nie potrafimy tego przełożyć na punkty. Tworzymy dziesiątki sytuacji i nic z nich nie wynika. Uważam, że zasługujemy na zwycięstwa jak nikt inny w lidze.
W obecnym sezonie Pogoń z trójmiejskimi zespołami nie przegrała. U siebie z Lechią zremisowała 0:0, w Gdyni z Arką wygrała 3:0. W ubiegłym sezonie dwukrotnie pokonała Arkę, a z Lechią dzieliła się punktami – wygrała u siebie, a w Gdańsku najpierw zremisowała, by w fazie finałowej przegrać 0:4 po hat tricku Marco Paixao.
- Marco na tę chwilę jest lepszym napastnikiem niż Jakub Swierczok i trzeba będzie na niego szczególnie uważać – stwierdził przed wyjazdem do Gdańska Frączczak.
Mecz Lechia - Pogoń rozpocznie się na Energa Arenie w środę o godz. 18. (par)
Fot. R. Pakieser