Portowcy zrehabilitowali się za inauguracyjną porażkę w Radomiu grając w niemal identycznym wyjściowym ustawieniu jak przed tygodniem (z „oczywistą” zmianą Borgesa na Koutrisa) i na Twardowskiego szczecinianie wysoko pokonali lublinian, lecz sukces okupili kontuzją swojego bramkarza, który zanim opuścił boisko obronił wiele strzałów, choć większość z nich nie była zbyt groźna.
Piłkarska PKO BP Ekstraklasa: POGOŃ Szczecin - Motor Lublin 4:1 (2:1); 0:1 Mathieu Scalet (9), 1:1 Marian Huja (15), 2:1 Efthymis Koulouris (40), 3:1 Fredrik Ulvestad (49), 4:1 Efthymis Koulouris (88).
POGOŃ: Valentin Cojocaru (75 Krzysztof Kamiński) - Linus Wahlqvist, Danijel Loncar, Marian Huja, Leonardo Koutris (63 Leo Borges) - Paul Mukairu, Fredrik Ulvestad, Jose Pozo (63 Mor N'Diaye), Adrian Przyborek (89 Kacper Smoliński), Kamil Grosicki (75 Musa Juwara) - 9. Efthymis Koulouris
MOTOR: Gasper Tratnik - Filip Wójcik (80 Paweł Stolarski), Arkadiusz Najemski, Herve Matthys, Krystian Palacz - Michał Król (74 Bradly van Hoeven), Jakub Łabojko (58 Sergi Samper), Bartosz Wolski, Mathieu Scalet (58 Ivo Rodrigues), Mbaye N'Diaye - Renat Dadaşov (58 Karol Czubak).
Żółte kartki: Mukairu, Koutris - Najemski. Sędziował: Patryk Gryckiewicz (Toruń). Widzów: 19 813.
Mecz rozpoczął się od ataków gości i już w 4. minucie mocno strzelał zza pola karnego niepilnowany Wolski, lecz Huja przyjął uderzenie na głowę i skończyło się rzutem rożnym. W odpowiedzi główkował Loncar, ale obok bramki. W 9. minucie duży błąd popełnił Cojocaru dryblując w polu karnym, a Scalet wyłuskał mu piłkę i z bliska wślizgiem umieścił ją w siatce. Po stracie Pogoń ruszyła do ataku i w 11. minucie ładną akcję przeprowadził Pozo, ale strzał Hiszpana został zablokowany. W 14. minucie centra Grosickiego do Koulourisa został przecięta i wybita na korner, po czym Grosicki precyzyjnie dośrodkował z rzutu rożnego, a Huja strzałem głową z 3 metrów pokonał golkipera Motoru. Niedługo później, na własnej połowie boiska, bez piłki sfaulowany przez Najemskiego został Koulouris, czego sędzia chyba nie widział (bo akcja naszym zdaniem nie kwalifikowała się na przywilej korzyści), ale po dłuższym czasie pokazał winowajcy żółtą kartkę (może dostał nieformalną podpowiedź z VAR-u, choć generalnie takie akcje nie podlegają ocenie arbitrów sprzed monitora). Pod koniec drugiej połowy arbiter jeszcze dwukrotnie zignorował faule, na Koulourisie i Mukairu. W 22. minucie niezbyt mocno strzelał Wolski i Cojocaru obronił. Trzy minuty później po kontrze Pogoni strzał Koulourisa został zablokowany i był jedynie korner. Po chwili, z podaniu Mukairu, Koulouris strzelił nad poprzeczką. Dwie minuty później poszło groźne podanie Cojocaru do wychodzącego na pozycję Koulourisa, ale Greka ubiegł lubelski bramkarz łapiąc piłkę. W 31. minucie szczeciński golkiper obronił główkę Dadasova. Po dwóch minutach Pozo sprzed własnego pola karnego długim podaniem ładnie wypuścił Grosickiego i wydawało się, że nasz kapitan będzie sam na sam z bramkarzem, ale nie zdołał wygrać biegowego pojedynku z Wlskim i blokujący lublinianin wybił piłkę na róg. Cztery minuty później Cojocaru obronił mocny strzał Palacza, ale okupił to urazem i przez kilka minut udzielano mu pomocy na boisku. W 40. minucie Pozo podał do Przyborka, który fenomenalnie zagrał do Koulourisa, a ten po krótkim dryblingu ograł obrońcę i z bliska strzelił drugiego gola, lecz ładną akcję okupił drobnym urazem. Trzy minuty potem pod szczecińską bramką było spore zamieszanie i tzw. 100-procentowa okazja do wyrównania, ale akcję zakończył Mbaye Ndiaye strzałem kilka metrów nad poprzeczką. Chwilę później ten sam zawodnik mocno dośrodkował po ziemi wzdłuż bramki, ale Cojocaru czujnie przeciął centrę łapiąc piłkę, a w doliczonym czasie pierwszej połowy nasz bramkarz obronił uderzenie Scaleta.
Druga połowa rozpoczęła się od groźnej akcji szczecinian i ostro atakowany Koulouris został zablokowany, ale piłka trafiła do Pozo, który strzelił tuż obok słupka w stojącą tam reklamę i wielu kibiców myślało, że padła bramka. W odpowiedzi główkował Najemski, ale strzał został obroniony. W 49. minucie po zamieszaniu podbramkowym, a następnie dośrodkowaniu Koutrisa, Huja wycofał piłkę na 12. metr do Ulvestada, który precyzyjnym uderzeniem podwyższył rezultat. W 57. minucie Cojocaru obronił strzał Mbaye Ndiaye, a trzy minuty później wyskoczył do uderzenia Króla mijającego poprzeczkę, zaś gdy spadł na murawę, konieczna była druga interwencja szczecińskich medyków. Wkrótce po tym zdarzeniu trener Robert Kolendowicz zdecydował się na dwie zmiany, wzmacniające szczecińską defensywę i podwyższające średnią wzrostu drużyny. W 73. minucie nad bramką strzelał Wolski i po chwili po raz trzeci pomocy wymagał leżący na ziemi Cojocaru, więc podobnie jak w boksie po trzech liczeniach, musiał opuścić boisko i zastąpił go już od dawna rozgrzewający się Kamiński. W 77. minucie strzał Przyborka został zablokowany i piłka wyszła na róg, a dziesięć minut później ładny rajd przeprowadził debiutant Juvara, kończąc akcję minimalnie niecelnym strzałem tuż koło okienka. Po chwili strzał byłego portowca Stolarskiego zablokował Huja. W 89. minucie Pogoń przeprowadziła szybki atak, a Borges po ekspresowym rajdzie podał wzdłuż bramki do Koulourisa, który celnym strzałem praktycznie z metra do pustej bramki, ustalił końcowy wynik. W doliczonym czasie Kamiński popisał się jeszcze udaną obroną główki Czubaka i wyłapaniem dośrodkowania. ©℗
(mij)
***
Wcześniejsza informacja
Bohaterem meczu został król strzelców sezonu 2024/25 Efthymis Koulouris. Grecki napastnik strzelił dwa gole i znowu lideruje klasyfikacji snajperów, choć wspólnie z dwoma innymi piłkarzami.
Minionej wiosny Pogoń przegrała 0:2 w Radomiu z Radomiakiem i trzy dni później grała u siebie z Motorem. Zwyciężyła 3:0, czym przedłużyła szansę na ligowe podium. Historia lubi się powtarzać. Po klęsce przed tygodniem w Radomiu (1:5), „Portowcy” dostali szansę na rehabilitację właśnie z ekipą lubelską. I ponownie wygrali różnicą trzech goli.
Początek meczu jednak nie wskazywał na to, że gospodarze pokonają przyjezdnych. Podopieczni trenera Mateusza Stolarskiego wyszli na boisko z taktyką przypominającą grę Pogoni, czyli wysokim pressingiem. Już w dziewiątej minucie przyniosło im to korzyść w postaci prowadzenia. Mathieu Scalet zaatakował mającego piłką przy nodze Valentina Cojocaru, ograł rumuńskiego bramkarza gospodarzy i wtoczył piłkę do siatki.
Radość lublinian trwała jednak tylko sześć minut. Do czasu gdy Kamil Grosicki z rzutu rożnego zagrał na piąty metr pola karnego, a piłkę do siatki głową skierował Marian Huja.
Goście nie zamierzali się poddawać i toczyli otwarty mecz, więc sytuacje strzeleckie miały oba zespoły. Tyle tylko, że gospodarze byli skuteczniejsi.
Tuż przed przerwą dał o sobie znać król strzelców poprzedniego sezonu ekstraklasy. Koulouris przed polem karnym otrzymał prostopadłą piłkę od Adriana Przyborka, zabawił się w polu karnym z parą stoperów gości i zapewnił Pogoni prowadzenie.
Tuż po przerwie gospodarze podwyższyli na 3:1 po ładnym uderzeniu z woleja Norwega Fredrika Ulvestada i tym samym ustawiła sobie mecz. Wprawdzie przyjezdni dążyli do zdobycia choćby kontaktowego gola, ale nie zdołali już więcej pokonać Cojocaru, a potem jego zmiennika Krzysztofa Kamińskiego, który na kwardeans przed końcem wszedł na boisko po kontuzji Rumuna.
Gospodarze też nie chcieli spocząć na trzech golach i tuż przed końcem po raz kolejny „ukłuli” rywali. Lewym skrzydłem popędził Leo Borges, zagrał na przedpole bramki, a tam był nie kto inny, jak Koulouris, który wpakował piłkę do siatki, a potem triumfalnie stanął w bramce z szeroko rozłożonymi rękami, przed sektorem swoich fanów.
Trener Robert Kolendowicz w meczu z Motorem dał szansę gry aż pięciu nowym zawodnikom. Zadanie spełnili, ale szkoleniowiec szczecinian ciągle wzywa do cierpliwości, powtarzając, że „starej Pogoni już nie ma, a nowa jest w budowie”.